„Jak odzyskać kulturę przez konserwatystów?” – to podstawowe pytanie, jakie zadaje sobie wiele osób identyfikujących się jako konserwatyści w Stanach Zjednoczonych. Jedna z nich Mark Judge, o którym głośno zrobiło się w związku z próbą skompromitowania kandydata na sędziego Sądu Najwyższego, jego przyjaciela Bretta Kavanaugha, ubolewa, iż brak jest pośród konserwatystów „prawdziwych wojowników”.
Pisze na łamach „The Washington Examiner”, iż „konserwatyści”, którzy od ponad pięciu dekad starają się zbudować zdrowszą kulturę, „tracili okazję za okazją, aby to zrobić”. Konserwatyści „są świetni w dokumentowaniu stanowisk, konferencjach i formułowaniu lotnych argumentów na temat prawa naturalnego i Konstytucji. Są kiepscy w walce wręcz, która może ostatecznie zmienić kulturę”.
Dodaje, iż w tej chwili potrzeba ludzi walecznych, a nie jedynie „elitarnych, konserwatywnych myślicieli” jak np. Ryan Anderson, prezes Ethics and Public Policy Center, który opublikował długi esej w magazynie „First Things. „The Way Forward After Dobbs”, gdzie opisuje w jaki sposób przekształcić kulturę. Anderson pisze: „Teraz potrzebujemy organizacji kształtujących kulturę i opinię publiczną”. „Co to może oznaczać? Możemy zlecić małej grupie zbadanie, jak inne organizacje odniosły sukces w swoich domenach i opracować plan znaczących reform w nowych obszarach”. O ile „Federalist Society wykonało swoje zadanie, by zreformować sądownictwo, a Alliance Defending Freedom wykształciło pokolenie elitarnych społecznie konserwatywnych prawników poprzez Blackstone Legal Fellowship”, nadszedł czas, by zmienić nawyki, budować cnoty w społeczeństwie, kształtować wrażliwość poprzez filmy, programy telewizyjne, muzykę i wiele innych elementów kultury, łącznie z moralnością poprzez odpowiednie posługi w kościele.
Judge przyznaje, iż „to wszystko jest prawda i jest to dobre, jeżeli chodzi o to, co się dzieje. Jednak często, gdy nadchodzi czas, aby stanąć na polu bitwy w kluczowym momencie, konserwatywna elita jest NIEOBECNA”.
Podał przykład w związku z pojawieniem się nowej sztuki teatralnej „The Ford/Hill Project” o Christine Blasey Ford i Anicie Hill, która jest stworzona i grana przez „grupę hollywoodzkich aktorów z pierwszej ligi i będzie grana dla elit w Waszyngtonie”.
Judge nie ma wątpliwości, iż sztuka stanie się bestsellerem, to jest „dokładnie taki rodzaj rzeczy, w których lewica jest świetna”. Zauważa, iż lewica „będzie karmić fałszywą narrację propagandową krwiobieg kultury”. Sztuka „będzie szeroko i pozytywnie oceniana, a może choćby sfilmowana”. Dodaje, iż „aktorzy są jak wojownicy – twardzi, wyszkoleni i zdolni do wypełniania swojej misji”.
Porównuje sztukę do innej, „The Laramie Project” „o zamordowanym geju Matthew Shepardzie, która okazała się oparta na fałszywych źródłach”. Kiedy dziennikarz śledczy Stephen Jimenez wskazał, iż morderstwo Sheparda w 1998 roku „nie było przestępstwem z nienawiści na tle homoseksualnym, ale można je przypisać metamfetaminie, narkotykowi zalewającemu Denver w czasie śmierci Sheparda, liberałowie tego nie zaakceptowali”.
„The Ford/Hill Project” sprowokował Judge’a, ponieważ oczernia go, gdyż podczas zeznań w Senacie, przed FBI zaprzeczał, jakoby nominat na sędziego SN molestował w przeszłości kobiety. Napisał na ten temat książkę, kilka artykułów, wziął udział w dokumentalnym filmie Judge and the Justice w Fox Nation, starając się obnażać lewicowe kłamstwa. Tymczasem przyjaciele, rodzina i redaktorzy, którym ufał odcięli się od niego, przyjmując jakieś nowe „standardy” postępowania.
W „The Devil’s Triangle” ujawnił, jak Demokraci stosowali wymuszenia, manipulowanie świadkami, groźby śmierci i fałszerstwa, byle tylko oczernił swojego kolegę. Ma to pokazywać, zdaniem Judge’a, jak bardzo waleczna jest „tamta strona”, zdeterminowana do końca głosić kłamstwa.
Najnowszy projekt Ford/Hill w jego przekonaniu to „walka wręcz”. Uważa, iż konserwatyści chowają głowę w piasek w obliczu nikczemnych działań przeciwnika, gdy tymczasem trzeba wykazać się wojowniczą postawą, a nie abdykowaniem z pola walki, obnażając fałszywą narrację.
Tekst, do którego odwołał się Judge w „First Things” Andersona z października tego roku dotyczy tworzenia programu pozytywnego przez pro-liferów po decyzji w sprawie Dobbs i zmienienia opinii publicznej na temat aborcji.
„Przez dziesięciolecia opinia publiczna była stosunkowo stabilna w kwestii aborcji, a większość Amerykanów popiera pewne ograniczenia prawne dotyczące aborcji. Jednak od 2016 r. społeczeństwo przyjęło ostry zwrot w stronę ekstremizmu aborcyjnego z wielu powodów. (…). Pięćdziesiąt dwa procent uważa, iż aborcja jest moralnie akceptowalna, co stanowi dziesięć punktów powyżej średniej od 2001 r. Trudno się pogodzić ze zmianą opinii publicznej w ciągu ostatniej dekady, ale ruch pro-life musi to zrobić”, pisze Anderson.
Wskazując, iż najczęściej aborcji dokonują osoby znajdujące się w związkach pozamałżeńskich, zaapelował do różnych organizacji pro life do współpracy i przyjęcia mniej wojowniczych postaw, jednocześnie tworząc pozytywny program dla kobiet i rodzin, sporo czasu poświęcając kształtowaniu kultury i opinii. Potrzebne są atrakcyjne programy studiów podyplomowych, dla „pracowników naukowych i badaczy, którzy są gotowi nie tylko uczyć na wszystkich poziomach, ale także składać zeznania, udzielać wywiadów, pisać raporty i angażować się politycznie, aby promować swoje wartości społeczne”.
Potrzebna jest infrastruktura finansowa, by zachęcać studentów studiów podyplomowych do prowadzenia badań promujących sprawę pro-life, wspierające małżeństwo lub krytykujące katastrofalne początki i skutki rewolucji seksualnej. Potrzeba wielu przedsięwzięć kształtujących postawy moralne w szeroko rozumianej kulturze, w tym w ramach samego Kościoła.
W opinii Judge’a, lewica jest dużo lepsza w tej batalii, premiując choćby jakieś małe grupy, zaczynające swoją aktywność artystyczną w garażach, bezczelnie lansując zakłamaną narrację.
Źródło: washingtonexaminer.com, firstthings.com
AS