We wtorek sejmowa komisja sprawiedliwości poparła projekt tzw. ustawy incydentalnej autorstwa Polski 2050-TD wraz z poprawką klubu PSL-TD, która zakłada, iż w kwestii ważności wyboru prezydenta orzekać ma 15 najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym sędziów z izb: Karnej, Cywilnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, a nie — jak stanowi ustawa o Sądzie Najwyższym — Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, której status jest kwestionowany, ponieważ tworzą ją tzw. neosędziowie.
— To psucie prawa, bo po pierwsze nie zmienia się koni w zaprzęgu na ostatnim etapie, czyli adekwatnie parę miesięcy przed wyborami w trakcie kampanii wyborczej. Po drugie takie selekcjonowanie sędziów to oznacza modelowanie składów (…), nie można w ten sposób sędziów selekcjonować i segregować — powiedziała Manowska w TV Republika. Przypomniała, iż zgodnie z obowiązującym prawem, legalnym sądem, który orzeka o ważności wyboru prezydenta jest Izba Kontroli.
Pierwsza prezes SN dodała też, iż będzie miała wątpliwości co do wyboru prezydenta, jeżeli o ważności tego wyboru — jak powiedziała — „miałoby stwierdzać 15 wyselekcjonowanych sędziów”. — To ustawianie składu tylko pod tzw. paleosędziów — zaznaczyła. Dodała, iż uczciwszym podejściem — „o ile w ogóle można mówić o bardziej lub mniej uczciwym podejściu” — byłoby wskazanie tych sędziów, którzy są najstarsi służbą sędziowską w ogóle, także przed awansem do SN.
Małgorzata Manowska: żaden z trybunałów nie uznał, iż my, neonówki, nie jesteśmy sędziami
Zapewniła jednak, iż o ile tzw. ustawa incydentalna będzie wprowadzona do obiegu prawnego, co wymaga podpisu prezydenta Andrzeja Dudy, to Sąd Najwyższy się do niej zastosuje. — Sędziowie nie są od oceny prawa w tym sensie, iż dokonują jego wykładni w sposób politycznie instrumentalny, nadając mu treść, której w tej normie prawnej określonej nie ma, natomiast mówię, iż jest to zły pomysł — podkreśliła Manowska.
Pierwsza prezes SN odniosła się także do kwestionowania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (na to orzecznictwo powołują się obecne władze, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, a także część prawników). Jak podkreśliła, żaden z tych europejskich trybunałów „nie uznał, iż my tzw. neonówki, nie jesteśmy sędziami”.
Manowska przypomniała też, iż wszelkie podnoszone przez ETPC czy TSUE wątpliwości wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN pozostają bez znaczenia dla kompetencji tej izby do stwierdzania ważności wyboru prezydenta.
Problem stwierdzenia przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN ważności wyboru prezydenta szczególnie mocno wywołał w ostatnich tygodniach spór wokół działań PKW oraz Izby Kontroli, który dotyczył sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r.
Spór o sądownictwo
Status tej Izby jest kwestionowany, ponieważ tworzą ją tzw. neosędziowie, czyli osoby powołane na sędziów SN na wniosek — jak twierdzą m.in. obecne władze — upolitycznionej, a przez to niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa. W związku z tym marszałek Sejmu Szymon Hołownia zgłosił projekt tzw. ustawy incydentalnej, który zakłada, iż w sprawach dotyczących rozpoznawania m.in. stwierdzania ważności wyboru prezydenta miałyby orzekać trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy.
Problemem tego rozwiązania, który podniosło część prawników, jest to, iż w połączonych izbach SN przez cały czas zasiadaliby tzw. neosędziowie, stąd też problem ten ma rozwiązać zaaprobowana przez sejmową komisję sprawiedliwości poprawka PSL-TD. Debata nad tym projektem w Sejmie zaplanowana jest w środę na godz. 10.