Tomahawks for Ukraine? Pentagon says "yes", Trump says "no"
polska-zbrojna.pl 10 hours ago
Jeszcze w piątek wydawało się, iż istnieje duża szansa na to, iż Ukraina otrzyma pociski manewrujące Tomahawk. Po analizie Pentagonu, która wskazywała, iż Stany Zjednoczone mogą bezpiecznie przekazać część swojego arsenału, czekano „tylko” na decyzję polityczną. Tymczasem prezydent Donald Trump oznajmił, iż nie rozważa takiej opcji.
Załadunek pocisków UGM-109 Tomahawk na USS Jefferson City (SSN 759), okręt podwodny szybkiego ataku. Fot. Lt. James Caliva/ U.S. Navy
Pod koniec października Pentagon zakończył analizę dotyczącą możliwości przekazania Ukrainie pocisków Tomahawk. Eksperci wojskowi ustalili, iż USA dysponują wystarczającymi zapasami, by wesprzeć Kijów bez uszczerbku dla własnego bezpieczeństwa. Decyzja ta była efektem wielomiesięcznych konsultacji z Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, które wcześniej wyrażało obawy o nadmierne uszczuplenie zasobów.
REKLAMA
Trump: „Nie bardzo”
W kręgach wojskowych uznano to za zielone światło – sygnał, iż administracja może podjąć decyzję o przekazaniu Ukrainie jednej z najpotężniejszych broni konwencjonalnych w arsenale Stanów Zjednoczonych. Jednak 3 listopada, podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie Air Force One, prezydent Trump uciął spekulacje. Zapytany, czy rozważa tę opcję, odpowiedział: „Nie, nie bardzo”. Dodał, iż „to może się zmienić, ale w tym momencie nie rozważam tego”.
To wyraźna zmiana tonu w porównaniu z wcześniejszymi sygnałami z Białego Domu. Jeszcze kilka dni wcześniej doradcy prezydenta sugerowali, iż decyzja jest bliska, a sam Trump – choć sceptyczny – nie wykluczał takiego kroku.
Tomahawk to pocisk manewrujący dalekiego zasięgu, który może razić cele oddalone o ponad 1500 km (a w niektórych wersjach choćby o 2500 km). Jego precyzja i zdolność do omijania systemów obrony sprawiają, iż jest idealnym narzędziem do niszczenia infrastruktury wojskowej i logistycznej przeciwnika. W przeszłości był używany m.in. w Iraku, Syrii i Libii.
Polityka ponad strategią?
Jednak Tomahawk to nie tylko broń, ale także sygnał polityczny. Jego przekazanie Ukrainie oznaczałoby, iż USA są gotowe na zwiększenie wsparcia – i iż nie boją się reakcji Moskwy.
Dla Ukrainy decyzja Trumpa to rozczarowanie. Tomahawki mogłyby znacząco zmienić sytuację na froncie – zwłaszcza w kontekście uderzeń w rosyjskie zaplecze logistyczne. Ukraińscy dowódcy od miesięcy apelują o broń dalekiego zasięgu, która pozwoliłaby im razić cele poza linią frontu.
Rosja uważnie obserwuje sytuację. Przekazanie Tomahawków mogłoby zostać odebrane przez Kreml jako sygnał, iż USA są gotowe na bezpośrednie zaangażowanie w konflikt. Brak decyzji może być odczytany jako słabość Waszyngtonu.
Wypowiedź Trumpa wpisuje się w jego szerszą strategię wobec wojny w Ukrainie. Prezydent USA wielokrotnie podkreślał, iż chce zakończenia konfliktu poprzez negocjacje, a nie eskalację. Jego decyzja może być próbą nacisku na Kijów, by ten był bardziej otwarty na rozmowy pokojowe.
Jednocześnie w USA trwa debata, czy takie podejście nie osłabia pozycji Ukrainy i nie wzmacnia Rosji. Zwolennicy przekazania Tomahawków argumentują, iż tylko zdecydowane wsparcie może doprowadzić do zakończenia wojny na warunkach Kijowa.