Adam Wielomski: Miło mi poinformować naszych Czytelników, iż w naszym wydawnictwie Pro Vita Bona właśnie ukazała się moja nowa książka „Yuval Noah Harari. Grabarz człowieczeństwa”. Jako autorowi trudno mi oceniać moje własne dzieło, dlatego napiszę tylko skąd się wziął na tę książkę pomysł i jaki był jej cel. Otóż, Harari – mieszkający w Izraelskim kibucu historyk, wojujący ateista i homoseksualista, a także wegetarianin – został wypromowany na „ostatni autorytet na Ziemi” (pojęcie z Onetu) przez wielkie korporacje cyfrowe z Doliny Krzemowej, co spowodowało, iż jego książki sprzedają się w milionowych nakładach. Zalegają także w polskich księgarniach i są polecane przez korporacyjnych szefów jako modna lektura swoim pracownikom. Pomysł na napisanie książki wziął się stąd, iż gdy w mediach społecznościowych wspominałem o ich autorze, to znajdowałem pod moimi wpisami dziesiątki komentarzy, iż „tego się nie da przeczytać”, „zacząłem czytać pierwszy tom, ale dałem radę tylko trzy pierwsze rozdziały”, etc. – słowem, jest to „ostatni autorytet”, którego czytelnicy nie są władni przeczytać z racji ogromu jego trylogii (w sumie 1.500 stron), jak i sposobu pisania. Zainteresował mnie fenomen, iż jakiś autor uchodzi za „ostatni autorytet”, jego książki rozchodzą się w nakładach milionowych, a trudno jest znaleźć kogoś, kto dałby radę go przeczytać. Stąd pierwszy cel książki: streścić 1.500 stron na 400. Cel drugi: wytłumaczyć główne idee Harariego, a szczególnie fakt dlaczego jest promowany przez takich aktywistów globalizmu jak Bill Gates i Mark Zuckerberg? W mojej pracy postawiłem tezę, iż Harari jest najważniejszym współczesnym głosicielem tzw. ideologii GAF (Google + Amazon + Facebook), czyli ideologiem międzynarodowych korporacji cyfrowych, wyrażającym ich roszczenia do panowania nad światem.
Magdalena Ziętek-Wielomska: Moim zdaniem chodzi tutaj o dużo poważniejszy projekt. Globaliści wprost mówią, iż ogłaszają koniec epoki „judeochrześcijańskiej” i iż wchodzimy w zupełnie nową epokę, epokę kultu Matki Ziemi. I ta nowa epoka potrzebuje swojego mitu. Harari w swoich książkach po pierwsze dekonstruuje wszystko to, co stworzyło ostatnie 2500 lat historii Europy i ogłasza, iż to był tylko mit i to w dodatku mit straszliwy, gdyż przez niego cierpiały zwierzęta hodowlane i homoseksualiści. Wchodzimy więc w nową epokę i ta epoka po prostu potrzebuje nowego mitu. I ten mit napisał właśnie on. Książki Harariego mają być Biblią nowej epoki, a on kimś w rodzaju proroka Mojżesza. Głównym przesłaniem tego mitu jest twierdzenie, iż Boga nie ma, duszy nieśmiertelnej nie ma, choćby umysłu nie ma, a ludzie są tylko zlepkiem algorytmów i niczym się nie różnią od zwierząt i maszyn. Ci bogatsi jednakże – taka nowa kasta braminów – będą mogli korzystać z dobrodziejstw techniki i się „ulepszać”, uzyskując choćby stan a-śmiertelności. Staną się homo deus, „ludźmi bogami”, całkowicie panującymi nad światem. Reszta spadnie do statusu podludzi, całkowicie zależnych od swoich panów. To socjaldarwinizm w czystej postaci, czego Harari absolutnie nie ukrywa. Projekt ten jest też konsekwentny. jeżeli rzeczywiście człowiek odrzuci wiarę w Boga i istnienie nieśmiertelnej duszy, to na podstawie czego miałyby mu przysługiwać jakieś przyrodzone prawa? Będzie miał tyle i praw, ile dadzą mu homo deus. Problem polega na tym, iż zwolennicy Harariego w ogóle nie rozumieją jego książek i to jest coś, co naprawdę trudno pojąć. Czytają go, zachwycają się nim i nie rozumieją, co on im tak naprawdę powiedział. Czyli, iż jeżeli uwierzą w jego mit, to stracą jakąkolwiek podstawę do tego, by móc powoływać się już nie tylko na Prawo Boże, ale także laickie prawa człowieka… Będą tylko zwierzętami i maszynami, i będą tak traktowani. I patrząc na jego zwolenników naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, iż już mają mentalność podludzi, gdyż choćby nie rozumieją tego, co czytają i są dumni, iż wierzą w coś, co jest zwykłą ściemą.