GIETRZWAŁD: SANKTUARIUM SYMBOLICZNIE OGRABIANE

polskawolna.pl 1 year ago

Zawarta w tytule symbolika ma dwa odniesienia. Pierwsze dotyczy kolejnych symboli religijnych znikających z przestrzeni Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie co sprawia, iż świętość coraz częściej ustępuje tutaj świeckości, a choćby profanacji. Odniesienie drugie to mniej nagłośniona od zewnętrznej agresji Lidla na miejsce objawień NMP (vide: planowane składowisko odpadów) – również symboliczna – agresja wewnętrzna realizowana siłami… samych gospodarzy Sanktuarium na czele z jego rektorem, ks. Marcinem Chodorowskim.

Do Gietrzwałdu przejeżdżam w miarę regularnie od ponad 20 lat, przy czym ta regularność oznacza od jednej – dwóch wizyt na początku tego stulecia do kilkunastu w ostatnich dwóch latach, akurat najbardziej ważących dla losów tego miejsca. Niestety, dokumentację fotograficzną zmian zachodzących w Bazylice, przy Kapliczce Objawień, na błoniach oraz przy Świętym Źródełku prowadzę dopiero od 2007 roku. A jednak i to wystarczy, aby dostrzec niepokojący kierunek przeobrażeń zachodzących w Sanktuarium.

Ich docelową wizję zdaje się przedstawiać już teraz Dom Rekolekcyjny, przemianowany ostatnio na „Domus Mariae”, bezpośrednio podległy metropolicie warmińskiemu, abp. Józefowi Górzyńskiemu. Charakter tego obiektu przedstawiłem obszernie w materiale pod wymownym tytułem „SANKTUARIUM W GIETRZWAŁDZIE: ŻYDOMASONI JUŻ TU RZĄDZĄ”. Warto podkreślić, iż podobny, żydomasoński duch unosi się nad budowanym aktualnie na błoniach (również podległych abp. Górzyńskiemu) „ołtarz polowy” jako żywo bardziej przypominający zaplecze estradowe – z trzema „zakrystiami” czyli garderobami oraz taką samą liczbą toalet i magazynów podręcznych. Swoją drogą – po co trzy toalety kapłanom celebrującym Mszę św. trwającą wraz z przygotowaniami nie dłużej niż dwie godziny? Czyżby współcześni absolwenci seminariów mieli aż tak słabe pęcherze?

Żarty na bok. Ta inwestycja cuchnie na odległość intencjami zupełnie odmiennymi od celów oficjalnie przedstawianych. Co gorsze, w podobnym kierunku podąża Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich, którego pieczy powierzono pozostałe obiekty Sanktuarium, w tym m.in. Bazylikę, Kapliczkę Objawień oraz Dom Pielgrzyma. A oto kilka z ich starszych i aktualnych dokonań:

„Wyczyszczenie” frontonu Bazyliki z pięknego wiersza Marii Konopnickiej oraz prośby wiernych do Królowej Polski.

Tak było (stan na 7 grudnia 2007)
Tak jest (stan na 10 marca 2023)

Usunięcie (choć bardziej adekwatne byłoby tu określenie „kradzież”) sześciu zabytkowych lichtarzy z ołtarza głównego.

Tak było (stan na 14 sierpnia 2014)
Tak jest (stan na 4 sierpnia 2023)

Próba zniszczenia stopni przed ołtarzami bocznymi w starej części Bazyliki. Piszemy „próba” bowiem realizację tego draństwa powstrzymała skuteczna interwencja jednej z mieszkanek Gietrzwałdu u wojewódzkiego konserwatora zabytków. Przy okazji – tenże ma Sanktuarium pod swoją urzędową opieką ale na przejawy dewastacji reaguje tylko wtedy, gdy interwencji wiernych nie da się odłożyć „ad acta”.

Ponad półroczna nieobecność figury Jezusa Chrystusa na krzyżu przy Bazylice. Figurę zdjęto w kwietniu br. w celu jej renowacji. Przed laty dobrą praktyką w takich sytuacjach było umieszczenie na krzyżu innej figury. Teraz tego zwyczaju zaniechano i istnieje ryzyko, iż figurę spotka taki sam los jaki stał się udziałem lichtarzy z ołtarza głównego Bazyliki.

Tak było (stan na 7 grudnia 2007)
Tak jest (stan na 4 sierpnia 2023)

Jeszcze w ubiegłym roku wierni klęczący przed kapliczką mieli możliwość łatwego odczytania różańcowego życzenia NMP skierowanego do dziewczynek wyróżnionych udziałem w objawieniach z 1877 roku. Dzisiaj napis zasłonięty został przez krzewy tak skutecznie, iż nie można odczytać go choćby w pozycji stojącej. A porządkowej obsługi Sanktuarium ks. Chodorowskiemu raczej nie brakuje, o czym przekonaliśmy się np. podczas różańca odmawianego w poniedziałek 23 października br., gdy dwaj panowie rozpoczęli ładowanie przykaplicznych ławeczek do zimowego przechowania w innym miejscu.

Zapewne w myśl powiedzenia, iż natura nie znosi próżni, gospodarze Sanktuarium „ubytki” w postaci np. wspomnianych lichtarzy uzupełnili innymi, według nich prawdopodobnie cennymi, eksponatami. Tak można zinterpretować np. pamiątkowe tablice wmurowane przy Kapliczce Objawień ku czci eks-prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz prezydenta aktualnego Andrzeja Dudy. Tym sposobem dwaj żydochazarzy względnie szabes-goje (na analizę ich biografii szkoda mi najzwyczajniej chęci i czasu), znani z wyjątkowego uczucia do judaizmu talmudycznego (vide: odpalanie menor i pełna uniżoność wobec żądań chałaciarzy) urośli do rangi katolików najwyższej kategorii, godnych sąsiadować memorialnie z Najświętszą Marią Panną, którą – notabene – Talmud obraża najgorszymi słowami.

I jeszcze, dla dopełnienie obrazu skali splugawienia miejsca objawień Królowej Polski wymowne zdjęcie pokazujące to, co w najbardziej uczęszczanych miejscach Sanktuarium pozostawiają po sobie psy prowadzane przez swoich panów, zarazem mieszkańców Gietrzwałdu. Komentarz wydaje się zbyteczny.

Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(06.11.2023)

P.S.

Prawie pół roku temu przekazaliśmy apel do gospodarza Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie, ks. Marcina Chodorowskiego podpisany przez ponad stu pielgrzymów z całej Polski, a choćby odległej Australii, w którym domagamy się powstrzymania postępującej dewastacji miejsca objawień Królowej Polski. Jego treść zamieściliśmy pod tekstem „GIETRZWAŁD: ZOSTAJEMY PRZY KRÓLOWEJ”.

Niestety, do dzisiaj pozostaje on bez odpowiedzi widocznego na zdjęciu rektora/proboszcza, który – jak widac – bardziej upodobał sobie strój cywilny niż duchowny. Wtajemniczeni mówią, iż ks. Chodorowski to produkt tzw. Neokatechumatu (jedna z sekt żydowskich działających w Kościele posoborowym) oraz długoletniego pobytu w Wielkiej Brytanii, niekwestionowanej ojczyzny żydomasonerii. Być może tak jest ale co to może obchodzić pielgrzymów zatroskanych postępującą dewastacją Sanktuarium? Podjąłeś się kapłanie obowiązków opieki nad świętym miejscem, więc wykonuj je z gorliwością stosowną do jego rangi.

H. Jez.

Read Entire Article