Premier Gruzji Irakli Kobachidze oświadczył, iż ewentualne zawieszenie ruchu bezwizowego z Unią Europejską nie jest dla jego kraju „kwestią egzystencjalną”, w przeciwieństwie do zachowania pokoju i stabilności.
W powyższy sposób Kobachidze skomentował list Komisji Europejskiej, w którym od rządu Gruzji żąda się realizacji ośmiu zaleceń.
„Jeśli zostaniemy postawieni przed wyborem: albo pokój i stabilność, albo liberalizacja wizowa – bez wątpienia wybierzemy pokój i stabilność. To wybór narodu gruzińskiego. Właśnie przed takim wyborem nas się stawia” – stwierdził premier.
„Mówi się nam, iż nie wolno przyjmować ustawy, która ogranicza zagranicznym podmiotom możliwość finansowania procesów rewolucyjnych w kraju. To zagrożenie dla stabilności. jeżeli tak stawiany jest problem – wybieramy stabilność. Nie ustąpimy” – podkreślił Kobachidze.
Dodał również, iż żądania Unii Europejskiej wobec gruzińskich władz nie mają podstaw prawnych, a stanowią jedynie „puste polityczne ultimatum”. Polityk zaznaczył, iż ustawy „O przejrzystości wpływów zagranicznych” oraz pakiet „O wartościach rodzinnych i ochronie nieletnich”, których uchylenia domaga się UE, są niezbędne do „ochrony wartości rodzinnych, praw nieletnich oraz zapobiegania procesom destrukcyjnym”.
Kobachidze porównał zachowanie UE do praktyk Związku Sowieckiego:
„W ZSRR przychodziły dyrektywy z Moskwy – jeżeli ich nie wykonasz, zostaniesz ukarany. Czym różni się Bruksela od Moskwy? Bruksela nie powinna stać się jak sowiecka Moskwa” – powiedział.
Źródło: ekhokavkaza.com
Opracowanie: BIS – Biuletyn Informacyjny Studium