Short circuit at the Smolensk monthly commemoration. This is what protesters shouted at Kaczyński

natemat.pl 14 hours ago
W poniedziałek, w związku z miesięcznicą katastrofy smoleńskiej, na placu Piłsudskiego w Warszawie pojawili się Jarosław Kaczyński oraz inni politycy Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie przemówienia prezesa PiS doszło do zakłóceń – zgromadzeni protestujący głośno skandowali hasła wymierzone w lidera partii. Kaczyński nie krył wzburzenia.


Jak co miesiąc, na placu Piłsudskiego, obok polityków PiS, obecni byli również demonstranci. Gdy Jarosław Kaczyński zabrał głos, został zagłuszony przez tłum, który krzyczał w jego kierunku "kłamca". Polityk odniósł się do tej sytuacji, podkreślając, iż policja powinna reagować.

– Przypominamy wielką zbrodnię dokonaną przez Putina - przez jego ludzi i z bardzo prawdopodobnym udziałem jego ludzi tutaj także w Polsce – mówił prezes największej partii opozycyjnej.

Jak mówił: "To się nie podoba, to ma być zapomniane. Tego żąda Putin i jego sojusznicy, którzy kiedyś dokonali resetu i dzisiaj ciągle rządzą Polską. Na skutek błędu i tego, iż wielu ludzi uwierzyło w to, iż będzie lepiej".

Kaczyński podkreślił, iż ci ludzie uwierzyli w "obrzydliwe kłamstwa Tuska – człowieka, który był gotowy dosłownie niemalże klękać przed Putinem po dokonaniu zbrodni".

Prezes PiS zaznaczył, iż Donald Tusk oddał wtedy prawa do prowadzenia śledztwa, czyli zdaniem Kaczyńskiego, doprowadził do "jego sfałszowania". Zachowanie protestujących na placu Piłsudskiego określił jako "haniebną działalność".

– My się nie załamiemy, przyjdzie czas prawdy. Prawdy o tym wielkim oszustwie, jakim było oddanie Rosjanom prawa do prowadzenia śledztwa ws. ich własnej zbrodni. Tej wielkiej hańby, która dotknęła nasz naród. [...] Której dokonują albo szaleńcy, wariaci, albo po prostu ludzie, którzy są na usługach, którzy są opłacani – powiedział Jarosław Kaczyński.



Miesięcznice smoleńskie PiS


Miesięcznice smoleńskie regularnie wywołują napięcia i prowadzą do konfrontacji między PiS a protestującymi. Jak pisaliśmy w naTemt.pl, w zeszłym miesiącu doszło do przepychanek i rękoczynów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli w trakcie składania wieńca przez aktywistę Zbigniewa Komosę.

Gdy próbował on złożyć wieniec "pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego", doszło do rękoczynów z innymi osobami, które starały się mu to uniemożliwić.

Wówczas w rozmowie z "Faktem" Komosa przekazał, iż "został zaatakowany, przewrócony, skopany i uderzany parokrotnie". Podkreślił jednak, iż nie to jest najważniejsze. Zwrócił uwagę, iż mimo zgłoszonego zgromadzenia, nie pozwolono im podejść do "pomnika kłamstwa smoleńskiego", który stoi w przestrzeni publicznej. Jego zdaniem, jeżeli coś znajduje się w przestrzeni publicznej, a tylko wybrani mogą się do tego zbliżyć, powinno zniknąć z tego miejsca.

Read Entire Article