Odległość do tarczy – prawie 1200 metrów. Zadanie załogi – ustawić przyrządy celownicze armaty, załadować pocisk, opuścić pojazd. Potem, korzystając z wyprowadzonego na zewnątrz przewodu ze spustem mechanicznym, oddać strzał. Tak na poligonie w Biedrusku żołnierze sprawdzali uzbrojenie czołgów K2 z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Test potwierdził, iż są gotowe do służby.
Koreańskie czołgi K2, zwane też Czarnymi Panterami, to jeden z najnowszych nabytków polskiej armii. Maszyny sukcesywnie docierają do jednostek 16 Dywizji Zmechanizowanej. W październiku cztery wozy trafiły też do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Powód? Już niebawem ruszą tam kursy dla załóg pododdziałów liniowych. Wcześniej jednak należało przygotować do służby same czołgi.
– Proces ten składał się z kilku etapów. Maszyny musieliśmy wprowadzić do ewidencji. Nasi technicy pod okiem specjalistów z Korei Południowej uzupełnili w nich płyny eksploatacyjne, po czym sprawdzili działanie wszystkich mechanizmów – mówi ppłk Maciej Łukarski, dowódca batalionu wozów bojowych w CSWL. Ostatnim etapem było przystrzelanie uzbrojenia, czyli sprawdzenie celności armaty, które przeprowadzono na poligonie w Biedrusku.
REKLAMA
Zadaniem żołnierzy, którzy utworzyli załogi czołgów, było między innymi zsynchronizowanie celowników dziennych i nocnych z armatą, czyli tak zwane wizowanie. Następnie czołgiści namierzali cel, czyli tarczę znajdującą się w odległości niespełna 1200 metrów, ładowali do lufy pocisk i ... opuszczali pojazd. – Sam wystrzał był inicjowany dzięki wyprowadzonego na zewnątrz przewodu ze spustem. Taka procedura jest podyktowana względami bezpieczeństwa – podkreśla ppłk Łukarski. Na kolejnym etapie żołnierze z wnętrza czołgu strzelali do tarcz oddalonych już o 1800 metrów. Test wypadł pomyślnie. – Uzbrojenie K2 jest w pełni sprawne – podkreśla oficer i dodaje, iż maszyny potwierdziły na strzelnicy swoje duże możliwości. – Sam miałem okazję postrzelać. Mogę tylko potwierdzić, iż K2 to znakomity czołg. Celność i łatwość prowadzenia ognia są tu naprawdę imponujące. Żałuję tylko, iż w czasach, kiedy byłem jeszcze dowódcą plutonu w jednostce liniowej, nasza armia nie dysponowała takim sprzętem – zaznacza ppłk Łukarski.
Strzelanie techniczne było dla poznańskich K2 ostatnim już testem. Czołgi, jak zapewnia oficer, są gotowe do służby. – W styczniu rozpocznie się pierwszy z 10-tygodniowych kursów. Wezmą w nim udział podchorążowie z kierunku pancernego Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Przy okazji planujemy rozpocząć szkolenie kolejnych instruktorów – zapowiada ppłk Łukarski. W poznańskim centrum są już specjaliści, którzy zdobywali szlify między innymi w Korei Południowej. Jednostka zamierza jednak poszerzać kadrę. Tym bardziej iż w przyszłym roku do CSWL powinny zjechać kolejne Czarne Pantery. W sumie ma być ich kilkanaście. Łącznie polska armia kupiła 180 czołgów K2.
Tymczasem poznański ośrodek od pewnego już czasu szkoli załogi czołgów oraz techników odpowiedzialnych za obsługę czołgów Abrams. Zajęcia początkowo prowadzili instruktorzy z USA. Teraz jednak stopniowo ustępują miejsca instruktorom z CSWL. Jednocześnie w Biedrusku trwa rozbudowa infrastruktury szkoleniowej. Powstaną tam garaże z logistycznym zapleczem i budynek, w którym zostaną ulokowane między innymi symulatory. Działają już dwie strzelnice czołgowe i odnowiony tor do nauki jazdy.
Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych rozwija się i staje się kluczowym dla polskiej armii ośrodkiem, którego zadaniem jest przygotowanie żołnierzy do obsługi nowoczesnych pojazdów opancerzonych.