Prezydent Karol Nawrocki w orędziu mówi o sędziach – "nie są bogami", o Polsce – "nie jest na drodze do praworządności", zapowiada nową konstytucję. Co to oznacza?
Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram: To oznacza, iż prezydent Karol Nawrocki nie zejdzie z drogi obranej przez prezydenta Andrzeja Dudę. A choćby – w moim przekonaniu – ten kurs może się zaostrzyć.
Prezydent mówiąc w orędziu o sędziach, pokazał, jak ich niezależność, ich bunt wobec przejęcia sądownictwa przez polityków, uwiera Zjednoczoną Prawicę. A także, jak bardzo chcą doprowadzić do końca kwestię przejęcia całkowitej kontroli nad sądami. Czyli dokończyć to, co zostało zatrzymane w październiku 2023 roku.
Zdziwiło panią, iż prezydent w swojej pierwszej przemowie tyle czasu poświęcił praworządności?
Nie byłoby nic dziwnego w tym, iż prezydent w orędziu mówi o praworządności. To byłoby wręcz pożądane. Natomiast, jak on o tym mówi…
Mówi o nielegalnie wybranym – według niego – prokuraturze krajowym, wspomina o Dariuszu Barskim. Zaznacza, iż "Polska musi wrócić na drogę praworządności".
Zgadzam się, Polska musi wrócić na drogę praworządności, a mapę drogową do tego powrotu rysują wyroki europejskich trybunałów. Szkoda, iż pan prezydent akurat o tym w orędziu nie wspomina.
Czyli o realizacji tych wyroków możemy zapomnieć?
Po tym wystąpieniu nic nie wskazuje na to, iż prezydent Nawrocki będzie dążył do wykonania tych wyroków i iż będzie chciał uzdrowić kwestię niezależności sędziowskiej w Polsce.
Niestety nie pokazał, iż jest mężem stanu, który będzie szanował międzynarodowe zobowiązania Polski. Zresztą w orędziu prezydent zapowiedział, iż nie pozwoli, aby Unia Europejska zabierała Polsce kompetencje. I obawiam się, iż pod tym stwierdzeniem rozumie także niewykonywanie tych wyroków, które podważają właśnie tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości wprowadzone przez Zjednoczoną Prawicę.
Prezydent mówi: "nie będę awansował ani nominował tych sędziów, którzy godzą w porządek konstytucyjny, prawny Rzeczypospolitej Polskiej".
Ta deklaracja oznacza jedno: prezydent chce nominować tylko takich sędziów, których uważa za stosowne, zasłaniając się rzekomym kryterium "godzenia w porządek konstytucyjny". Przecież to tak ogólne sformułowanie, iż w przyszłości może być słowem wytrychem pozwalającym na całkowitą arbitralność władzy.
Tymczasem proces wyboru sędziów w Polsce jest precyzyjnie opisany w Konstytucji i składa się z dwóch etapów: wniosku Krajowej Rady Sądownictwa (wybranej legalnie z uwzględnieniem głosu środowiska sędziowskiego) i aktu powołania przez prezydenta. Nie ma tu miejsca na weryfikacje i ocenę, czy wskazani kandydaci podobają się prezydentowi czy nie.
Zmiany w KRS wymagają akceptacji nowego prezydenta, czego prawdopodobnie się nie doczekamy.
Nie zapowiada się, aby prezydent chciał uzdrowić Krajową Radę Sądownictwa. Zakładam też, iż wszystkie próby naprawy wymiaru sprawiedliwości przez ministra Żurka będą traktowane jako "sędziowski syndrom boga", do czego prezydent nawiązał w orędziu.
Prezydent wprost zaatakował ministra Żurka.
Nie dziwi mnie to. Waldemar Żurek zanim został ministrem był jednym z najbardziej niezależnych i odważnych sędziów. Był symbolem walki o niezależność sądownictwa, symbolem tego, czemu tak otwarcie przeciwstawia się teraz prezydent Karol Nawrocki. prawdopodobnie dlatego w swoim przemówieniu poświecił mu miejsce.
Mamy teraz do czynienia z dwoma światami. Pierwszy – to świat pana ministra Żurka, w którym zobowiązał się do wierności zasadom, obrony podstawowych wartości i przywrócenia obywatelom ich podstawowego prawa, jakim jest prawo do bezstronnego i niezależnego sądu. Drugi – to świat pana prezydenta Nawrockiego, który zapowiedział, iż będzie zaciągał nie tylko ręczny hamulec, ale wręcz otwarcie zwalczał działania rządu zmierzające do uzdrowienia sytuacji w zakresie rządów prawa.
Zapowiedział także powołanie przy Pałacu Prezydenckim Rady ds. Naprawy Ustroju Państwa. Chce do niej zaprosić m.in. przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych, akademickich. Dobry pomysł?
Sytuacja związana z wymiarem sprawiedliwości bardzo polaryzuje społeczeństwo, wzbudza dużo emocji. Dlatego sama propozycja powołania rady nie jest złym pomysłem. Jednak, po wysłuchaniu orędzia mam wątpliwości czy prezydent faktycznie dąży do kompromisu, czy może ta rada ma służyć czemu innemu.
Czemu konkretnie?
Na przykład legitymizowaniu podejmowanych przez niego działań. Pytanie też, czy w radzie będą rzeczywiście reprezentanci wszystkich środowisk politycznych. Po czynach ich poznamy, po transparentności działań ich poznamy, po składzie rady ich poznamy.
Wyroki, które zostały wydane tak przez Europejski Trybunał Praw Człowieka jak i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dają nam wyraźne wskazówki, jak odbudować praworządność w Polsce. Są też komisje kodyfikacyjne, które pracują nad tym, jak te wyroki implementować do porządku prawnego. Tu nie trzeba zwoływać kolejnej rady. Wystarczy te wyroki wykonać.
Prezydent zapowiada też na 2030 rok nową konstytucję.
W ogóle mnie to nie dziwi. Zmiana konstytucji od dawna jest marzeniem Zjednoczonej Prawicy.
I pan prezydent Karol Nawrocki dokładnie się w to marzenie wpisuje. Chodzi po prostu o to, aby uszczelnić system tak, żeby już raz zdobytej władzy nigdy nie oddać. Tak, jak ma to miejsce na Węgrzech. Tam rząd ma większość do zmiany konstytucji, czym skutecznie zabetonował swoje rządy na całe lata.
Uszczelnienie systemu, przejęcie pełnej kontroli nad obywatelami – to jest moim zdaniem pomysł na tę zmianę konstytucyjną, o której usłyszeliśmy w orędziu.
Czy taki scenariusz węgierski jest u nas realny?
Kiedy Zjednoczona Prawica zaczęła rządzić w 2015 roku, to podążała właśnie drogą węgierską: przejęcie sądów, próba przejęcia wolnych mediów, przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, zmiany w systemie wyborczym, atak na prawo i wolności obywatelskie w tym, na społeczność LGBT.
Zatrzymanie tych działań nastąpiło w 2023 roku. Ale prawdopodobnie kontynuowanie tego planu i przejęcie pełnej kontroli nad państwem, jak dzieje się na Węgrzech, jest scenariuszem idealnym dla PiS i Karola Nawrockiego.
A Karol Nawrocki jest prawdopodobnie dla PiS idealnym prezydentem, by w tę stronę zmierzać.
W trakcie orędzia widzieliśmy, iż Karol Nawrocki jest dobrym partnerem dla Zjednoczonej Prawicy.
Zatęsknimy jeszcze za Dudą?
Ja osobiście tęsknić za prezydentem Andrzejem Dudą nie będę. Uważam, iż zrobił bardzo dużo złego – tak w kontekście ochrony praw człowieka jak i funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. o ile pyta pani o to, czy ten kurs może być zaostrzony przez prezydenta Nawrockiego, to obawiam się, iż tak.
Jakie możliwości mają rządzący, by wykonywać swoją pracę, choćby jeżeli prezydent nie będzie współpracował? Rozporządzenia?
Na pewno trzeba projekty ustaw przegłosowywać i przedkładać je do podpisu prezydentowi. Tutaj już nie ma wymówek. Z moich rozmów z obywatelkami i obywatelami wynika, iż to jeden z głównych zarzutów kierowanych w stronę rządu. Właśnie brak inicjatywy ustawodawczej.
Trzeba pokazać, kto jest politycznie odpowiedzialny za niewprowadzenie ustaw, kto hamuje zmianę. Potrzeba dobrej komunikacji i sprawnego działania rządu, żeby obywatele wiedzieli, kto ponosi polityczną odpowiedzialność. Inaczej nasza przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Część z oczekiwanych zmian musi zostać wprowadzona w drodze ustawy. W niektórych sytuacjach rząd już sięgnął po inne – pozaustawowe rozwiązania, które – choć dalekie od ideału – odrobinę przyczyniły się do zmiany sytuacji.
Na przykład?
Na przykład, nie mamy zmiany drakońskiej ustawy określającej przesłanki legalnej terminacji ciąży, ale mamy wytyczne dla prokuratorów, mamy wytyczne z Ministerstwa Zdrowia dla szpitali. Tak samo z mową nienawiści – tu też powstały bardzo dobre wytyczne dla prokuratorów, choć sam prezydent Duda zdecydował się zahamować zmiany w zakresie walki z mową nienawiści. To są oczywiście działania daleko niewystarczające i bywa, iż zawodzą. W obecnej sytuacji rząd pewnie będzie te bajpasy pozaustawowe wzmacniać tam, gdzie będzie to konieczne. Choć trzeba wyraźnie powiedzieć, iż obywatele zasługują na znacznie więcej.
Na razie przez cały czas funkcjonuje wadliwie powołana Krajowa Rada Sądownictwa. Czekamy w tym zakresie na propozycję ministra Żurka, który już zapowiedział, iż będzie ją przedstawiał wszystkim koalicjantom, chcąc zbudować jak najszersze poparcie dla zmian. W ogóle oddając sprawiedliwość trzeba powiedzieć, iż w Ministerstwie Sprawiedliwości zostało przygotowanych szereg inicjatyw w zakresie zmian w wymiarze sprawiedliwości, na których z pewnością minister Żurek może budować projekty ustaw. To, jak wiemy z jego ostatniej konferencji prasowej, ma się wydarzyć szybko.
To pewnie długie lata, by to wszystko wróciło na te adekwatne tory, zwłaszcza iż okoliczności są mało sprzyjające.
Niestety. Natomiast ja bardzo wierzę w pana ministra Żurka i wierzę, iż jego działania będą skuteczne. Dużo mówimy o nowej KRS czy o tzw. neo-sędziach. I to jest oczywiście najważniejsze z punktu widzenia fundamentów państwa prawa. Ale równie istotne jest też wprowadzenie realnych zmian w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, które znacznie ułatwią sytuację obywateli w sądach.
Pan minister Żurek zapowiedział, iż będą konkretne rozwiązania dla frankowiczów, dla przyspieszenia postępowań czy informatyzacji sądów. Zobaczymy, czy prezydent Nawrocki będzie w stanie stanąć po stronie obywatela, czy wybierze partyjną lojalność.
Jakie to będą czasy dla sędziów?
Wypowiedzi prezydenta Nawrockiego o środowisku sędziowskim, które usłyszeliśmy podczas orędzia, są niepokojące i konfrontacyjne. To też próba umocnienia podziału na "waszych" i "naszych: sędziów, co jest najgorszym scenariuszem nie tylko dla samych sędziów, ale przede wszystkim dla obywateli.
O niezależnych sędziów nigdy się nie bałam, teraz też się nie boję. Wszyscy pokazali, iż będą bronić niezawisłości sędziowskiej do końca, czy to przed prezydentem Dudą, czy przed prezydentem Nawrockim. Czy rządzi Zjednoczona Prawica, czy jakikolwiek inny rząd.
To pewnie będzie trudny czas dla ministra Żurka?
Czy to będzie trudny czas? To będzie trudny czas. Czy on jest człowiekiem na takie trudne czasy? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.