ZUS odebrał jej 350 tys. zł składek. Resort umywa ręce. "Środki przepadają"

g.pl 4 days ago
ZUS na podstawie przepisów Polskiego Ładu konfiskuje składki zgromadzone przez Polaków na rzecz państwa. Jednej z kobiet odebrał w sumie 350 tys. zł, a podobnych historii jest więcej. Jak to możliwe? Niektórzy zostają dosłownie z niczym.
Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", państwo kwestionuje prawo do płacenia składek emerytalnych, wskutek czego Polacy tracą wszystko to, na co przez lata pracowali. Dzieje się tak za sprawą wprowadzonego przez PiS Polskiego Ładu, który w określonych przypadkach umożliwia przejmowanie składek. Niestety "Ministerstwo Pracy w zagrabianiu pieniędzy problemu nie widzi".


REKLAMA


Zobacz wideo Składka zdrowotna kością niezgody w koalicji


ZUS składki. Płatnicy są w stanie cofnąć się tylko pięć lat wstecz
Według "Gazety Wyborczej", pani Aldonie ZUS skonfiskował 350 tys. zł składek emerytalnych. Kobieta od 19 lat pracuje jako księgowa we własnej spółce i odprowadza pełne składki emerytalne, których, zdaniem Zakładu, wcale nie powinna płacić. Właśnie dlatego gromadzone na indywidualnym koncie środki nie staną się jej zabezpieczeniem na przyszłość. Są już częścią Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który służy wszystkim Polakom. Liczba podobnych przypadków rośnie. Pani Annie ZUS odebrał 100 tys. zł, natomiast panu Tomaszowi 30 tys. zł. Pieniądze są odbierane, ponieważ pozwala na to Polski Ład. Zgodnie z obowiązującymi przepisami ZUS może w każdej chwili skontrolować ubezpieczonego i uznać, iż jego umowa o pracę była "pozorna". Dotyczy to między innymi osób zatrudnionych na etacie we własnej spółce, w której posiadają większościowy pakiet udziałów. W takim przypadku Zakład wskazuje, iż prawo do ubezpieczenia nie występuje, a konkretne składki uznawane są za nadpłatę. Ta przejmowana jest przez państwo. W takiej sytuacji dana osoba ma prawo domagać się ich zwrotu, ale tylko za ostatnie pięć lat.


Dlaczego ZUS odbiera Polakom składki? Ministerstwo nie zamierza rozwiązać problemu
Obowiązujące przepisy stanowią poważne ryzyko dla obywateli, dlatego "Gazeta Wyborcza" postanowiła skontaktować się w tej sprawie z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którym dowodzi ministerka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Resort wyjaśnił, iż jeżeli dana osoba posiada większościowy pakiet udziałów w spółce i jednocześnie pracuje w niej na etacie, to ciężko mówić o standardowym stosunku pracy.
Orzecznictwo sądowe i praktyka Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wskazują, iż w takich sytuacjach nie można mówić o skutecznym zawarciu umowy o pracę, a tym samym o rzeczywistym powstaniu pracowniczego tytułu do ubezpieczeń społecznych. Osoba zainteresowana i płatnik składek (spółka) mogą zwrócić się do ZUS-u o rozstrzygnięcie w indywidualnej sprawie, w szczególności w zakresie uznania składek opłaconych jako związanych z podleganiem ubezpieczeniom z tytułu bycia wspólnikiem spółki
- wyjaśnia resort. Wykryte przez ZUS nadpłaty są zaliczane na poczet bieżących zobowiązań z tytułu ubezpieczeń społecznych. Ministerstwo twierdzi zatem, iż "nic nie konfiskuje", ponieważ odebrane Polakom składki trafiają do wspólnego budżetu. Zdaniem radczyni prawnej Katarzyny Kalaty, to nie jest żadne wytłumaczenie.
Ministerstwo pisze dziś, iż 'składki nie są konfiskowane'. Tymczasem fakty są takie: obywatel, który płacił latami, słyszy po 15-20 latach, iż nigdy nie podlegał ubezpieczeniom, a środki przepadają. jeżeli to nie jest konfiskata, to czym jest zaliczenie cudzych pieniędzy na przychody państwowego funduszu bez prawa do ich odzyskania? Najpoważniejsze jest jednak to, iż resort otwarcie przyznaje, iż nie zamierza nic z problemem zrobić. Odsyła obywateli do ZUS i sądów, jakby problem miał charakter incydentalny, podczas gdy w skali kraju dotyczy on tysięcy przedsiębiorców
- zaznacza w rozmowie z Gazetą Wyborczą.


Zobacz też: Nowa granica bogactwa w Polsce. Od tej kwoty zaczyna się dobrobyt


Źródło: wyborcza.biz


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Read Entire Article