Po trzech latach od wstrząsającego wydarzenia, do którego doszło w szpitalu na terenie Kentucky (USA), wychodzą na jaw jego szczegóły. Mężczyzna ze stwierdzoną „śmiercią mózgu” szykowany do zabiegu pobrania organów obudził się, a kiedy dwóch lekarzy odmówiło wycięcia jego narządów, organizacja koordynująca zabieg zaleciła… poszukiwanie kolejnego chirurga.
Sprawa znana jest od kliku dni amerykańskiej opinii publicznej dzięki relacji Donny Rhorer, siostry 36-letniego dzisiaj Anthonego Thomasa Hoovera II. Jak podała w miniony czwartek lokalna stacja informacyjna WKYT, dochodzenie w bulwersującej sprawie prowadzi Biuro Prokuratora Generalnego stanu Kentucky.
Mężczyzna, który omal nie przypłacił życiem lekarskiej „pomyłki”, w październiku 2021 roku doznał zawału serca. Został przewieziony do szpitala Baptist Health Richmond, około 30 mil od Lexington.
Według relacji pani Rhorer, rodzina pacjenta została tego samego dnia poinformowana przez personel placówki, iż ich krewny nie wykazuje żadnych odruchów ani jakiejkolwiek aktywności mózgu. Nazajutrz wyraziła zgodę na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie i pobranie organów od 33-latka.
Zabieg miał nastąpić po dwóch kolejnych dniach. W dniu operacji, podczas ceremonii pożegnalnej siostra Hoovera oraz inni świadkowie zauważyli, iż oczy rzekomo zmarłego nie tylko są otwarte, ale też poruszają się, jakby podążając za bliskimi.
– On nas śledził jego oczy nas śledziły – opowiadała kobieta w audycji WKYT. – Powiedziano nam, iż to tylko odruchy, po prostu normalna rzecz. Kim jesteśmy, żeby kwestionować system medyczny? – dodała.
Godzinę po tym, jak „zmarły” został zabrany na salę operacyjną, do jego bliskich wyszedł lekarz oznajmiając, iż mężczyzna się obudził. Polecił zabranie go do domu, nie rokując mu długiego życia. Pani Rhorer, która opiekuje się bratem, niedawno dowiedziała się od byłej pracownicy KODA (Stowarzyszenie Dawców Organów z Kentucky) Nyckoletty Martin, obecnej w trakcie przerwanej operacji, iż Hoover obudził się podczas cewnikowania serca.
– Kilkakrotnie próbował powiedzieć: „Hej, jestem tutaj”. Ale to zostało zignorowane. W końcu przerwali zabieg, ponieważ wykazywał zbyt wiele oznak życia – opowiadała.
Inny świadek zdarzenia, Natasha Miller, której zadaniem było zabezpieczenie pobieranych narządów, relacjonowała, iż niedoszły dawca wiercił się i rzucał na łóżku. – A potem, kiedy tam podeszliśmy, można było zobaczyć, iż płakał. Wyraźnie płakał – dodała.
Jak twierdzi Miller, usłyszała, iż osoba koordynująca zabieg zadzwoniła do swojego przełożonego z KODA za zapytaniem, co robić dalej. Otrzymała odpowiedź, iż ma poszukać innego lekarza, który przeprowadzi operację.
Organizacja Network for Hope, sukcesor KODA, zaprzeczył twierdzeniom, jakoby pracownicy stowarzyszenia dawców byli zmuszani do pobierania narządów od żywych ludzi. Nie jest też ich zadaniem stwierdzanie zgonów, a jedynie przeprowadzanie transplantacji.
Na początku obecnego roku katoliccy etycy i lekarze wystosowali oświadczenie kwestionujące stosowane w tej chwili kryteria określania „śmierci mózgu”, który to stan otwiera drogę do pobierania narządów.
Źródło: Life News/CatholicVote.org
RoM