Minęła gorąca noc w Dorohusku, gdzie w poniedziałek wójt podjął decyzję o zakończeniu protestu polskich przewoźników. Późnym wieczorem na miejscu pojawiły się siły „policyjne” [czytaj: milicyjne], a w nocy poseł Krzysztof Mulawa z ramienia Konfederacji interweniował.
Warto przypomnieć, iż w poniedziałek wójt Wojciech Sawa podjął decyzję o zakończeniu protestu polskich przewoźników na granicy w Dorohusku. W wyniku tej decyzji doszło do przypadkowej awarii ciężarówki, która zatrzymała się na drodze, blokując ruch.
Interwencja posła z Konfederacji
Późnym wieczorem w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania ukazujące dramatyczne sceny na granicy polsko-ukraińskiej. W związku z działaniami policji poseł Krzysztof Mulawa z Konfederacji udał się do Dorohuska, aby interweniować.
Już o świcie polityk poinformował, iż „policja ma wyraźne nakazy (nie chcą podać odpowiedzialnego), żeby udrażniać granicę łamiąc przepisy o przepuszczaniu (!) ukraińskich ciągników drogami nieprzystosowanymi”.
„Proste pytania policja zbywa brakiem chęci do rozmowy: Kto wydał decyzje o omijaniu po drogach nieprzystosowanych ukraińskich ciągników siodłowych?” – napisał Mulawa, informując, iż „protest trwa”.
W ramach postu dołączono krótki zapis z dialogu z przełożonym funkcjonariusza odpowiedzialnego za akcję. Z treści krótkiej rozmowy można wywnioskować, iż policjant nie był skłonny udzielić posłowi informacji, sugerując, aby skonsultował się z rzecznikiem prasowym.
– Nie mogę poczekać na rzecznika prasowego w godzinach jego urzędowania, ponieważ te rzeczy, w sprawie których ja przyjechałem dzieją się poza godzinami pracy urzędnika. Nie możemy tak się bawić – powiedział poseł Konfederacji.
„Krajobraz po bitwie”
„Transportowcy w Dorohusku nie odpuszczają. Polska policja wykonuje polecenia polityczne zmierzające do ominięcia miejsca awarii ciężarówki. W nocy na granicy pojawił się poseł Konfederacji Krzysztof Mulawa, który pomógł policjantom zrozumieć przepisy ruchu drogowego” – napisał w mediach społecznościowych Tomasz Buczek.
„Poranek w Dorohusku. Tir przez cały czas stoi w poprzek. Słabość państwa polskiego jakie się nam ukazuje przy okazji tego protestu jest dramatyczna. Byle prawniczyna z UA może zastraszać naszych samorządowców i wywierać presję na organy państwa” – stwierdził Buczek w kolejnym wpisie.
„W nocy ściągnięto holownik z Państwowej Straży Pożarnej do usunięcia ciężarówki z drogi. Decyzja jednak została zmieniona i strażacy zawrócili. Wygląda ta cała syt. na próbę badania nastrojów strajkujących. Ktoś chyba musiał uznać iż opór jest za duży i nie warto ryzykować strat wizerunkowych” – poinformował Buczek.
Drugi z liderów strajku przedsiębiorców chroniących interes polskich przewodników Rafał Mekler napisał: „krajobraz po bitwie. nNoc minęła. Dziękuję Krzysztofowi Mulawie za ratunek w środku nocy. Tak powinien pracować poseł. Walczymy nadal”.
W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin liczba ciężarówek oczekujących na przekroczenie granicy z Ukrainą w Dorohusku (Lubelskie) zmniejszyła się z 900 do 700, zgodnie z danymi policji podanymi we wtorek. Według sierżanta sztabowego Angeliki Głąb-Kunysz z chełmskiej policji, we wtorek rano kolejka do przejścia granicznego w Dorohusku miała 20 km i sięgała miejscowości Stołpie. w tej chwili w kolejce stoi 700 ciężarówek, a czas oczekiwania na odprawę wynosi 36 godzin.
W poniedziałek około godziny 14 wójt Dorohuska, Wojciech Sawa, poinformował przewoźników blokujących drogę do przejścia granicznego o czasowym zakończeniu protestu. Sierżantka Głąb-Kunysz podkreśliła, iż zakończenie protestu przebiegło spokojnie, a uczestnicy protestu zaakceptowali decyzję wójta, zaczynając się rozpraszać.
Policjantka dodatkowo wspomniała, iż w poniedziałkowe popołudnie, już po zakończeniu protestu, ciężarówka uległa awarii na trasie do przejścia granicznego, zatrzymując się w poprzek drogi. Aktualnie droga jest zablokowana w obu kierunkach, a usterka nie została jeszcze naprawiona. Funkcjonariusze kierują ciężarówki objazdem drogą techniczną.
This is from
Dorohusk: Polska „milicja” próbowała siłą usunąć protestujących na granicy z Ukrainą. Przewoźnicy nie odpuszczają: