– Karol Nawrocki nie jest ulepiony – obrusza się od razu jeden z naszych rozmówców ze środowiska PiS. Bardzo irytuje się na takie określenie.
– Nie zgadzam się z tym. On ma wiedzę, przekonania, osobiste kompetencje. Dorzucono do tego tylko to, czego używa się w kampaniach. Na przykład, iż należy używać jasnych, prostych słów – reaguje.
– Chodzi o to, żeby nie było niedomówień i żeby padały komunikaty, które zostaną w uszach ludzi. Bo masz mało czasu i ludzie też mają mało czasu. Zapamiętują tylko często powtarzane frazy – tłumaczy.
Nawrocki w kampanii ciągle mówi o "zastępcy Tuska". I non stop powtarza: – Jestem jednym z was. Jestem kandydatem bezpartyjnym, obywatelskim.
Tak Nawrocki wchodził w kampanię: – Powolutku, żeby okrzepł
Nawrocki nowicjusz, jak słyszymy w kręgach PiS, uczył się kampanii etapami.
– To było widać, iż sztab podzielił ją na pięć etapów. Na początku wchodzimy powolutku. Najpierw mniejsze miasta i miejscowości, żeby okrzepł i zrozumiał, iż do tłumu mówi się inaczej niż w kuluarowych rozmowach w gabinetach. I widać było, iż nabierał rozpędu – mówi nasz rozmówca z PiS-u.
Jak twierdzi, na początku sam miał wątpliwości, czy Nawrocki sobie poradzi.
– Ale było widać jego radość, iż ludzie przychodzą na te spotkania. Potem doszły duże miasta. Przygotowanie do debat. Wywiady. Odbył dziesiątki rozmów z ludźmi, którzy zawodowo zajmują się różnymi dziedzinami. W ten sposób kandydat nabiera pewności siebie i swoich poglądów. Coraz bardziej było po nim widać zmianę. Miał przygotowane odpowiedzi na wszystkie tematy. Natomiast Trzaskowski był dokładnie taki sam na początku kampanii, jak na końcu. I nie było żadnego pomysłu na to, jaką ma ofertę dla Polaków – punktuje z perspektywy PiS.
Dochodziły też drobne gesty, być może dla wielu bez znaczenia.
– Proszę porównać dwie sytaucje. Jedna, gdy dziewczynka daje Nawrockiemu żółty kwiatek mleczu. I on mówi, iż jest piękny, cieszy się. I pyta: "A jak masz na imię, z kim przyszłaś?". I druga, gdy Trzaskowskiemu podają bukiet róż. On oddaje je do tyłu. Nie jest zainteresowany, ani od kogo on jest, ani dla kogo. To drobiazgi, które są zauważalne w kampanii. I które coraz bardziej oddalały go od zwycięstwa – słyszymy w kręgach PiS.
Słyszymy też o diagnozach społecznych, które przygotowali. O specjalistach i kształceniu się na kampaniach w USA. O lekcjach, które z nich wyciągnęli. Niektóre działania PiS to wypisz-wymaluj powiedzenia strategów z USA.
Początki Nawrockiego: – W zasadzie był sierotą, bo tylko Jarosław go pchał
Najpierw jednak przypomnijmy – jeszcze w październiku 2024 roku choćby w PiS nie wszyscy znali Karola Nawrockiego.
– Gdybyśmy zapytali przechodniów na ulicy, kim jest Nawrocki, to każdy powie: "Nazwisko mi nieznane" – żartował wtedy w rozmowie z nami jeden z parlamentarzystów PiS. A gdy w listopadzie Jarosław Kaczyński zdecydował o jego kandydaturze, z obozu władzy posypały się kpiny.
– Jarosław Kaczyński kompletnie niepoważnie podchodzi do tych wyborów. Pokazuje to ten casting na kandydata – mówiła na przykład Joanna Scheuring-Wielgus.
Podczas pierwszego wystąpienia Nawrocki czytał z kartki. "Jest drewniany, bez charyzmy, polotu, doświadczenia i ogłady. Ale stoi za nim potężna machina propagandowa PiS" – oceniał w lutym Jakub Bierzyński, socjolog.
Na kilka dni przed II turą wyborów powiedział nam: – Już nie jest drewniany. Wyrobił się w kampanii. Jest agresywny, zdecydowany, pokazuje siłę i to się podoba. Znalazł swój ton. Ulepili z niego bardzo sprawnego mówcę wiecowego.
Nawrocki wygrywa wybory prezydenckie. W narodzie szok. Wystarczyło sześć miesięcy, żeby PiS wykreował swojego zwycięzcę, który jest w stanie pokonać doświadczonego polityka z klasą. Nagle cała Polska dowiaduje się, iż w PiS mają świetnych specjalistów, iż robią badania. A w PO nie. Joanna Mucha wbija kij w mrowisko:
"Platforma nie robi analiz strategicznych. Jest tak przekonana o własnej samozajebistości, iż analizy strategiczne nie są potrzebne".
W PiS mają bardzo dobrych specjalistów od PR
Eksperci od wizerunku politycznego, PR i kampanii wyborczych, już dawno widzieli tę kampanijną przewagę PiS.
– Na PiS patrzono jak na partię, która kojarzyła się z ludźmi niewykształconymi. Z tego powodu otaczano ją nimbem prymitywności. Natomiast tam już od dawna mają bardzo dobrych specjalistów. A w PO nie potrafili czytać nastrojów społecznych – mówi naTemat Wiesław Gałązka, specjalista ds. wizerunku politycznego.
Jeden z byłych sztabowców, prosi o zachowanie anonimowości, w innych słowach, ale powtarza to samo:
– W PiS mają bardzo dobrych speców od PR i korzystają z ekspertów zewnętrznych. A w PO "sami wiedzą najlepiej". Mam wrażenie, iż od lat cierpią na ten problem. Kiedyś tak nie było. Kiedyś była większa otwartość na ludzi z zewnątrz. A teraz jest tak, iż oni chcą sami, sami, sami. Wielu ma poczucie, iż własnym sumptem, dzięki ludziom, których znamy i lubimy, są w stanie zrobić wszystko – wytyka.
Efekt w obecnej kampanii dostrzegł po debatach.
– U Nawrockiego widać było wyraźnie, iż miał próby i symulacje debat, w których sam występował. Widać było, iż wystąpienia końcowe miał wyryte na blachę i były one mocno przemyślane. W Końskich wypadł średnio. Ale w kolejnej widać było, iż bardzo intensywnie ćwiczył w weekend. Miał zupełnie inną figurę, był lepiej przygotowany, choćby jego mowa ciała się zmieniła – mówi ekspert.
Podobno chodziły słuchy, iż PiS błyskawicznie podjął wtedy decyzję o zmianie ekipy szkoleniowej, bo wcześniejsza się nie sprawdziła. Czy tak było, nie wiemy.
– Oni wyciągają wnioski. Było coś, co nie zagrało. Dostali feedback, iż jest to kłodą. I nie brnęli w to dalej, tylko to zmienili. A Trzaskowski dalej miał te same manieryzmy, co tydzień czy dwa wcześniej. W tych samych sytuacjach był mocny i słaby, co wcześniej. Nie było widać progresu – wymienia.
Jakub Bierzyński również ostro oceniał sztab Rafała Trzaskowskiego. Mówił nam, iż nie widzi jego pracy i iż była to taka "amatorka, iż płakać się chce", bo Trzaskowski był lepszym kandydatem niż Bronisław Komorowski, tylko sztab mu nie pomagał.
– PiS bierze do sztabu specjalistów i płaci im grube pieniądze. To nie są koledzy partyjni. Tam są specjaliści wytrenowani także na kampanii Donalda Trumpa, którzy fantastycznie radzą sobie z kryzysami. A politykom PO wydaje się, iż wymyślanie haseł, strategii czy kampanii wyborczej to robienie polityki. To jest nieprawda. W fachowej kampanii wyborczej propagandę i kampanię powinni robić specjaliści – podkreślał.
Kogo ma PiS i na czym się wzoruje
Paweł Szefernaker, Adam Bielan – to główne nazwiska ze sztabu Nawrockiego. Niektórzy wymieniają też Jacka Kurskiego, przewija się Dominik Tarczyński.
– Podejrzewm, iż jeżeli chodzi o sposób myślenia i rozumienia świata, to dużo nauczył go Cenckiewicz. Nawrocki nie jest przez to zacietrzeźwiony. Ale jest stanowczy – zauważa jeden z rozmówców.
Kogo nie zapytać, wszyscy zwracają uwagę na internet: – Świetnie go obsłużyli. Internet należał do PiS. A w PO wysyłali linki do 30-40 minutowych wystąpień Trzaskowskiego. Kto będzie to oglądał?
Wiesław Gałązka przypomina, iż od 24 lat większość wyborów w Polsce wygrywał PiS. I biorąc pod uwagę, jaki wizerunek ma partia, ludzie dali się zmylić, bo nie wiedzieli, jak bardzo podpiera się specjalistami.
– Zwłaszcza, gdy widzieli Kaczyńskiego, patrzącego w laptopa, który mówił, iż internauci szukają porno i piją piwo. A już w tym czasie PiS zrozumiał, czym są media społecznościowe. W 2015 roku mówiono zaś, iż Andrzej Duda wygrał dzięki firmie Cambridge Analytics, która wtedy pomagała również Donaldowi Trumpowi. Od tego momentu widzimy walkę w mediach społecznościowych. Wtedy zaczęły się działania elektoratu zohydzające PO. I obrzucanie gnojem Tuska – mówi.
Dodaje też, iż w PiS mają speców od "propagandy goebbelsowskiej". Przy okazji wspomina Karla Christana Rove'a, stratega politycznego, który doradzał republikanom i był nazywany mózgiem Busha jr. Cytuje dwa jego powiedzenia, które wypisz-wymaluj stosuje PiS.
– Jedno to: "Zdefiniuj oponenta i opisz go swoimi słowami, zanim on sam zdoła przedstawić swój wizerunek wyborcom". PO robiła to zbyt wolno. A Trzaskowskiego od początku nazywano kamerdynerem, czy zastępcą Tuska – mówi.
– I drugie: "Strach i zachłanność to dwa klucze do ludzkich zachowań. Postrasz ludzi, a potem powiedz, iż ich obronisz. A jeżeli na dodatek uwierzą, iż uczynisz ich bogatymi, to pójdą za tobą w ogień" – mówi ekspert.
"Kłam, zaprzeczaj, zawsze ogłaszaj zwycięstwo"
PO, jak uważa, w tym marketingowym wyścigu jest zbyt aksamitna. Zbyt grzeczna. I zbyt powolna. Co nie znaczy, iż powinna zachowywać się tak samo.
– Ja mam takie powiedzenie: "Dobry profesjonalista PR potrafi choćby z g***a wyrzeźbić różyczkę". Czyli, iż wszystko można, o ile zrobi się to profesjonalnie. Nie trzeba od razu działać w sposób chamsko-propagandowy. PiS posługuje się śmierdzącą propagandą. Ale choćby najbrudniejsze rzeczy można przedstawiać tak, jak PO by na tym zależało – uważa Wiesław Gałązka.
Jakub Bierzyński dorzuca jeszcze jedną strategię: – Kłam, zaprzeczaj, zawsze ogłaszaj zwycięstwo i atakuj, atakuj, atakuj. To są rady Roya Cohna dla Donalda Trumpa. Dokładnie tak się stało z mieszkaniem Nawrockiego
Bo na końcu usłyszeliśmy, iż w zasadzie Nawrocki jest dumny z tego, iż pomagał panu Jerzemu.
Wielu uważało jednak, iż przy kawalerce Nawrockiego, jego sztab się pogubił. Ale on nie.
– Komunikaty były sprzeczne i wyborca kompletnie się w tym pogubił. A wtedy jakby nie ma afery, bo nie wiadomo, co jest prawdą, Chodzi o to, żeby stworzyć chaos, w którym nikt już nic nie wie. I to fantastycznie im się udało. Ta strategia była genialnie prosta i skuteczna – oceniał Jakub Bierzyński.
"PiS ma zawsze dobre diagnozy polityczne i społeczne"
Przypomnijmy, iż sondaże nie od razu były dla Nawrockiego tak dobre. Potem dochodziły kolejne kompromitujące go doniesienia. Ale Kaczyński wiedział swoje.
Jeszcze w marcu jeden z parlamentarzystów bliskich Nowogrodzkiej mówił nam:
– Wiadomo było, iż Jarosław Kaczyński wybierze jego. choćby momentami był w tym osamotniony, bo wszyscy mówili, iż kandydatem powinien być Morawiecki czy Czarnek. Nawrocki w zasadzie był sierotą, bo tylko Jarosław go pchał.
Wiadomo, iż kandydat miał być obywatelski, żeby nie wytykano mu afer PiS. I bliski Konfederacji, żeby w drugiej turze zgarnąć jej głosy.
Czy za sukcesem Nawrockiego stoi więc "geniusz Kaczyńskiego"?
– Nie. PiS ma zawsze dobre diagnozy polityczne. Ma bardzo dobry słuch społeczny. A PO nikogo nie słucha, bo wydaje im się, iż są lepsi, iż reprezentują lepszą część społeczeństwa i wszystko im się należy. choćby w tej kampanii użyli określenia, iż na Nawrockiego będą głosowali mniej wykształceni z mniejszych miejscowości. A tam są ludzie, którzy kończą te same uniwersytety i te same szkoły – oburza się jeden z rozmówców, związany z PiS.
– W oparciu o diagnozę PiS wybrał kandydata, który reprezentował wysoki poziom intelektualny, ma rozumienie polityki i fizyczną siłę do przetrwania kampanii. Według mnie został zauważony w połowie 2024 roku przy okazji sporu o wystawę główną w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Nawrocki pokazał się wtedy jako człowiek, który rozumie i historię, i politykę. Pokazał się jako polityk – twierdzi nasz rozmówca.
Od samego początku o Nawrockim słychać było, iż ma cechy osobowościowe, które go predysponują do tego, żeby ubiegać się o ten urząd.
Rolę odegrał syn Nawrockiego
Jaką jeszcze mają receptę na "stworzenie prezydenta"?
– Wygrywa się, wychodząc do ludzi. Trzeba z nimi rozmawiać. Trzeba im pokazać: "Rozumiemy, skąd wy jesteście. My jesteśmy spośród was". To nie jest tak, iż polityk rodzi się na Marsie. Ludzie muszą dostrzec w nim kawałek siebie – mówi jedna z rozmówczyń z kręgu PiS.
Jej zdaniem ogromną rolę u Nawrockiego odegrał jego najstarszy syn: – Dla mnie ten chłopak robił milion procent. Bardzo dużo kobiet mówiło mi: "Fajna żona, ale ten syn... Super chłopak". Bo kobieta pomyśli, iż jak facet wychował takiego fajnego syna i ten syn mówi o nim: "Ja znam mojego tatę", to jest tak jak danie komuś słowa.