

- Surkow stwierdził, iż powrót Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów jest celem Rosji od czasu rozpadu Związku Sowieckiego, czyli od 1991 r.
- Pytany o to, jak widzi granice Rosji, Surkow odpowiedział, iż ideologia rosyjskiego świata „nie ma granic” i istnieje wszędzie tam, gdzie obecne są rosyjskie wpływy
- Oznajmił, iż wpływy rosyjskie różnią się w zależności od regionu, ale „nigdy nie są zerowe”
- Eksperci ISW zwrócili uwagę, iż wypowiedzi Surkowa na temat roszczeń Rosji względem wschodniej i południowej Ukrainy oraz dalszej ekspansji „russkiego miru” zaprzeczają niedawnym ocenom wysłannika USA ds. Bliskiego Wschodu Steve’a Witkoffa
- Współpracownik prezydenta Donalda Trumpa zapewniał, iż rosyjskie roszczenia terytorialne nie wykraczają poza Krym oraz obwody ługański, doniecki, zaporoski i chersoński
Władisław Surkow, który uważany był za jednego ze strategów rosyjskiej polityki wobec Kijowa, oznajmił w rozmowie z francuskim tygodnikiem „L’Express”, iż rosyjskim zwycięstwem w wojnie byłoby „militarne albo militarne i wojskowe zniszczenie Ukrainy” i „podział tego sztucznego quasi-państwa na jego naturalne części”.
Powiedział, iż jest to strategiczny cel Moskwy, który nie zmienił się od początku rosyjskiej pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę w 2022 r. i Rosja osiągnie go, choćby jeżeli na drodze pojawią się „spowolnienia”. Dodał, iż powrót Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów jest celem Rosji od czasu rozpadu Związku Sowieckiego, czyli od 1991 r.
Surkow, który był doradcą Putina do 2020 r., powiedział też, iż po rzekomym podziale Ukraina „być może” będzie istniała jako „prawdziwe państwo” w przyszłości, jednak jako dużo mniejszy podmiot. Zdaniem ideologa „Noworosji” Europa ma rzekomo być zaangażowana w przyszły podział Ukrainy.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zdefiniował „Noworosję” jako całą wschodnią i południową Ukrainę, w tym obwody charkowski, dniepropietrowski, mikołajowski i odeski — obok kontrolowanych już przez Rosję, całkowicie lub częściowo, obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego.
„Russkij mir” nie ma granic
Pytany o to, jak widzi granice Rosji, Surkow odpowiedział, iż ideologia rosyjskiego świata „nie ma granic” i istnieje wszędzie tam, gdzie obecne są rosyjskie wpływy. Oznajmił, iż wpływy rosyjskie różnią się w zależności od regionu, ale „nigdy nie są zerowe”. Były wysoko postawiony przedstawiciel Kremla oznajmił, iż Rosja „będzie rozszerzać się we wszystkich kierunkach”.
Jako „russkij mir” Rosja określa domniemaną rosyjskojęzyczną wspólnotę kulturową państw byłego ZSRS. Jak podkreślił ISW, Kreml wykorzystuje ideologię „russkiego miru” do usprawiedliwiania interwencji zbrojnych za granicą.
ISW: to zaprzecza ocenom wysłannika Donalda Trumpa
Eksperci zwrócili uwagę, iż wypowiedzi Surkowa na temat roszczeń Rosji względem wschodniej i południowej Ukrainy oraz dalszej ekspansji „russkiego miru” zaprzeczają niedawnym ocenom wysłannika USA ds. Bliskiego Wschodu Steve’a Witkoffa. Współpracownik prezydenta Donalda Trumpa zapewniał, iż rosyjskie roszczenia terytorialne nie wykraczają poza Krym oraz obwody ługański, doniecki, zaporoski i chersoński.
ISW zauważył, iż w tonie podobnym do Surkowa często wypowiadają się w ostatnim czasie Władimir Putin i inni wysokiej rangi przedstawiciele władz rosyjskich, którzy nie ukrywają, iż Moskwa chce przywrócić kontrolę nie tylko nad Ukrainą, ale też — być może — innymi sąsiednimi krajami, by osłabić Zachód i wzmocnić wpływy Kremla.
Strona rosyjska podkreśla, iż przyszłe porozumienie pokojowe z Kijowem musi wyeliminować „zasadnicze przyczyny wojny”. Dotąd Kreml, mówiąc o „przyczynach”, którymi uzasadniał także inwazję na Ukrainę, faktycznie kwestionował istnienie niepodległego państwa ukraińskiego.
10 marca szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział, iż „przyczyny wojny” to „zagrożenia dla rosyjskiego bezpieczeństwa z kierunku ukraińskiego i w ogóle zachodniego”, które wynikają z rozszerzenia NATO na wschód i rzekomego niszczenia przez ukraiński rząd wszystkiego, co „jest związane z Rosją i „russkim mirem””.