
Przesmyk suwalski, liczący niespełna 100 kilometrów, to jeden z najbardziej newralgicznych punktów NATO w Europie. W przypadku potencjalnej agresji rosyjskiej jego zajęcie mogłoby skutecznie odciąć kraje bałtyckie – Litwę, Łotwę i Estonię – od reszty sojuszu.
„Z perspektywy Rosji, połączenie lądowe z Kaliningradem byłoby strategicznym zyskiem” – zauważa „Handelsblatt”.
Obawy te podziela René Obermann, były prezes Deutsche Telekom i w tej chwili członek rady nadzorczej Airbusa. W rozmowie z dziennikiem ostrzega: „Nie wydaje się logiczne czekanie, aż Europa będzie w pełni zdolna do odstraszania”.
Według niego obecna niejednoznaczna postawa Stanów Zjednoczonych może być dla Kremla „zachętą” do działania, w tym do „przyłączenia ważnej militarnie eksklawy Kaliningradu przez tzw. przesmyk suwalski”.
Powtórka z historii? Manewry „Zapad 2025” budzą obawy
Eksperci dostrzegają niebezpieczne podobieństwa do sytuacji sprzed inwazji na Ukrainę. W 2021 roku Rosja przeprowadziła szeroko zakrojone ćwiczenia wojskowe przy granicy z Ukrainą, które okazały się preludium do pełnoskalowego ataku w lutym 2022 roku. Dziś historia może się powtórzyć.
Sabine Adler, ekspertka ds. Rosji, alarmuje: „Istnieje realne ryzyko wojny” – ostrzega w cytowanej przez „Handelsblatt” wypowiedzi. Jej zdaniem zagrożenie może zmaterializować się już jesienią 2025 roku.
Powodem są planowane na wrzesień manewry „Zapad”, które mają się odbyć m.in. na Białorusi, w pobliżu przesmyku suwalskiego. To właśnie z terytorium Białorusi w 2022 roku część rosyjskich wojsk uderzyła na Kijów, wykorzystując sprzyjające położenie geograficzne.
Litwa pod ochroną Bundeswehry
Przesmyk suwalski i bezpieczeństwo państw bałtyckich to dziś priorytet NATO. Jak przypomina „Handelsblatt”, jednym z kluczowych elementów tej strategii jest stacjonująca na Litwie brygada Bundeswehry. Jej obecność stanowi element stałego odstraszania i budowy odporności obronnej regionu.
Z analizy Fundacji Nauka i Polityka (SWP), cytowanej przez dziennik, wynika, iż „skuteczna ochrona Litwy ma pozytywny wpływ na sytuację zagrożenia pozostałych dwóch państw bałtyckich, na solidność korytarza suwalskiego i ogólnie na wschodni region Morza Bałtyckiego i północno-wschodnią flankę NATO”.
Miny wracają na front?
Rosnące ryzyko konfliktu powoduje, iż Polska i kraje bałtyckie rozważają wycofanie się z tzw. konwencji ottawskiej, zakazującej użycia min przeciwpiechotnych. Ich ponowne użycie miałoby pomóc w utrudnieniu ewentualnej agresji ze strony Rosji i Białorusi.
Jak podkreśla „Handelsblatt”, miny mogą odegrać kluczową rolę w spowalnianiu potencjalnego ataku lądowego przez przesmyk suwalski lub z kierunku Kaliningradu. Choć temat ten wywołuje kontrowersje na forum międzynarodowym, rządy państw regionu argumentują, iż w obliczu realnego zagrożenia bezpieczeństwa narodowego należy zrewidować dotychczasowe zobowiązania.
Rosja już testuje odporność NATO
Rosja nie czeka z założonymi rękami. Od miesięcy dochodzi do incydentów zakłócania sygnału GPS w regionie Morza Bałtyckiego, co wpływa zarówno na lotnictwo cywilne, jak i żeglugę morską. Jest to element tzw. działań hybrydowych, mających na celu destabilizację regionu i testowanie gotowości państw NATO.
W grudniu 2023 roku norweskie i fińskie media informowały o intensywnych zakłóceniach GPS w rejonie północnej Finlandii i Norwegii. Według raportu agencji Bloomberg, „zakłócenia miały źródło w rosyjskich instalacjach w obwodzie murmańskim” (Bloomberg, 14.12.2023). W podobny sposób Moskwa może działać również w rejonie przesmyku suwalskiego.
Próba destabilizacji przez „ochronę mniejszości”?
„Handelsblatt” ostrzega także przed innym możliwym scenariuszem, który Moskwa może wykorzystać jako pretekst do agresji – rzekomą ochroną rosyjskojęzycznych obywateli w krajach bałtyckich. Tego typu retoryka była już wcześniej wykorzystywana przez Kreml, m.in. przy uzasadnianiu inwazji na Ukrainę w 2014 roku (Krym) oraz w 2022 roku.
W Estonii i na Łotwie mieszka odpowiednio około 320 tysięcy i 470 tysięcy osób rosyjskojęzycznych. Część z nich posiada obywatelstwo rosyjskie lub status tzw. „nieobywateli”. W ocenie ekspertów Moskwa może wykorzystać ten fakt do stworzenia „casus belli”, czyli pretekstu do militarnej interwencji.
Czytaj też:
Andrzej Duda na Litwie. „Przesmyk Suwalski jest szczególnie zagrożony”
Czytaj też:
Rosyjskie oddziały coraz bliżej granic NATO. Moskwa chce kontrolować przesmyk suwalski?