W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazał się wywiad z o. Ludwikiem Wiśniewskim, dominikaninem. 88-letni duchowny, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, podsumowuje w nim swoje życie. Z tekstu można wyłowić bardzo interesujący wątek – zdumiewającego stosunku redakcji „TP” do krytyki Kościoła i do krytyki aborcji.
„Spowiedź ojca Ludwika Wiśniewskiego” – taki tytuł nosi wywiad z sędziwym dominikaninem. Ojciec Wiśniewski opowiada w nim o swoim życiu, powołaniu, postawie. Przypomnijmy, iż ów zasłużony w okresie PRL duchowny, w ostatnich latach pozostawał kapłanem, mówiąc delikatnie, niezbyt przychylnym konserwatystom i ich postulatom. Często krytykował Radio Maryja, PiS oraz zachowawczych biskupów.
Jego poglądy często eksponował „Tygodnik Powszechny” – jedną z głośniejszych okładek tego pisma w ostatniej dekadzie stał się tytuł „OSKARŻAM” z wyeksponowanym na okładce ojcem Wiśniewskim właśnie. „Oto na naszych oczach umiera w Polsce chrześcijaństwo. I nie jest to wynik propagandy libertyńskiej, zabiegów kół masońskich czy międzynarodowych spisków. Chrześcijaństwo wykorzeniamy my sami, duchowni i najgorliwsi członkowie Kościoła, własnymi rękami i na własne życzenie (…) Cóż się takiego stało? Wprowadziliśmy w naszą religijność element, który ją rozsadza: wrogość. Jesteśmy nią nie tylko zarażeni, ale przyzwyczailiśmy się do niej: stała się do pewnego stopnia wręcz naszym znakiem rozpoznawczym. A gdzie jest wrogość, tam prawo obywatelstwa ma nienawiść – wroga przecież należy zniszczyć. Można więc pluć, drwić i deptać ludzi, można bezpodstawnie oskarżać ich o niegodziwości, a choćby zbrodnie, i równocześnie powoływać się na Ewangelię, stroić się w piórka obrońcy chrześcijańskich wartości i Kościoła, odbywać pielgrzymki na Jasną Górę, składać świątobliwie ręce do modlitwy i ukazywać w mediach rozmodloną twarz. Przecież to już nie jest chrześcijaństwo, tylko jego parodia” – pisał wówczas dominikanin. Dodawał przy tym, iż stosunek Polaków do imigrantów to „antykatecheza o uchodźcach”.
„Tygodnik Powszechny” wykorzystywał też tezy o. Wiśniewskiego do walki z proponowanymi przez konserwatywnych polityków i działaczy katolickich zasad prawnej ochrony życia. Jesienią 2020 roku, po słynnym już wyroku Trybunału Konstytucyjnego, dominikanin wytykał Kościołowi rzekome błędy w tej sprawie. „Trudno zrozumieć, po co to było naszym biskupom. Stanowienie prawa w państwie nie należy do ich zadań” – tymi słowami rozpoczynał się tamten artykuł, zatytułowany przewrotnie „Człowiek przed prawem”. Autor w żaden sposób nie popierał tam aborcji, ale uznawał, iż prawo nie powinno bezwzględnie chronić życia nienarodzonych niepełnosprawnych i Kościół, a także świeccy katolicy, nie powinni o to apelować w tak a nie inaczej ukształtowanym społeczeństwie.
I tu zaczyna się interesująca historia – otóż z wywiadu wydrukowanego w nowym numerze „Tygodnika” dowiadujemy się, iż o. Wiśniewski dwa tygodnie po wysłaniu tekstu krytykującego katolików za sprzeciw wobec dopuszczalności aborcji, wysłał do redakcji kolejny tekst – tym razem krytykujący osoby kierujące obrzydliwymi „Strajkami Kobiet”. Redakcja wciąż odwołującego się do katolicyzmu tygodnika jednak tekst swojego współpracownika i autorytetu… odrzuciła. Dlaczego? Bo nie krytykował katolików, ale feministki.
Oto fragment wywiadu:
O.Wiśniewski: Ja mam 88 lat. W ostatnich latach moje relacje z „Tygodnikiem” były zamrożone. Wiedziałem, iż muszę powrócić. Chwilami bałem się, iż może nie zdążę.
Dziennikarz „TP”: Poszło o Strajk Kobiet. Na początku listopada 2020 r. wydrukował Ojciec na naszych łamach odważną analizę błędów, jakie popełnił w tej sprawie Kościół. Po kilkunastu dniach otrzymaliśmy drugi tekst, w którym Ojciec pouczał organizatorki.
O.Wiśniewski: To, co Arturze powiedziałeś, jest waszym widzeniem. Moje jest inne. Drugi tekst, o którym mowa, nie jest tekstem o Strajku Kobiet, ani powtórką pierwszego. Można to sprawdzić, bo był wydrukowany w „Plusie Minusie”. W żaden tekst w życiu nie włożyłem tyle serca. To miało być pełne powiedzenie, czym jest aborcja. Pisałem go jako testament mego życia. Może to jest śmieszne, ale to jest prawda. Tymczasem „Tygodnik”, który mnie wielokrotnie wychwalał, który jest moim bratem i przyjacielem, nie zdobył się na propozycję, abym to czy owo poprawił, ale po prostu artykuł odrzucił. Było w tej mojej decyzji trochę także zaskoczenia, jakie przeżyłem, kiedy na okładce wydrukowaliście zniekształconą postać o. Rydzyka i tekst, jakoby tytuł mego artykułu: „Kto niszczy Kościół?”.
Wspomniany tekst o. Wiśniewskiego rzeczywiście pojawił się w „Plusie i Minusie” i to pod wiele mówiącym tytułem: „Ludwik Wiśniewski OP. Aborcja jest aktem haniebnym”. Artykuł zaczyna się od słów: „Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 22 października wzbudziło słuszny gniew. Forma tego gniewu przybrała jednak niepokojące rozmiary. Zakwestionowanie bezwzględnej i podstawowej wartości, jaką jest życie ludzkie, rujnuje bowiem człowieka i społeczeństwo”.
Jak widać, choćby takie sformułowania jak „słuszny gniew” nie wystarczyły, by przekonać „Tygodnik Powszechny” do publikacji tekstu swego przyjaciela i autorytetu. „Katolikom otwartym” nie wystarczyły też takie słowa, zawarte w tym tekście: „dla wielu ludzi orzeczenie Trybunału było oburzające. Zniweczono kruchy kompromis i rozpoczęto bezsensowną wojnę. Stwierdzono, iż to na żądanie partii rządzącej i Kościoła Trybunał każe matkom rodzić płody ze śmiertelnymi wadami rozwojowymi, niemające żadnej szansy na wyzdrowienie czy przeżycie, a choćby więcej, grożąc odpowiedzialnością karną, każe rodzić płody całkowicie zdeformowane”.
Wygląda więc na to, iż Kościół w „Tygodniku Powszechnym” można więc krytykować, kapłanów, biskupów, świeckich działaczy pro-life – jak najbardziej. Im mocniej tym lepiej. Ale feministek? Promotorek mordowania dzieci w łonach matek? Nigdy!
Krystian Kratiuk