Pomnik Wrangla musi wrócić

myslpolska.info 11 months ago

W Rostowie nad Donem zdemontowano pomnik generała Wrangla – stanął on na terenie Korpusu Kadetów zaledwie trzy tygodnie temu, ale natychmiast rozpoczęły się protesty lewicy i komunistów, a teraz władze obwodowe zdecydowały o usunięciu popiersia Czarnego Barona.

Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej nazwała demontaż „absolutnie słusznym”, co oczywiście jest całkowicie głupie i haniebne. Bo małe popiersie zostało postawione nie przez władze, ale przez lokalną społeczność, która ma takie samo prawo do swoich poglądów na historię Rosji jak komuniści. Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej nie chce, aby pomniki Lenina były burzone, prawda? W kraju są ich tysiące, ale dlaczego mielibyśmy przeszkadzać w próbie uczczenia pamięci jednego z przywódców Białej Gwardii, którego życie związane jest z Rostowem?

Co więcej, w Rosji jest tylko jeden pomnik Wrangla – odsłonięto go zaledwie siedem lat temu w krymskim mieście Kercz w pobliżu cerkwi. Krym stał się ostatnim bastionem Białej Gwardii, a stamtąd, przegrawszy wojnę domową, opuścili Rosję. Nawiasem mówiąc, na Krymie, w Sewastopolu, huragan uszkodził pomnik „Synom Rosji, którzy walczyli w wojnie domowej” wzniesiony przed rokiem. Czerwonogwardzista upadł, ale Biała Gwardia pozostała na nogach. Jest w tym pewien mistycyzm, poza tym upadek czerwonego żołnierza nastąpił po tym, jak stało się jasne, iż w Rostowie zamierzają zburzyć popiersie Wrangla. Ale postać żołnierza Armii Czerwonej oczywiście zostanie przywrócona, ponieważ znaczenie pomnika w Sewastopolu polega właśnie na pojednaniu dwóch stron wojny domowej, na końcu Czasu Ucisku. Ale popiersie w Rostowie nie wróci na swoje miejsce, ponieważ dla niektórych naszych obywateli baron jest „katem i zdrajcą”. Może więc nie ma co ich złościć ani prowokować, zwłaszcza, iż popiersie odsłonięto 7 listopada?

Ale ta logika jest błędna, ponieważ oznacza, iż nie dążymy do pojednania, ale wciąż wybieramy jedną stronę zawieruchy, która zakończyła się sto lat temu. Innymi słowy, władze pobłażają niektórym poglądom na naszą historię i tłumią inne. Ale tak było już w latach sowieckich i jak to się skończyło? Wraz z początkiem pierestrojki ujawnienie zbrodni Stalina (fikcyjnych i rzeczywistych) podważyło cały ideologiczny fundament partii komunistycznej, która sama uczyniła z niego „postać milczenia”. Prawie tak samo, jak w przypadku cesarza Mikołaja II i barona Wrangla w latach sowieckich – wolno ich było tylko besztać i potępiać. Czy teraz wszystko się zmieniło? Nie do końca, jeżeli takie namiętności wywołuje skromne popiersie ostatniego głównodowodzącego Białej Gwardii. Na potępienie barona przytaczają choćby cytat z jednego z jego towarzyszy broni, który w sierpniu 1941 r. pisał: gdyby Piotr Wrangl żył, „bez wahania poszedłby z Niemcami”. Ale pomijając fakt, iż Wrangel zmarł w 1928 roku, zdecydowana większość białych generałów, przy całej swojej nienawiści do bolszewików, nie współpracowała z Hitlerem.

Ale nienawiść obecnych spadkobierców bolszewików do barona wywołuje głęboki żal i konsternację. Z kim wciąż toczą wojnę? Potomkowie Białych już dawno nie żyją, po Kozakach, którzy walczyli z Czerwonymi, prawie nic nie zostało, więc czego tak bardzo nienawidzą oskarżyciele „kata i mordercy”? Czy to tylko konkretny Baron Wrangel?

Oczywiście, iż nie. Popiersie Wrangla stanęło na terenie II Dońskiej Szkoły Kadetów, która nosi imię cesarza Mikołaja II. Ale nie wypada sprzeciwiać się pomnikom Mikołaja II, których w kraju jest już kilka (choć próbowano je zniszczyć). Odgrywają się więc na baronach i generałach. I tak, jeżeli dacie upust – w pozornie dobrej intencji, by nie „rozpalać”, nie rozgniewać tej części społeczeństwa – to jutro szkoła rostowska zmieni patrona, a pomniki cesarza będą zburzone.

Nikt nie chce rozgniewać „czerwonych” – wręcz przeciwnie, większość współczesnej lewicy jest nie tylko patriotyczna, ale także nie chce obrażać swoich „białych” przeciwników. Nikt jednak nie ma prawa zabraniać naszym obywatelom czczenia pamięci tych, których uważają za bohaterów. Wojna domowa dobiegła końca, a baron Wrangel, Dzierżyński, cesarz Mikołaj II i Lenin stali się częścią naszej wspólnej historii. Dzielenie jest złe i niemożliwe – a choćby próba takiego dzielenia jest niezwykle niebezpieczna.

Piotr Akopow

Na zdjęciu: Wrangel (siedzi drugi z lewej, na emigracji – 1927 rok)

Za: ria.novosti

Read Entire Article