Koniuszewski: Żuczek gnojowy

myslpolska.info 1 year ago

Gdybyśmy podążali za poglądami wieszcza Adama Mickiewicza, bez wątpieniom żylibyśmy w tym zgubnym przekonaniu, w którym i on pozostawał, iż istnieje wędrówka dusz, a zatem i w chrząszczu bytuje jakaś grzeszna zagubiona istota.

Tymczasem nic bardziej błędnego. Żuczek to żuczek, a on sam z całą pewnością, o swojej nędznej kondycji, nic nie wie. Jednak mimo, aż tak daleko posuniętej ignorancji, realizuje on wytrwale swoje życiowe powołanie. Ustawicznie toczy bowiem to, czego w tak zacnym tygodniku jakim bez wątpienia jest MP, nie powinniśmy nazywać po imieniu. Ta istotka – jak widzimy – ma wyznaczone jej miejsce w przyrodzie i można by rzec, iż jest doskonale zdeterminowana. Te spostrzeżenia z dużą pewnością, iż nie popełnimy pomyłki możemy z powodzeniem rozciągnąć na wszystkie inne byty ożywione.

Na dodatek należy przypisać im hierarchiczną strukturę. Przynajmniej tak to wygląda. Każdy robi swoje, a ta z pozoru niezależna działalność jakoś się zazębia, powodując iż trzeba mówić o naturalnym ładzie i harmonii. Niczym w symfonicznej orkiestrze, każdy muzyk gra osobno, ale jest to pozór, na który może nabrać się skrajny laik. Jest bowiem Twórca utworu i Dyrygent. Wszystko to razem stanowi doskonałą całość. Wędrując więc po schodach życia, docieramy aż na ich szczyt: do człowieka. Powiada się, iż jest koroną stworzenia, gdyż na Ziemi wszystkie istoty są jemu podległe, bo on w tym miejscu nie podlega nikomu. Ma więc duży zakres przyznanych mu praw i obowiązków, gdyż w zasadzie stał się odpowiedzialny za wszystkie aspekty ziemskiego życia. W mniemaniu ludzi ich pozycja wydaje się być tak potężna, iż aż wielu z nich zachorowało – w ich przypadku – na nieuleczalną chorobę pychy i megalomanii. Chodzi głównie o to, iż dominującym przeświadczeniem jest sąd o choćby absolutnej wolności człowieka. Do tego stopnia stał się pysznym, iż uwierzył w swoją zdolność do kierowania nie tylko własnymi losami, ale również życiem planety. Jednym słowy przyznany człowiekowi status został przez niczego niewłaściwie współcześnie odczytany, co oznacza porzucenie odwiecznych szlaków rozumienia tych spraw wyznaczonych – w naszej cywilizacji – przez chrześcijaństwo. Jednak po drodze doszło do znacznego przysłowiowego pomieszania języków.

Zbuntowani filozoficzni wolnościowcy podzielili się na dwa zwalczające się obozy. Jednych upojenie swobodą, którą śmiało możemy nazwać swawolą, doprowadziło do ubóstwienia człowieka i ogłoszenie go miarą wszechrzeczy. Wolność jest zatem tak daleko posunięta, iż rozbuchany indywidualizm prowadzi do rozpadu społecznych struktur, bez których nie ma przecież życia. Z kolei drudzy zapragnęli sterować tymi ujawniającymi się możliwościami i życie ujęli w karby koszarowego drylu. Ci pierwsi okazali się o tyle przebieglejsi od tych drugich, iż swoją władzę oparli na mechanizmach stymulacji oczekiwanych zachowań. Do tego niezbędne były potężne struktury i one są. Można by choćby założyć, iż wszystko co przetoczyło się w nowożytności, jakkolwiek by nie wyglądało, jest za każdym razem odmianą wciąż tego samego: buntu. Oczywiście od swojej natury, od przepisanej roli tak naprawdę uciec się nie da. Człowiek więc jest wciąż tylko przysłowiowym żuczkiem, który – miejmy nadzieję, iż na chwilę – pobłądził, wędrując ze swoją utoczoną kulką.

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, nr 43-45 (22-29.10.2023)

Read Entire Article