"Baltops" - what drones can do

polska-zbrojna.pl 6 hours ago

Wykorzystywanie dronów do różnego rodzaju misji na morzu to jedno z kluczowych założeń scenariusza tegorocznego „Baltopsa”. W ćwiczeniach bierze udział m.in. CTF 66, specjalna jednostka US Navy, która testuje nowe typy bezzałogowców. Część z nich zaprezentowana została nieopodal Ustki – na poligonie i na Bałtyku.

HMS „Biter” to jeden z kilkunastu kutrów patrolowych brytyjskiej Royal Navy. Na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie – 20 metrów długości, niespełna sześć metrów szerokości, niewielki mostek, a nad nim otwarty pokład z przyrządami nawigacyjnymi i kolejnym kołem sterowym. I to by było na tyle.

REKLAMA

Kiedy wchodzę na pokład okrętu, po głowie krąży mi myśl, iż najbliższe godziny mogą okazać się naprawdę trudne. Po wczorajszym lecie ani śladu. Nad Ustką od czasu do czasu suną deszczowe chmury, ale to w sumie mały problem. Gorzej, iż Bałtyk rozhuśtał się na dobre. Kwadrans później wiem już, iż obawy nie były bezzasadne. Tuż za „główkami” portu „Biter” dostaje solidny strzał. Dziób wznosi się na fali kilka metrów w górę, a potem gwałtownie opada. Woda przelewa się przez górny pokład i moczy nas niemal od stóp do głów. Kątem oka spoglądam na idący przy naszej burcie bezzałogowiec. Pojazd raz po raz dosłownie wzbija się w powietrze, ale jego operator zachowuje stoicki spokój. GARC potrafi skutecznie realizować zadania, choćby kiedy stan morza sięga czterech stopni w dziesięciostopniowej skali Douglasa. Co więcej – przetrwa przy stanie morza osiem. Dziś wychodzimy na Bałtyk właśnie po to, by przyjrzeć się jego działaniom.

GARC to nawodny dron należący do amerykańskiej marynarki wojennej, a ściślej do specjalnej jednostki zwanej CTF 66. Zajmuje się ona rozwijaniem i wprowadzaniem do służby różnego typu bezzałogowych pojazdów. Współpracuje przy tym z państwami NATO, ale też Ukrainą. – Bacznie obserwujemy walkę, która rozgrywa się w tej chwili na Morzu Czarnym. To okazja, by gromadzić wiedzę o charakterze współczesnych konfliktów na morzu i adaptować ją do naszych potrzeb – podkreśla kadm. Michael Mattis, dowódca CTF 66. Ukraińcy, choć niemal całkowicie pozbawieni tradycyjnych sił morskich, byli w stanie odepchnąć rosyjską Flotę Czarnomorską daleko od swoich wybrzeży. najważniejsze okazały się właśnie produkowane tanim kosztem drony uderzeniowe. – Oczywiście bezzałogowce nigdy nie zastąpią okrętów, ale powinny stanowić dla nich istotne uzupełnienie. Ze względu na ograniczenia techniczne trudno prawdopodobnie myśleć o wykorzystaniu ich na większą skalę na otwartych przestrzeniach Atlantyku i Pacyfiku. Jednak już na akwenach mniejszych, takich jak choćby Bałtyk, mogą odegrać naprawdę znaczącą rolę – zaznacza kadm. Mattis.

Misje z udziałem bezzałogowców Amerykanie realizują między innymi podczas ćwiczeń „Baltops '25”, które realizowane są od początku czerwca. Wspomniane już drony GARC zostały wykorzystane do symulowanego ataku na okręt dowodzenia USS „Mount Whitney” i niszczyciel klasy Arleigh Burke USS „Paul Ignatius”. Próbkę ich możliwości możemy podziwiać też z pokładu HMS „Biter”. Z portu w Ustce wraz z nami wyszły w sumie cztery drony. Dwoma z nich operatorzy sterują z naszego pokładu, dwa pozostałe są przypisane operatorom, którzy znajdują się na bliźniaczym patrolowcu HMS „Pursuer”. Przez ponad dwie godziny pojazdy pływają wokół kutrów – to za ich rufami, to po obydwu burtach. Manewrują, ustawiają się w szykach, od czasu do czasu zawracają i pędzą w kierunku „Bitera” i „Pursuera”. Kiedy wreszcie wracamy do portu, wywołują żywe zainteresowanie spacerowiczów przechadzających się po pirsie. Część z nich przystaje, chwyta za telefony komórkowe, robi zdjęcia.

– GARC został zaprojektowany jako dron bojowy, ale może posłużyć także do ewakuacji medycznej czy transportu. Jego ładowność sięga tony – tłumaczy st. chor. Aleksander Laskowski z CTF 66, który od lat służy w US Navy. Do tego jest szybki – rozwija prędkość do 43 węzłów, zaś jego zasięg to ponad 500 mil. Tymczasem Amerykanie przywieźli do Ustki także dwa inne bezzałogowce. Rampage podobnie jak GARC porusza się po powierzchni morza. Napędzany jest energią słoneczną, a może służyć do prowadzenia misji rozpoznawczych, ale też transportu zaopatrzenia. Lightfish – kolejny nawodny pojazd zasilany przez słońce – pozwala m.in. monitorować podwodną infrastrukturę krytyczną. Zaletę tego typu konstrukcji, jak podkreśla por. Jesse Faylo z CTF 66, stanowią niskie koszty produkcji. Dron może zastąpić człowieka także podczas misji szczególnie niebezpiecznych. – Choć trzeba pamiętać, iż bezzałogowce bez ludzi nie mogą się obejść. Aby systemy mogły prawidłowo działać i realizować poszczególne zadania, potrzeba rzeszy specjalistów – przypomina por. Faylo.

St. chor. Laskowski przyznaje, iż CTF 66 testuje wiele bezzałogowców. – Chodzi przede wszystkim o to, by programiści mogli na większej próbie sprawdzić, czy dane systemy działają w prawidłowy sposób, ale również o to, by móc testować różne rozwiązania dotyczące sensorów – podkreśla.

„Baltops” to największe ćwiczenia NATO na Bałtyku. W tegorocznej edycji bierze udział prawie 50 okrętów, kilkadziesiąt statków powietrznych i niemal dziewięć tysięcy żołnierzy i marynarzy. Polska na morzu jest reprezentowana przez fregatę ORP „Gen. T. Kościuszko”, korwetę ORP „Kaszub”, dwa trałowce ORP „Nakło” i ORP „Mamry”, w powietrzu zaś przez śmigłowiec pokładowy SH-2G. Na lądzie ćwiczą między innymi Morska Jednostka Rakietowa i 6 Brygada Powietrznodesantowa. W scenariuszu ćwiczeń używanie i zwalczanie dronów zajmuje szczególnie ważne miejsce.

Łukasz Zalesiński
Read Entire Article