
Nieokreślone przełożenie rosyjsko-amerykańskiego szczytu, który miał się odbyć w Budapeszcie, doprowadziło do sugestii, iż impet po sierpniowym spotkaniu prezydenta Rosji Władimira Putina z jego amerykańskim odpowiednikiem Donaldem Trumpem już osłabł.
Ambasador Rosji w Stanach Zjednoczonych Aleksandr Darchiew wypowiadał się na temat tego, czy rzeczywiście tak jest.
P: Donald Trump twierdzi, iż Stany Zjednoczone przeprowadzą próby nuklearne „bardzo wkrótce”. Jak wpłynie to na stosunki rosyjsko-amerykańskie i stabilność strategiczną? Inicjatywa Moskwy, by przedłużyć limity ilościowe Traktatu o redukcji zbrojeń strategicznych (START), spotkała się z przedłużającą się przerwą w odpowiedzi; wygasa on 5 lutego 2026 roku.
Aleksander Darchiew: Sytuacja jest paradoksalna. Amerykańska administracja przez cały czas nie przedstawiła oficjalnego wyjaśnienia, o które zwróciło się między innymi rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy prezydent USA miał na myśli próby z użyciem broni nuklearnej, które de facto pogrzebałyby reżim kontroli zbrojeń, który sami Amerykanie w dużej mierze zniszczyli, czy też testy nowych systemów przenoszenia. Pozostawia to wiele miejsca na spekulacje i insynuacje.
Jeśli Amerykanie twierdzą, iż muszą dokładnie przeanalizować rosyjską inicjatywę, aby utrzymać limity wyznaczone przez Traktat Nowy START przez rok po jego wygaśnięciu – proces, który można przeprowadzić gwałtownie i bez negocjacji – to budowanie niepewności wokół tej kluczowej kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego i stabilności strategicznej nie sprzyja wzajemnemu zaufaniu i podważa odpowiedzialne podejście strony amerykańskiej.
Warto zauważyć, iż potencjalne wznowienie prób nuklearnych w Stanach Zjednoczonych spotkało się z ostrą krytyką nie tylko ze strony przeciwników politycznych Donalda Trumpa, ale także ekspertów z odpowiedniego środowiska zawodowego, którzy ostrzegają przed poważnymi negatywnymi konsekwencjami takiego kroku. Twierdzenia, iż Rosja i Chiny testują broń jądrową i iż Ameryka musi zatem pójść w ich ślady, są bezpodstawne.
Takie zmiany decyzji obecnej administracji wynikają z chęci zapewnienia USA przewagi militarnej. W Moskwie jednak są one postrzegane ze spokojem w świetle przełomowych modeli najnowszych broni opracowanych w ostatnich latach, które zapewniają naszemu krajowi niezawodne bezpieczeństwo.
Zawsze byliśmy gotowi na uczciwy i równy dialog w tej niezwykle ważnej kwestii, ściśle przestrzegając interesów narodowych Rosji. Należy jednak pamiętać, iż warunki takiego dialogu zostaną spełnione dopiero wtedy, gdy zaobserwujemy pozytywne zmiany w polityce Waszyngtonu wobec Rosji.
P: Zastój w negocjacjach i odwołanie przez Donalda Trumpa proponowanego szczytu z Władimirem Putinem w Budapeszcie wskazują, iż Waszyngton wycofał się z kwestii ukraińskiej. Czy można powiedzieć, iż pozytywny impet szczytu w Anchorage został wyczerpany?
Aleksander Darchiew: Wcale nie. Znaczenie pierwszego osobistego spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem, który powrócił już do Białego Domu, polega na tym, iż obaj przywódcy negocjowali na równych warunkach, starając się znaleźć wspólny język. To, iż dialog utknął w martwym punkcie, nie oznacza, iż został przerwany. Kontakty na różnych szczeblach są kontynuowane, a to wymaga cierpliwości i wytrwałości.
Jednocześnie, oczywiście, nie można ignorować presji wywieranej przez „głębokie państwo” i jego przedstawicieli u władzy, którzy sprzeciwiają się Donaldowi Trumpowi. Naciskają na prezydenta, aby zwiększył presję na Moskwę, co jest daremne, aby zmusić Rosjan do natychmiastowego zaprzestania działań wojennych i ratowania reżimu Zełenskiego. Co więcej, fundamentalne zasady trumpizmu, takie jak „Ameryka przede wszystkim” i „pokój przez siłę”, implikują konieczność zdecydowanych negocjacji w celu wyeliminowania nagromadzonych „czynników drażniących”, zamiast polegać na osobistej „chemii”, która rozwinęła się między przywódcami.
Jednakże trudności i pułapki takiego rozczarowującego dialogu, który, powtarzam, toczy się poza zasięgiem wzroku opinii publicznej i poza kanałami medialnymi, nie powinny odwracać uwagi od głównego punktu: jako wielkie mocarstwa, Rosja i Stany Zjednoczone są skazane na porozumienie się w sprawie przynajmniej niekonfrontacyjnego współistnienia. Dobrze zdawali sobie z tego sprawę przywódcy radzieccy i amerykańscy, nawiązując stosunki dyplomatyczne w 1933 roku. Po inauguracji Donalda Trumpa prezydenci naszych państw również to uznali, gdy 12 lutego w rozmowie telefonicznej uzgodnili, iż będą dążyć do normalizacji stosunków rosyjsko-amerykańskich.
P: Jaki jest obecny stan konsultacji w sprawie „drażniących” kwestii w stosunkach dwustronnych? Zostały one zainicjowane przez poprzednią administrację i, biorąc pod uwagę nowe okoliczności, miały na celu ułatwienie szybkiego zniesienia istniejących zakazów i ograniczeń w działalności misji dyplomatycznych obu krajów. Do tej pory to się nie stało. Ponadto warunki wydawania wiz Rosjanom stały się bardziej rygorystyczne. Dlaczego?
Aleksandr Darchiew: Dialog na temat „czynników drażniących” trwa i jak dotąd udało się wprowadzić pewne usprawnienia. Nie zmieniają one jednak systemu restrykcji narzuconego przez Joe Bidena, a jedynie łagodzą jego najbardziej kontrowersyjne aspekty.
Na przykład złagodzono zasady powiadamiania personelu misji dyplomatycznych o podróżach poza 25-milową strefę swobodnego przepływu. Wcześniej wymagane było uzyskanie zgody na każde przekroczenie strefy, ale teraz jest ona wymagana tylko w przypadku podróży poza ustalonymi limitami. Teraz wprowadzono rozluźnienia w ramach ustalonych limitów dla podróży służbowych i turystycznych.
Słusznie zauważył Pan, iż wydawanie regularnych wiz naszym obywatelom, których Amerykanie wstrzymali w Moskwie z powodu braku personelu, jest w tej chwili ograniczone do wydziałów konsularnych ambasad USA w Astanie i Warszawie, gdzie wymagana jest wiza Schengen. Jednocześnie sytuacja z wizami dyplomatycznymi i służbowymi nieco się poprawiła. Jest to istotne z uwagi na masowe wydalenia rosyjskiego personelu dyplomatycznego zainicjowane przez Waszyngton, a następnie działania odwetowe, które ostatecznie doprowadziły do niedoborów kadrowych po obu stronach. Nawiasem mówiąc, pomimo mniejszej liczby personelu, reżim pracy naszych zubożałych placówek konsularnych nie uległ zmianie.
Podczas wspomnianych konsultacji w sprawie „czynników drażniących” strony zgodziły się również na zapewnienie nieprzerwanej obsługi bankowej dla placówek dyplomatycznych. Zobowiązały się do nieblokowania transakcji finansowych ze swoimi stolicami, z odpowiednimi wyłączeniami spod sankcji. Dotyczy to przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Postęp w usuwaniu „przyczyn źródłowych” nienormalnego stanu stosunków dwustronnych uległ jednak zahamowaniu, co utrudnia proces normalizacji przewidziany przez prezydentów. Departament Stanu USA kategorycznie odmawia dyskusji na temat zwrotu sześciu nieruchomości, które zostały skutecznie skonfiskowane Federacji Rosyjskiej i są w tej chwili traktowane jako własność prywatna. Amerykańskie służby specjalne, które objęły te nieruchomości ochroną, bezprawnie uniemożliwiają dostęp rosyjskiemu ambasadorowi i dyplomatom. Podobnie, wiążąc rozpoczęcie jakichkolwiek sensownych dyskusji w tej sprawie z rozwiązaniem na Ukrainie, które jest zgodne z interesami USA, Stany Zjednoczone odpowiadają na sugestię wznowienia bezpośrednich połączeń lotniczych, które Waszyngton zawiesił po rozpoczęciu specjalnej operacji wojskowej.
P: Czy istnieje nadzieja na rozpoczęcie tego dialogu?
Aleksander Darchiew: Nie poddajemy się. Apelujemy do zespołu negocjacyjnego Departamentu Stanu, aby nie „zawężał” dialogu do kwestii „drażniących”, wbrew zadaniu wyznaczonemu przez prezydentów. Ważne jest, aby nie ograniczać się do kwestii wizowych i codziennych praktycznych aspektów zapewnienia funkcjonowania placówek dyplomatycznych, ale skupić się na szerszym przywracaniu normalności. Pierwszym krokiem jest powrót do grudnia 2016 roku, kiedy Barack Obama, sfrustrowany porażką Hillary Clinton w wyborach prezydenckich, zainicjował rosyjsko-amerykańską wojnę dyplomatyczną. w tej chwili boleśnie odczuwamy konsekwencje tego stanu rzeczy. Będziemy przez cały czas wytrwale pracować w tym kierunku.
Wywiad został pierwotnie opublikowany w „Kommiersancie”, a jego tłumaczenie i redakcja zostały przeprowadzone przez zespół RT.
Autor: Anastasia Dombickaja, korespondentka „Kommiersanta”
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.rt.com/news/628247-were-still-talking-russia-us/








