Rząd przyjął w końcu projekt ustawy wiatrakowej. Co dalej?

wysokienapiecie.pl 1 day ago
Zdjęcie: Deweloperów do uruchamiania nowych inwestycji nie zachęca rosnąca liczba dni z ujemnymi cenami energii. Fot. Depositphotos


Projekt zmiany ustawy odległościowej w końcu został przyjęty przez rząd. Kilkakrotnie spadał z Komitetu Stałego, a kiedy w końcu ten wysłał go na posiedzenie Rady Ministrów, ta przyjęła go „kierunkowo”. Dopiero w trzy dni później pojawiło się potwierdzenie, iż rząd przyjął go w trybie obiegowym. prawdopodobnie oznacza to, iż nie brakło kontrowersji, a w trakcie prac parlamentarnych mogą się pojawić jeszcze różne niespodzianki. Oby nie takie jak słynna poprawka Marka Suskiego, skreślona naprędce zmieniająca odległość 500 m na 700 m i wywracająca w ten sposób projekt poprzedniego rządu.

Na razie do Sejmu trafi projekt przewidujący minimalną odległość wiatraka od domów mieszkalnych na poziomie 500 metrów, pod warunkiem zgody gminy i sporządzenia odpowiedniego planu zagospodarowania przestrzennego. Obowiązywać mają minimalne odległości budowy turbin od granic parków narodowych i niektórych obszarów Natura 2000 - tych, które chronią siedliska ptaków i nietoperzy.

To wielki krok w stronę tańszej energii elektrycznej dla Polek, Polaków i polskich firm- mówiła podczas konferencji prasowej minister klimatu Paulina Hennig -Kloska. Szefowej resortu udało się wykonać krok przez rząd, pytanie czy ma pomysł na dostosowanie do kroków prezydenta?

Projekt wprowadza też ułatwienia dla inwestycji w tzw. repowering czyli wymianę turbin na większe i bardziej efektywne. Uproszczone procedury będą dotyczyć przede wszystkim tych inwestycji, w efekcie których nie zmienią się parametry zewnętrzne, takie jak rozmiar czy poziom hałasu, a jedynie zwiększona zostanie moc. Zachowane zostaną jednak oceny samorządu lokalnego oraz organów ochrony środowiska.

Wedle resortu klimatu nowe zasady umożliwią powstanie do 2030 r. 10 GW nowych mocy wiatrowych, a zatem podwojenia istniejących.

Najważniejsza jest oczywiście odpowiedź na pytanie czy koalicja zdecyduje się uchwalić projekt jeszcze za kadencji Andrzeja Dudy, który może ustawę zawetować lub, co gorsza, odesłać ją do dysfunkcjonalnego Trybunału Konstytucyjnego. Zawetowanie oznaczałoby konieczność uchwalania nowej ustawy, skierowanie do TK, w którym na wyrok czeka się długo, a zresztą wyroków rząd ich i tak nie publikuje, wywołałoby chaos prawny, zmniejszający na pewno apetyt inwestorów na budowanie nowych wiatraków.

Prezydent Duda w sprawie obecnej nowelizacji nie zabrał głosu. Uniknął odpowiedzi także przy poprzedniej próbie liberalizacji przepisów pod koniec 2023 r. do której ostatecznie nie doszło.

Koalicja będzie też musiała sobie odpowiedzieć na pytanie czy chce z wiatraków uczynić temat kampanii wyborczej. Kandydat PiS Karol Nawrocki już zapowiedział, iż jest przeciw: "Rządzący po raz kolejny lekceważą protesty Polaków i wybierają interesy niemieckich koncernów produkujących wiatraki, dla których staniemy się eldorado. Kosztem naszego komfortu życia i zniszczonego krajobrazu –stwierdził w filmiku kampanijnym na X. Sławomir Mentzen krytykował wiatraki jeszcze dwa lata temu, natomiast w obecnej kampanii nie udało nam się trafić na jego wypowiedzi w sprawie tej konkretnej ustawy. Za liberalizacją jest oczywiście kandydat KO. - Energetyka wiatrowa musi stać się filarem naszego miksu energetycznego- stwierdził na jednym z wieców Rafał Trzaskowski.

Ekonomia PGG: "straty wasze, nagrody nasze"

Straty Polskiej Grupy Górniczej w zeszłym roku szacuje się na 3,6 mld złotych. Nie stanowi to jednak żadnej przeszkody w wypłacie dodatkowych pieniędzy załodze. Zarząd PGG właśnie zaproponował związkowcom wypłatę do końca marca po 3 tys. złotych brutto pracownikom dołowym, po 2,6 tys. brutto zatrudnionym na powierzchni i po 2,2 tys. brutto pracownikom administracyjno biurowym. Wypłaty mają wynikać z tak zwanej umowy społecznej z 2021 roku.

Biorąc pod uwagę strukturę zatrudnienia w PGG, pozycja pierwsza kosztować ma ok. 90 mln złotych, a reszta jakieś 15 mln. W sumie ponad 100 mln złotych, które miały być wypłacone do końca marca, ale jeden ze związków zawodowych zgłosił sprzeciw. prawdopodobnie nie dla dlatego, iż te, jak to określono „kwoty jednorazowe” są za wysokie. Jak poinformowała PGG, z powodu tego sprzeciwu termin wypłaty może się przesunąć do Wielkanocy.

Trzeba jednak przyznać, iż 100 mln w porównaniu na przykład do 9 mld rządowych dotacji, planowanych na 2025 roku dla górnictwa węgla kamiennego to jest kwota na przysłowiowe "waciki".

Naftogaz znów kupuje gaz od Orlenu

Ukraiński Naftogaz już drugi raz w marcu kupił 100 mln m sześć. gazu od Orlenu. Ponownie ma być to gaz z USA, dostarczony jako LNG do terminala w Kłajpedzie i przesłany przez interkonektor GIPL oraz polski system przesyłowy na Ukrainę.

Na początku marca Orlen i Naftogaz podpisały memorandum o współpracy w obszarze LNG oraz dodatkowo kontrakt na dostawę 100 mln m sześc. gazu przez Kłajpedę.

Druga tego typu umowa w ciągu miesiąca może potwierdzać informacje z Ukrainy, iż sprowadzanie gazu przez grecki terminal Aleksandroupolis, interkonektor GBI, a dalej przez Rumunię wychodzi drogo, na tyle drogo, iż bardziej opłacalny jest import przez Kłajpedę i Polskę.

Prąd z nowego francuskiego atomu - skąd wziąć tani kredyt

Strike price w kontraktach różnicowych nowych francuskich elektrowni jądrowych ma wynieść co najwyżej 100 euro wedle wartości z 2024 roku za MWh, pod warunkiem, iż państwo skredytuje na preferencyjnych warunkach połowę kosztów budowy - wynika z komunikatu administracji prezydenta Francji.

Chodzi o 6 bloków z reaktorami EPR2, z których pierwszy miałby ruszyć w 2038 roku. Takie są ustalenia Rady polityki nuklearnej, która wzięła pod lupę program budowy nowych elektrowni jądrowych. Rada pod przewodnictwem prezydenta Emmanuela Macrona zebrała się 17 marca w Pałacu Elizejskim i o ustaleniach poinformowała w oficjalnym komunikacie.

Rada jednocześnie zażądała od państwowego koncernu EDF ogarnięcia kosztów i harmonogramów budów i przedstawienia do końca tego roku wiążących kosztorysów i harmonogramów.

Francuskie plany zakładają budowę w sumie 6 reaktorów EPR2 (uproszczona wersja EPR) w elektrowniach Penly, Gravelines i Bugey. Oczywiście kontrakty różnicowe wymagają zgody Komisji Europejskiej i dlatego Francja zamierza przedstawić jej swoje plany i uzyskać odpowiednie zgody tak, aby w już 2026 roku EDF mogło podjąć wiążące decyzje inwestycyjne.

Plany zapewnienia taniego kredytu wyglądają jednak bardzo blado, gdy spojrzymy na zadłużenie Francji. Dług sięga już 112 proc. PKB. W 2003 r. wynosił bilion euro, w ciągu kolejnych 22 lat wzrósł do 3 bilionów euro Były premier Michel Barnier przyznał niedawno, iż na same odsetki (nie licząc spłaty samych należności) rząd wydaje 60 mld euro rocznie - więcej niż na edukację czy obronę. Agencje ratingowe zmniejszyły Francji ratingi, a różnica pomiędzy obligacjami rządu Francji a niemieckimi "bundami" rośnie.

Oczywiście rząd Francji wciąż może zaciągać dług, także na atom, pytanie jednak jakim sposobem miałby być on "tani"?

Read Entire Article