Kwerenda w jednostce wojskowej na razie nie wskazuje na ubytek dokumentów, ale może to być pewnego rodzaju prowokacja - ocenił szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział, iż osoba odpowiedzialna za wyciek poufnych wojskowych dokumentów "poniesie stanowcze konsekwencje". O "tajnych dokumentach", które "znalazły się na śmietniku" napisał Onet.