Wojna zimowa po raz trzeci

polska-zbrojna.pl 3 weeks ago

Wojna na Ukrainie trwa już ponad 1000 dni, czyli blisko trzy lata. w tej chwili jesteśmy u progu kolejnej, trzeciej już zimy, która może się okazać dla naszego wschodniego sąsiada najcięższa od początku konfliktu: zarówno ze względu na trudną sytuację na froncie, jak i na stan infrastruktury na zapleczu. Co ważne, istotna część czynników, które będą miały wpływ na przebieg i rezultat wojny, znajduje się poza kontrolą Kijowa.

Zamrożony front

Niejako tradycyjnie już sytuacja na linii frontu w wojnie rosyjsko-ukraińskiej stabilizuje się w okresie jesienno-zimowym oraz wczesną wiosną. Powody tego stanu są dwa. Jeden to warunki atmosferyczne – te pogarszają się znacząco zwykle na przełomie października i listopada. Występujące o tej porze roku opady deszczu sprawiają, iż prowadzenie działań manewrowych staje się skrajnie trudne lub niemożliwe – zwłaszcza jeżeli mowa o operacjach zaczepnych z użyciem ciężkiego sprzętu, takiego jak czołgi, choć lokalne uwarunkowania są problematyczne także dla lżejszych pojazdów, jak również dla ludzi. Drugi istotny element to brak szaty roślinnej w tym czasie: większa część działań toczy się w obszarach, które można nazwać wiejskimi – są to otwarte przestrzenie, pola uprawne i podobne miejsca. Brak roślinności to znaczące ograniczenie możliwości maskowania własnej aktywności, co przy jednoczesnym masowym i powszechnym wykorzystaniu sprzętu termowizyjnego i podobnego sprawia, iż jakiekolwiek działania czy choćby przygotowania do nich są widoczne z odległości wielu kilometrów (nie bez znaczenia jest tutaj także większy kontrast termiczny w okresie zimowym).

Tym samym dynamika działań zbrojnych znacząco się zmniejsza lub ogranicza do obszarów zurbanizowanych – a tam działania można prowadzić zwykle z wykorzystaniem jednostek piechoty operujących przy wsparciu artylerii i bezzałogowców. Efektem tego były walki o Bachmut i Sołedar zimą 2022/23, a następnie o Awdijiwkę zimą 2023/24. Zakończyły się one utratą wspomnianych miejscowości przez Ukrainę, co strona rosyjska przypłaciła dramatycznymi stratami rzędu kilkudziesięciu tysięcy zabitych i rannych w każdym z tych przypadków. Straty ukraińskie były znacząco mniejsze, choć również istotne. Mimo tego działania te nie wpłynęły na sytuację militarną stron konfliktu w wymiarze strategicznym – ta pozostaje faktycznie stabilna od jesieni 2022 roku, gdy armia ukraińska zajęła Chersoń, kończąc tym samym działania zbrojne na północnym brzegu Dniepru. Od tego momentu linia frontu pozostaje stabilna (jeśli nie liczyć operacji w obwodzie kurskim), a wojna ma charakter de facto pozycyjny: nie zmieniły tego ani rosyjskie zdobycze terytorialne ograniczające się do niewielkich miast i wiosek, ani ukraińska kontrofensywa wiosną i latem 2023 roku.

REKLAMA

Najprawdopodobniej sytuacja na froncie nie zmieni się zasadniczo podczas nadchodzącej zimy. Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby armia rosyjska, posiadająca co prawda inicjatywę, była w stanie przełamać ukraińską obronę i doprowadzić do zasadniczych zmian terytorialnych. Również Siły Zbrojne Ukrainy, pomimo sukcesów, takich jak zajęcie fragmentów obwodu kurskiego czy uzyskanie zgody na użycie zachodniego uzbrojenia przeciwko celom na terytorium Rosji, nie są w stanie podjąć działań zaczepnych, które pozwoliłyby na zmianę obecnego stanu rzeczy. Obie strony są znacząco wyczerpane stratami w ludziach i sprzęcie po blisko trzech latach wojny, co w najbliższym czasie będzie determinować pozycyjny charakter konfliktu.

Zaplecze: trudna zima po raz trzeci

Choć działania zbrojne są od połowy 2022 roku ograniczone do południowych i wschodnich obwodów Ukrainy, to konsekwencje toczącej się wojny dotyczą całego terytorium kraju – głównie za sprawą działań, które prowadzą rosyjskie siły powietrzno-kosmiczne. Działania te są prowadzone z wykorzystaniem środków napadu powietrznego: dronów (głównie typu Shahed/Gerań), pocisków manewrujących Ch-101 i podobnych (odpalanych głównie z samolotów lotnictwa strategicznego Tu-95MS; rzadziej pocisków 3M14 Kalibr, wystrzeliwanych z okrętów rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym), pocisków hipersonicznych Ch-47M2 Kindżał (odpalanych z samolotów MiG-31K), a także pocisków balistycznych typu Iskander-M, jak również rakiet do systemów S-300, używanych w charakterze niekierowanych pocisków balistycznych. Istotną rolę w działaniach sił rosyjskich, głównie wobec obszarów przyfrontowych, pełnią także używane masowo kierowane bomby lotnicze KAB (ros. kierowana awiacijna bomba – kierowana bomba lotnicza).

Okręg doniecki, 31 marca 2023 r.: Ukraińscy żołnierze z 80 Brygady usuwają śnieg z pozycji artyleryjskich, fot. AA/ABACA/Abaca/East News

Nowym elementem działań rosyjskich, który pojawił się dopiero w drugiej połowie listopada, są rakiety balistyczne średniego zasięgu. Pocisk taki został odpalony przez Rosję w kierunku miasta Dnipro – nie jest do końca jasne jak na razie, czy był to międzykontynentalny pocisk balistyczny, czy nowa konstrukcja: rosyjski prezydent w swoim wystąpieniu stwierdził, iż użyto nowego pocisku balistycznego pod nazwą Oresznik (ros. Leszczyna), będącego pociskiem średniego zasięgu. O ile faktycznie użyto nowego systemu uzbrojenia, to byłby to efekt działań, wynikający z wyjścia Moskwy z traktatu INF z 1987 roku, zakazującego rozwijania i posiadania pocisków rakietowych średniego zasięgu. Upadek Oresznika nie spowodował większych szkód, choć była to potencjalna demonstracja rosyjskich możliwości – pociski tego typu mają być zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych (rakieta wystrzelona na Dnipro prawdopodobnie nie była wyposażona w głowice zawierające materiał wybuchowy).

Celem rosyjskich ataków są przede wszystkim obiekty infrastruktury energetycznej Ukrainy. Począwszy od początku wojny działania te doprowadziły do utraty co najmniej połowy mocy przez ukraińską energetykę, jeżeli chodzi o możliwość generowania energii. Wynika to głównie z fizycznego zniszczenia bloków energetycznych w ukraińskich elektrowniach i elektrociepłowniach. Zniszczenia dotyczą także linii przesyłowych, choć dużo łatwiej jest je naprawiać niż budować nowe elektrownie. Powyższa sytuacja powoduje konieczność wprowadzania grafików wyłączeń prądu, także dla odbiorców indywidualnych – realizowane są one od kilku do choćby kilkunastu godzin w skali doby, co w okresie jesienno-zimowym staje się istotnym problemem dla społeczeństwa, zwłaszcza w czasie mrozów. Należy zakładać, iż działania tego typu będą kontynuowane także w najbliższych miesiącach: choć jest mało prawdopodobne, by mogły doprowadzić do zasadniczej zmiany nastrojów społecznych (Ukraińcy są w dużej mierze przygotowani na sytuacje braku prądu i inne konsekwencje rosyjskich ostrzałów), to z pewnością utrudnią życie ukraińskiemu społeczeństwu.

Perspektywa: pewny brak pewności

Sytuacji Ukrainy nie poprawia brak jasności co do tego, jak w kolejnych miesiącach i latach będzie wyglądała polityka sojuszników względem Kijowa. Wybory w USA zakończyły się zwycięstwem Donalda Trumpa, a jego polityka wobec Rosji, Ukrainy i państw europejskich w ogóle – pozostaje jak na razie wielką niewiadomą. Amerykański prezydent elekt zapowiadał wcześniej, iż zakończy wojnę w ciągu 24 godzin, nie precyzując, jak miałoby to się odbyć – podobne deklaracje należy traktować raczej jako element wyborczego folkloru niż cokolwiek innego. Możliwe jest zarówno utrzymanie, a choćby zwiększenie wsparcia USA dla Ukrainy – jednak bardziej prawdopodobne wydają się próby wymuszenia jakiejś formy rozejmu, być może choćby pod groźbą wstrzymania pomocy wojskowej. Wybory najpewniej odbędą się również w Niemczech, które także odgrywają istotną rolę we wspieraniu Ukrainy – jak na razie działania Olafa Scholza (w tym niedawna rozmowa telefoniczna z Władimirem Putinem) nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Choć Unia Europejska i Wielka Brytania teoretycznie mają zdolności wzięcia na siebie ciężaru wsparcia Ukrainy (o czym mowa była w połowie listopada podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych pięciu największych państw UE), to w praktyce może to się okazać to zadaniem poważnie skomplikowanym.

Obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się zamrożenie konfliktu z obecną linią frontu jako tymczasową granicą ukraińsko-rosyjską. Rozejm – o ile zostanie formalnie podpisany – nie będzie traktatem pokojowym, dającym szansę na stabilizację sytuacji. Będzie to czynnik wpływający negatywnie zarówno na sytuację Ukrainy, jak również na stan bezpieczeństwa w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Tym samym zagrożenie militarne ze strony Federacji Rosyjskiej pozostanie istotnym wyzwaniem dla Polski i innych państw wschodniej flanki NATO.

dr Dariusz Materniak , redaktor naczelny Portalu Polsko-Ukraińskiego polukr.net
Read Entire Article