Minął niecały rok od obalenia prezydenta Syrii Baszara al-Assada. Przez ten czas w syryjskiej polityce dochodziło do wielu radykalnych zmian. Uwieńczeniem szalonych 11 miesięcy była wizyta 15 października 2025 roku w Moskwie przywódcy Syrii Ahmada asz-Szary.
Lider państwa ze stolicą w Damaszku spotkał się z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. W trakcie wizyty w Moskwie przywódca syryjski potwierdził ważność umów zawartych między Federacją Rosyjską a poprzednimi władzami syryjskimi. Moskwa i Damaszek będą kontynuować współpracę, zaś rosyjska obecność militarna w Syrii zostanie zachowana.
Rosyjska ambasada nienaruszona
Dla wielu nadwiślańskich ignorantów wizyta Ahmada asz-Szary w Moskwie musiała być prawdziwym szokiem. Ja natomiast w ogóle nie byłem zaskoczony takim obrotem wypadków. Niecały rok temu państwo syryjskie było w rozkładzie. Baszar al- Assad nie wprowadził reform, nie walczył z korupcją. Co prawda tak szybka klęska wieloletniego przywódcy Syrii była dla mnie lekkim zaskoczeniem. Jednak gdy kolektywny Zachód zaczął otwierać korki od szampanów z radości, iż wyparli wpływy Federacji Rosyjskiej i szerzej świata wielobiegunowego z Syrii, ja zachowałem spokój i zacząłem obserwować sytuację. Początkowo rosyjskie lotnictwo wspierało armię al-Assada, jednak widząc rozkład syryjskiej armii, Rosjanie gwałtownie zaprzestali bombardowania pozycji Hajat Tahrir asz-Szam (organizacja ta stanowiła syryjskie ramię al-Kaidy). Nowy rząd zdominowali przedstawiciele HTS, a na czele władz w Damaszku stanął Ahmad asz-Szara. Gdy bojownicy HTS wkroczyli do stolicy, nie atakowali Ambasady Federacji Rosyjskiej. Nie atakowano także rosyjskich baz w Syrii.
Początkowy entuzjazm Zachodu
Początkowo nowe władze w Syrii wywołały euforia wśród Anglosasów i ich wasali z Unii Europejskiej. Kolektywny Zachód tuszował zbrodnie dokonywane na alawitach, chrześcijanach i innych mniejszościach przez bojówki związane mniej lub bardziej z nowymi władzami w Syrii. W marcu doszło do powstania alawitów w związku z przemocą stosowaną przez różne bojówki. Władze w Damaszku stłumiły powstanie. Schronienie w rosyjskich bazach w tamtym czasie znalazło wielu cywili. To właśnie obecność rosyjska uratowała wielu ludzi, a nie Kaja Kallas czy inna Ursula von der Leyen. Ośrodek analityczny Rybar czy popularny kanał na Telegramie WarGonzo (Rybar i War Gonzo prowadzą dosyć często merytoryczną krytykę władz Federacji Rosyjskiej w dziedzinie polityki migracyjnej, polityki wobec Bliskiego Wschodu, Kaukazu) pisały, iż nie jest możliwe ani opłacalne dla Federacji Rosyjskiej tworzenie i wspieranie potencjalnego państwa alawickiego w tamtym okresie (tego typu pomysły miałyby rację bytu w grudniu 2024 roku).
Turcja nie da rady
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan prowadzi dosyć ambitną i ekspansywną politykę na wielu obszarach. Państwo tureckie uczestniczy w wielu konfliktach, których nie jest w stanie wygrać czy zakończyć. Podobnie jest w Syrii i wbrew opiniom wielu Turcja nie jest w stanie zapewnić nowemu rządowi w Damaszku bezpieczeństwa i wsparcia, zarówno militarnego, jak i gospodarczego.
Izraelska nieufność
Zaraz po obaleniu Baszara al- Assada do gry wkroczył Izrael. Premier Izraela Benjamin Netanjahu legitymizuje dalsze swoje trwanie u władzy poprzez wszczynanie różnych wojen. Izrael już w grudniu 2024 roku w dużej mierze zniszczył potencjał syryjskiej armii. Armia Izraela przeprowadziła ofensywę na Wzgórza Golan. Mimo, iż wielokrotnie udowodniono powiązania między Anglosasami czy Izraelem a radykalnymi islamistami, władze Izraela nie mają zaufania do nowych władz w Damaszku. W interesie Izraela jest słaba, podzielona Syria. Izrael latem wsparł druzów w południowej Syrii. Zarówno Izrael, jak i Anglosasi, wspierają separatystów kurdyjskich, którzy kontrolują wydobycie syryjskiej ropy.
Znaczenie Syrii
Wiele czynników sprawiło, iż władze w Damaszku są skazane na współpracę z Federacją Rosyjską i będą prowadzić politykę wielowektorową. kooperacja Damaszku z Moskwą daje możliwości logistyczne do wspierania swoich aktywów w Afryce i wypierania stamtąd kolektywnego Zachodu, w szczególności Francji rządzonej przez podżegacza wojennego Emmanuela Macrona.
Tusk i Nawrocki po jednym szkoleniu
Premier Donald Tusk jest uważany za polityka proniemieckiego. Nic bardziej mylnego. Tusk podobnie jak ,,konkurenci” z PiS, brał udział w programie International Visitor Leadership Programme. Program ten jest finansowany przez amerykański Departament Stanu. W tym samym programie brał udział „przeciwnik” polityczny Tuska prezydent Karol Nawrocki. Donald Tusk cieszył się z obalenia poprzednich władz w Damaszku (nie wiem co wtedy myślał Karol Nawrocki, ponieważ był początek kampanii prezydenckiej i przyszły prezydent naszej ojczyzny przechodził wtedy prawdopodobnie szkolenia, żeby nie był drętwy i sztywny, co niewątpliwe się udało zmienić specjalistom od marketingu politycznego).
Nawrocki w tyle za Syrią
Syryjską opozycję na czele z HTS od lat wspierali Anglosasi i Turcy. Ahmad asz-Szara, jak widać, potrafił dokonać pewnej zmiany polityki. Niestety Karol Nawrocki gada jak katarynka o neoimperialnej, neobolszewickiej Rosji. Nawrocki jest dumny, iż jest ścigany przez władze Federacji Rosyjskiej za niszczenie pomników. Gdyby chciał choćby udawać, iż prowadzi politykę wielowektorową, to by puścił oko do władz Federacji Rosyjskiej, mówiąc, iż na początek musiałyby zostać cofnięte pewne rzeczy w Rosji uniemożliwiające dialog pomiędzy prezydentem Nawrockim a prezydentem Władimirem Putinem. Przy okazji sprawy wysadzenia Nord Stream otoczenie Karola Nawrockiego, podobnie jak ich „konkurenci” polityczni z PO, wywierało presję na wymiar sprawiedliwości. Zarówno wyznawcy Nawrockiego, jak i Tuska wychwalają pod niebiosa sędziego, który zamiast kierować się prawem, umowami międzynarodowymi, głosi filipiki polityczne.
Niestety nic nie wskazuje, by Karol Nawrocki poszedł drogą syryjskiego lidera, który jeszcze niedawno był wychwalany w TVN i w Telewizji Republika. Władze w Damaszku nie wykluczają choćby unormowania relacji z Islamską Republiką Iranu.
Kamil Waćkowski















