Why, as a libertarian, do I support compulsory military training?

niepoprawni.pl 9 months ago

To jest libertariańska rozkmina dotycząca dylematów moralnych związanych z wojną.

Na por­ta­lu X do­sta­łem ta­kie py­ta­nie od Se­ba­stia­na Pi­to­nia, zna­ne­go ju­tu­be­ra: "Grze­go­rz, a jak ci się po­do­ba­ła obo­wiąz­ko­wa służ­ba woj­sko­wa, i zbro­je­nia ja­ko prio­ry­tet? I za­mknię­cie gra­nic, że­by nikt przed woj­skiem nie ucie­kł? No jak?"

]]>https://twitter.com/SebastianPiton/status/1758272416470471090]]>

  To je­st alu­zja do te­go, co po­wie­dział Sła­wo­mir Ment­zen w wy­wia­dzie z Ro­ber­tem Ma­zur­kiem w Ka­na­le Ze­ro. Ment­zen uznał, iż w sy­tu­acji, w któ­rej za na­szą gra­ni­cą to­czy się krwa­wa woj­na, a my sto­imy wy­raź­nie po jed­nej stro­nie i ją ak­tyw­nie wspo­ma­ga­my, a dru­ga stro­na już pro­wa­dzi z na­mi woj­nę hy­bry­do­wą, ko­niecz­ne je­st obo­wiąz­ko­we prze­szko­le­nie woj­sko­we mło­dy­ch męż­czy­zn, bo jak ki­ne­tycz­na woj­na wy­buch­nie, to i tak wszy­scy zo­sta­ną do woj­ska obo­wiąz­ko­wo po­wo­ła­ni, a gra­ni­ce dla ni­ch zo­sta­ną za­mknię­te, więc le­piej by by­li prze­szko­le­ni, bo jak nie bę­dą, to w ta­kiej woj­nie umrą po kil­ku mi­nu­ta­ch na fron­cie wszy­scy, a prze­szko­le­nie po­zwo­li prze­trwać śred­nio kil­ka dni, a nie­któ­rym i ca­łą woj­nę.

  Ment­zen uznał, iż to mo­że być kil­ku­mie­sięcz­ne prze­szko­le­nie. A ja bym do­dał, iż to mo­że być na­wet rocz­ne prze­szko­le­nie, ale w week­en­dy i w któ­reś trzy ty­go­dnie w ro­ku za­mia­st urlo­pu. Do­dat­ko­wo Ment­zen uznał, iż mu­si­my się zbro­ić, i to do­brze, iż Pol­ska wy­da­je naj­więk­szy po USA od­se­tek PKB na obron­no­ść wśród wszyst­ki­ch kra­jów NA­TO. Ja się z tym zga­dzam. Więc tak od­po­wie­dzia­łem Pi­to­nio­wi:

"Woj­na to sy­tu­acja wy­jąt­ko­wa. W Pol­sce do­trwa­my do oso­bli­wo­ści tech­no­lo­gicz­nej, a pod ro­syj­ską oku­pa­cją nie. Pol­ska, ja­ko azyl, je­st te­raz war­to­ścią naj­wyż­szą i war­to dla niej po­świę­cić tro­chę wol­no­ści."

  Pi­toń się mnie spy­tał, bo wie, iż je­stem li­ber­ta­ria­ni­nem, a on my­śli, iż my je­ste­śmy pa­cy­fi­sta­mi tak jak on. To nie­praw­da. On je­st pa­cy­fi­stą ho­do­wa­nym przez ru­ską pro­pa­gan­dę, co słu­ży osła­bie­niu chę­ci obro­ny przed ni­mi, a li­ber­ta­ria­nie uzna­ją ak­sjo­mat nie­agre­sji, a to ozna­cza tyl­ko ty­le, iż uwa­ża­my za złe i nie­do­pusz­czal­ne ini­cjo­wa­nie ak­tów prze­mo­cy, ale go­dzi­my się na prze­moc w obro­nie. To pro­sto brz­mi, ale w re­al­nym świe­cie wy­wo­łu­je wie­le dy­le­ma­tów.

  W mo­jej od­po­wie­dzi nie na­pi­sa­łem nic sprzecz­ne­go z li­ber­ta­ria­ni­zmem. Je­śli w ak­sjo­ma­ta­ch spo­łecz­ny­ch tkwi ja­kaś sprzecz­no­ść, to je­st ona spo­wo­do­wa­na na­tu­rą rze­czy. Każ­dy sys­tem mo­ral­ny za­wie­ra nie­roz­wią­zy­wal­ne dy­le­ma­ty. Moż­na to wy­wie­ść z twier­dze­nia Gödla.

  To, iż wol­no się bro­nić prze­mo­cą przed zor­ga­ni­zo­wa­ny­mi ban­dy­ta­mi, któ­rzy ata­ku­ją te­ren mój i mo­ich są­sia­dów, je­st ewi­dent­ne. Jed­nak czy wol­no mi zmu­szać si­łą są­sia­dów, by się też bro­ni­li, a przy­naj­mniej zmu­szać do te­go, by po­tra­fi­li się obro­nić? To je­st po­waż­ny dy­le­mat mo­ral­ny dla ko­goś, to wy­zna­je ak­sjo­mat o nie­agre­sji, bo ta­kie zmu­sze­nie są­sia­dów bę­dzie ini­cjo­wa­niem wo­bec ni­ch prze­mo­cy, bo oni żad­ny­ch ata­ków nie pla­nu­ją, są nie­win­ni. Jed­nak gdy nie bę­dą umie­li i chcie­li się bro­nić, to w prak­ty­ce ban­dy­ci nas po­ko­na­ją, bo ja sam nie wy­star­czę, bo ty­ch ban­dy­tów je­st du­żo. Więc to je­st sy­tu­acja nad­zwy­czaj­na, po­wo­du­ją­ca, iż ak­sjo­ma­ty trze­ba na­giąć w imię wyż­sze­go do­bra.

  Wszyst­kie sys­te­my praw­ne czy mo­ral­ne ma­ją ta­ką furt­kę. W pra­wie mo­rza wpro­st je­st pa­ra­graf, mó­wią­cy o tym, iż na­wet je­śli ktoś w peł­ni do­cho­wa wszyst­ki­ch re­guł i pro­ce­dur, a nie po­stą­pi zgod­nie z do­brą prak­ty­ką mor­ską, to i tak czę­ść wi­ny za wy­pa­dek po­no­si. Nie je­st wy­ja­śnio­ne, co to je­st ta do­bra prak­ty­ka mor­ska — to każ­dy do­świad­czo­ny że­gla­rz i ma­ry­na­rz wie.

  Chrze­ści­jań­stwo z po­wo­du ta­ki­ch dy­le­ma­tów de­fi­niu­je po­ję­cie grze­chu, któ­ry się po­peł­nia nie tyl­ko wte­dy, gdy ma­te­ria czy­nu je­st zła, ale jesz­cze do­dat­ko­wo mu­szą być złe in­ten­cje i świa­do­mo­ść zła czy­nu. Są też oko­licz­no­ści czyn uspra­wie­dli­wia­ją­ce, po­wo­du­ją­ce, iż je­st zły, ale nie je­st grze­chem. Dla­te­go nie wy­star­cza sam De­ka­log, po­trzeb­ny je­st jesz­cze Ka­te­chi­zm Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go, by ukształ­to­wać su­mie­nie.

  W pra­wie pań­stwo­wym je­st mo­wa o od­pusz­cze­niu ści­ga­nia prze­stęp­stwa, je­śli wy­wo­łu­je ma­łą szko­dli­wo­ść spo­łecz­ną, je­st pra­wo o sta­nie wy­jąt­ko­wym, je­st moż­li­wo­ść unie­win­nie­nia prze­stęp­cy przez pre­zy­den­ta. To wszyst­ko są fur­ki po­zwa­la­ją­ce roz­wią­zy­wać trud­ne dy­le­ma­ty. W ak­sjo­ma­ta­ch li­ber­ta­riań­ski­ch też ta­kie furt­ki mu­szą być. Je­śli są­siad u sie­bie w ogród­ku usta­wi ato­mo­we­go kra­sna­la, to wol­no mi za­ini­cjo­wać prze­moc, by go roz­bro­ić i ni­ce­stwić. Gdy są­siad bę­dzie chciał za­mor­do­wać swo­je dzie­ci, to wol­no mi go prze­mo­cą przed tym po­wstrzy­mać. Pa­cy­fi­zm ma swo­je gra­ni­ce tak jak wszyst­ko. Cał­ko­wi­ta bier­no­ść je­st zła.

Grzegorz GPS Świderski

Moje media społecznościowe:
]]>Twitter]]>]]>.com/gps65]]>
]]>gps65.]]>Salon24]]>.pl]]>
]]>Facebook]]>]]>.com/gie.pe.es.65]]>
]]>t.me/]]>]]>KanalBlogeraGPS]]>
]]>YouTube]]>]]>.com/@GrzegorzSwiderski]]>

PS. Notki powiązane:

Read Entire Article