Także w Rosji babuszki potrafią zrobić użytek ze słoika z ogórkami
Atak dronów na Moskwę zszokował polityczną elitę Rosji i pokazał "techniczną niezdarność" Rosji. Te ataki dronami pokazały trzy rzeczy. Po pierwsze: wewnętrzna przestrzeń Rosji jest całkowicie niekontrolowana. Po drugie: nie ma żadnej obrony z powietrza czy z lądu.
Nigdzie
Ani (systemy) Pancyr, ani systemy walki elektronicznej - nic nie działa. I to zszokowało rosyjską elitę polityczną, bo pokazuje to, iż w Rosji łatwo jest wzniecić zbrojne protestacyjne nastroje nie tylko w obwodzie biełgorodzkim, ale na dowolnym jej terytorium
Mieszkańcy rosyjskiej stolicy mieli okazję po raz pierwszy w pełni doświadczyć lęku, regularnie doznawanego przez Kijowian od lutego ubiegłego roku. Oto bowiem na moskiewskim niebie pojawiło się co najmniej kilkanaście dronów (niektóre źródła mówią o ponad 20 maszynach). Nie była to pierwsza wizyta ukraińskich dronów w tej części Rosji, ale wcześniejsze przyloty (nie licząc ewidentnej rosyjskiej prowokacji z uderzeniami w Kreml) miały charakter rozpoznawczy bądź demonstracyjno-propagandowy („możemy wam wylądować, gdzie nam się żywnie podoba”, komunikowali ruskim Ukraińcy).
Co najmniej dwa przypadki (z przełomu zimy i wiosny) użycia dronów bojowych z zamiarem uderzenia w cele w Moskwie zakończyły się niepowodzeniem – maszyny rozbiły się lub zostały zestrzelone na odległych rubieżach metropolii. Teraz jednak wdarły się nad nią bez większych problemów, choć rzecz jasna MON federacji rosyjskiej raportuje sukces. Dzielna stołeczna OPL miała zestrzelić pięć dronów, trzy pozostałe spadły na skutek generowanych przez rosjan zakłóceń.
Eksplozji było jednak znacznie więcej, niż by to wynikało z tego zestawienia, zatem twierdzenia o ośmiu dronach można włożyć między bajki. Chyba iż spanikowana obrona posłała w niebo nieadekwatną liczbę rakiet (ładowała z czego i gdzie popadnie), które nie trafiwszy w cel, spaść gdzieś musiały (one, a raczej ich szczątki po samozniszczeniu). Miasto rozległe, więc efektowne upadki miały miejsce na jego obszarze.
Co ciekawe, większość wybuchów odnotowano w południowo-zachodniej części Moskwy, w tak zwanej Rublówce bądź jej sąsiedztwie. Już od czasów Stalina mieszka tam rosyjska elita polityczno-wojskową, do której za Jelcyna i Putina dołączyła śmietanka biznesowo-oligarchiczna. „Szyszki” zajmują zwykle okazałe rezydencję, pośledniej wagi personel mafijno-państwowej struktury zasiedlą wielopiętrowe apartamentowce. Na ujawnionych w rosyjskich mediach zdjęciach i filmikach widać zniszczenia na górnych kondygnacjach jednego z takich budynków.
Nowoczesne ukraińskie drony mogą bez przeszkód poruszać się w przestrzeni powietrznej Rosji, ponieważ rosyjskie środki obrony przeciwlotniczej, bazujące na sowieckich technologiach, nie są w stanie neutralizować takich maszyn.Wtorkowa operacja w Moskwie służyła kilku celom.
Po pierwsze, był to odwet Ukrainy za nieustanne ataki wroga na cele cywilne w Kijowie.
Kreml otrzymał sygnał, iż cierpliwość strony ukraińskiej już się wyczerpała.
Po drugie, rosyjska armia będzie teraz musiała ściągnąć dodatkowe siły i środki z frontu, by lepiej zabezpieczyć stolicę
Po trzecie, atak na Moskwę jest kolejnym wizerunkowym ciosem dla Rosji, czyli państwa "uważającego się za potęgę" także z uwagi na rzekome duże możliwości sił obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
MON Rosji orzekło, iż takie działania „charakteryzują reżim kijowski jako międzynarodowych przestępców, których należy osądzić!”. Niejaki Andriej Kartapołow, szef komitetu obrony dumy państwowej, nazwał atak dronów „aktem zastraszania ludności cywilnej”. Zaś Pieskow, rzecznik Kremla, był łaskaw zauważyć, iż „kierowanie piekielnych maszyn na spokojne miasta jest nieludzkie”. Dodał przy tym, iż ukraińskie uderzenie dronami było odwetem Kijowa za niedzielny atak Rosji na jeden z – jak to ujął – „ośrodków decyzyjnych” w Ukrainie.
Cóż, atakowanie cywilów to istotnie terroryzm, ale nie sposób wykazać, iż Ukraińcy takie intencje mieli. Tu zresztą sami rosjanie zapętlili się w swojej narracji, bo jeżeli rzeczywiście wszystkie drony zestrzelili lub sprowadzili na ziemię, to uszkodzenia budynków są efektem upadku szczątków dronów, nie zaś celowych działań. Oczywiście, pozostało kwestia „bezspornego ryzyka” – świadomości, iż posłanie dronów musi wywołać reakcję OPL, a ta może przynieść straty uboczne; Ukraińcy tę świadomość mieli, ale nie oni tę wojnę zaczęli i nie można od nich oczekiwać, iż będą siedzieć z założonymi rękoma, gdy Rosja – dzień po dniu – bombarduje ich miasta, zupełnie nie przejmując się losem cywilów. Jako ci cywilizowani, winni Ukraińcy redukować ryzyko ofiar pośród ludności cywilnej, nie tylko własnej, ale i wrogiej. I generalnie tak się dzieje, także w tym konkretnym przypadku. Przynajmniej część dronów wysłanych nad Moskwę nie była uzbrojona. One miały tylko przelecieć nad rosyjską stolicą – zwłaszcza jej „wrażliwą” częścią – by wywołać u rosjan odpowiedni efekt psychologiczny. Wystraszyć, zasiać (kolejne!) ziarno wątpliwości w możliwości reżimu, który obiecuję poddanym bezpieczeństwo
Ukraińcy właśnie udowodnili, iż mają zdolność głębokiej penetracji rosyjskiego zaplecza. A dron śmigający nad Rublówką to nie to samo, co dron uderzający w skład paliw w Chujrzecku czy innej ruskiej pipidówie. prawdopodobnie więc usłyszymy jeszcze nie raz o kolejnych dronach nad Moskwą, testujących rosyjskie nerwy i stołeczną OPL.
Obecnie na Ukrainie działa ponad 10 producentów różnego typu dronów. Niektóre z tych bezzałogowców mogą przemieszać się na odległość od 500 do choćby 1500 km. Zważywszy na fakt, iż drony są wytwarzane z użyciem materiałów kompozytowych, takie maszyny stają się praktycznie niewidoczne dla systemów obrony przeciwlotniczej wroga. Dzieje się tak w przypadku, gdy te systemy bazują na sowieckich technologiach, a drony są stosunkowo niewielkich rozmiarów i poruszają się na określonej wysokości. Ponadto podczas budowy bezzałogowców stosuje się specjalną powłokę lakierniczą, dodatkowo zmniejszającą ich wykrywalność
Źródła tekstu:
Twitter,Facebook,Tik-Tok,]]>https://bezkamuflazu.pl/drony-nad-moskwa-po-co/]]> Interia,Wirtualna.pl,Wpolityce.pl,Niezależna.pl