14 maja 1944 roku mija kolejna rocznica bitwy pod Rąblowem – jednej z największym bitew partyzanckich jaką stoczyły połączone siły polsko-radzieckie na terytorium okupowanej Polski. Biorąc pod uwagę znaczną przewagę sił niemieckich była to bitwa zakończona sukcesem, jakim było wyjście partyzantów z niemieckiego okrążenia. Warto podkreślić, iż w batalii uczestniczyło około 600 żołnierzy Armii Ludowej, około 50 żołnierzy Armii Krajowej, około 50 żołnierzy Batalionów Chłopskich i około 200 partyzantów radzieckich. Siły te walczyły przeciwko ponad dwukrotnie większymi liczebnie i lepiej wyposażonymi militarnie oddziałami niemieckim pod dowództwem Jacoba Sporrenberga. Co istotne – w obliczu wspólnego zagrożenia możliwe było porozumienie różnych formacji wojskowych, mających zupełnie odmienne spojrzenie na przyszłość Polski. Należy przypomnieć, iż dowódcą oddziałów polskich był gen. Mieczysław Moczar – tak znienawidzony przez elity polityczne III RP.
Bitwa pod Rąblowem była rzadkim przykładem wspólnego wysiłku polskich formacji zbrojnych w czasie okupacji hitlerowskiej. Niestety polskie podziemie zbrojne w czasie II wojny światowej było skonfliktowane i podzielone. Na szczęście instynkt samozachowawczy związany z egzystencjonalnym zagrożeniem fizycznej eksterminacji narodu polskiego był silniejszy niż animozje i różnice polityczne. Dlatego też Rąblów może być symbolem zjednoczenia ponad podziałami w imię dobra Ojczyzny.
Upamiętnienie bitwy pod Rąblowem ma znaczenie nie tylko historyczne. Obecna rzeczywistość geopolityczna i polityka sił rządzących III RP budzi najgłębszy niepokój na przyszłość. Działania władz prowadzą do niebezpieczeństwa wciągnięcia Polski do wojny na Ukrainie, co grozi nieobliczalnymi konsekwencjami dla dalszej egzystencji narodu polskiego. Oficjalna propaganda wykorzystuje uprzedzenia i resentymenty antyrosyjskie, jątrząc, prowokując i zwiększając tym samym zagrożenie wojenne. Narracji tej sprzyja przyjęta polityka historyczna, w sposób ewidentny fałszująca historię. Za przykłady patriotyzmu i wzory do naśladowania wskazuje się działania band zbrojnych po II wojnie światowej nazywanych „podziemiem antykomunistycznym”. Bandy te dezorganizowały odbudowę kraju i zagrażały nie tylko powojennym władzom, ale również ludności cywilnej. Nic zatem dziwnego, iż Romuald Rajs „Bury”, Józef Kuraś „Ogień”, czy Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” są dzisiaj uznawani za bohaterów. Równie absurdalne jest uznawanie za godne naśladowania nieprzemyślane zrywy w postaci powstania warszawskiego, które doprowadziły do hekatomby krwi mieszkańców stolicy oraz zrównania z ziemią całego miasta. Niestety są tacy, którzy, nie zawahaliby się tragedię tę dzisiaj powtórzyć.
Rąblów nie jest wyłącznie historią. To także drogowskaz dla wszystkich, którym leży na sercu dobro Polski. Rąblów jest przykładem współdziałania różnych sił, których celem była walka z okupantem. Nie walka straceńcza, ale dobrze przemyślana z punktu widzenia geopolitycznego i z punktu widzenia „ekonomii krwi”. Nie chodzi o to, aby ponieść ofiarę w słusznej sprawie, ale o to by zwyciężyć. To jest istota realizmu politycznego, będąca główną zasadą myśli Narodowej Demokracji i spuścizny Romana Dmowskiego. Nie zastąpi tego frazeologia patriotyczna i wykorzystywanie symboliki narodowej, co jest udziałem zarówno partii rządzącej, jak i ugrupowań nieudolnie próbujących nawiązywać do tradycji ruchu narodowego.
Michał Radzikowski