Dzisiaj premier Netanjahu zdymisjonował ministra obrony narodowej. W izraelskich miastach realizowane są natomiast duże anty-rządowe protesty. Co tam się dzieje? Zapraszam na szerszy kontekst.
1. Protesty w Izraelu rozpoczęły się jeszcze w styczniu 2023 r. Wszystko z powodu kontrowersyjnej reformy sądownictwa, którą zaproponował rząd.
2. Reformy skupiają się na następujących kwestiach:
– rząd zyskałby decydujący wpływ na wybór sędziów, w tym sędziów Sądu Najwyższego;
– Kneset (parlament) zyskałby prawo do „odrzucania” wyroków Sądu Najwyższego i to zwykła większością głosów (61 ze 120 posłów);
– Uprawnienia Sądu Najwyższego zostałyby znaczenie ograniczone, w szczególności SN nie mógłby orzekać na temat legalności Praw Fundamentalnych Izraela (Izrael nie ma konstytucji, Prawa Fundamentalne funkcjonują jako quasi-konstytucja);
3. Od stycznia, gdy pojawiła się tylko propozycja zmian, rząd znalazł się pod ostrzałem opozycji i organizacji pozarządowych i obywateli o bardziej liberalnych poglądach, którzy zaczęli organizować protesty. Od początku protesty przyciągały tysiące ludzi.
4. Netanjahu zdaje się mieć ambiwalentny stosunek do reformy. Z jednej strony popiera reformę, ale z drugiej strony boi się reakcji społeczeństwa i sojuszników. Wątpliwości co do reformy wyrażały bowiem nie tylko Stany Zjednoczone, ale też „arabscy partnerzy”. Netanjahu boi się, iż reforma doprowadzi do izolacji politycznej kraju. Jednocześnie jednak „Bibi” nie ma zbyt dużego wyboru. Reforma jest bardzo popularna wśród jego ultraprawicowych koalicjantów, dzięki którym utworzył rząd po zeszłorocznych wyborach. Poza tym reforma jest Bibiemu na rękę (on sam ma proces o łapówkarstwo)
5. W ostatnim czasie opór przeciwko reformie przybrał na siłę. Do protestów dołączyli m.in. niektórzy rezerwiści, którzy odmówili wzięcia udziału w ćwiczeniach wojskowych.
6. Na sile nabrały także ataki przeciwko samemu Netanjahu i jego rodzinie. Na początku marca, protestujący znaleźli żonę Netanjahu w zakładzie fryzjerskim i urządzili przed zakładem demonstrację. W efekcie Szin Bet objął całą rodzinę Netanjahu ochroną.
7. W miarę rośnięcia oporu społecznego, część bardziej umiarkowanych polityków rządzącej koalicji, zaczęła – w mniej czy bardziej – otwarty sposób wyrażać swoje obawy co do reformy. Już od dłuższego czasu mówi się, iż Bibi zastanawia się czy nie zawiesić reformy.
8. Problemem są jednak ultranacjonaliści, którzy chcą przepchnąć reformę i na których poparciu wisi większość parlamentarna.
To jak reagują ultranacjonaliście widzieliśmy wczoraj.
9. Minister obrony Yoav Gallant wezwał wczoraj Netanjahu do zawieszenia dyskusji w sprawie reformy na miesiąc ze względu na zamęt jaki pomysły te wywołują wśród żołnierzy. Ultranacjonaliści od razu oskarżyli Gallanta (notabene wieloletniego polityka Likudu) o zdradę. Bojąc się prawdopodobnie, iż Gallant mógłby sam podać się do dymisji, Netanjahu sam pozbawił go stanowiska ministra obrony.
10. Sytuacja w Izraelu zaognia się. Protesty to tylko wierzchołek góry lodowej. Na Zachodnim Brzegu cały czas obserwujemy eskalację i ataki na izraelskich osadników i na Palestyńczyków. Normalizacja relacji Iran-Arabia Saudyjska także jest problemem dla Izraela.
Netanjahu to wytrawny gracz. Jego zachowanie jest bardzo wyrachowane, a jego poparcie dla reformy i zwolnienie Gallanta z pewnością nie jest motywowane tylko i wyłącznie presją ze strony ultranacjonalistów. Z politycznego punktu widzenia, reforma sądownictwa, jest Bibiemu bardzo na rękę – zwłaszcza, iż cały czas toczy się przeciwko niemu proces o łapówkarstwo.
Jeśli jest szansa na reformę i jednoczesne utrzymanie jedności rządu, to Bibi to zrobi.
Jeśli jednak koalicja zacznie się rozpadać (pytanie jak na jedność rządu wpłynie zwolnienie Gallanta), to Netanajahu może zawiesić na jakiś czas reformę i poczekać na dogodniejszą sytuację żeby przepchnąć kontrowersyjną ustawę przez Kneset.
W każdym razie przed Izraelem kolejne trudne tygodnie