Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w czwartkowy wieczór reprezentujący Marcina Romanowskiego mec. Bartosz Lewandowski doniósł, iż jego klient otrzymał azyl polityczny na Węgrzech.
Ekipa Viktora Orbána na skorzystanie wobec Polaka z przepisów ustawy o prawie azylu miała zdecydować się "w związku z podejmowaniem przez polski rząd i podległą mu Prokuraturą Krajową działań naruszających prawa i wolności".
Romanowski uciekł na Węgry. Odebranie mu pensji nie będzie takie łatwe
Wówczas na te doniesienia gwałtownie postanowił zareagować marszałek Sejmu. "Poseł na Sejm RP, były wiceminister sprawiedliwości, oskarżony o sprzeniewierzenie ogromnych sum z publicznych pieniędzy, uciekł przed postanowieniem polskiego sądu na Węgry i uzyskał tam azyl polityczny. Rozumiem, iż wybiera też w związku z tym węgierskie utrzymanie" – napisał w oświadczeniu Szymona Hołowni.
"W związku z jego ucieczką z kraju, oznaczającą jawne sprzeniewierzenie się ślubowaniu poselskiemu, poleciłem Szefowi Kancelarii i służbom prawnym Sejmu ustalenie, w jaki sposób jak najszybciej Rzeczpospolita może zaprzestać wypłacania Panu Posłowi wynagrodzenia za pracę, z której zrejterował" – dodał przewodniczący izby niższej polskiego parlamentu.
Prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, iż jest to możliwe tylko w ograniczonym zakresie bez zmiany ustawy. Prawnik mówił na ten temat w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
– Ani w Konstytucji, ani w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, ani w Regulaminie Sejmu nie ma przepisu, na podstawie którego można byłoby w tym przypadku pozbawić posła uposażenia. Na podstawie art. 7 Regulaminu Sejmu można ograniczyć mu jego wysokość z powodu nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniach Sejmu i jego organów, do udziału w których jest zobowiązany – wyjaśnił gazecie ekspert.
Przypomniał też, iż poseł przebywający za granicą nie przestaje być posłem, w tym – nie traci prawa wykonywania licznych praw poselskich, jak interpelowanie czy też występowanie do organów władzy publicznej o informację.
– Wykorzystując środki komunikacji elektronicznej, na odległość może także utrzymywać więź z wyborcami. Może podejmować interwencje w organach władzy publicznej itd. Nie ma też przeszkód prawnych, aby pod nieobecność posła działało jego biuro poselskie – przekazał "Rz".
Romanowski uciekł na Węgry, gdyż inaczej trafiłby do aresztu
Przypomnijmy także, czemu polityk uciekł na Węgry. Śledczy zarzucają Romanowskiemu popełnienie 11 przestępstw, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z FS. Pozostałe zarzuty dotyczą m.in. przekroczenia uprawnień, przywłaszczenia mienia – ponad 107 mln zł oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 mln zł.
W piątek (20 grudnia) minister sprawiedliwości Adam Bodnar i prokurator krajowy Dariusz Korneluk zwołali konferencję prasową, na której dowiedzieliśmy się, iż śledczy zamierzają rozszerzyć zarzuty. Korneluk powiedział, iż "fakt, iż Romanowski zbiegł na terytorium Węgier, nie oznacza, iż wątki z jego udziałem zostały w jakikolwiek sposób zatamowane".
– Już dzisiaj prokurator dostrzega konieczność uzupełnienia zarzutów dla pana Romanowskiego o kolejne siedem bardzo poważnych przestępstw natury kryminalnej związanej z wydatkowaniem przez niego w sposób przestępczy środków z Funduszu Sprawiedliwości – poinformował. I dodał, iż najpierw prokuratura skieruje do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Romanowskiego "w zakresie tych zarzutów".
Bodnar powiedział z kolei, iż w sprawie posła PiS będzie konieczne zaangażowanie Unii Europejskiej i Rady Europy.