„Ukraińska armia potrzebuje do końca roku 200 tys. nowych żołnierzy. Zdaniem władz uda się to osiągnąć dzięki wprowadzanym w tym roku zmianom w przepisach. Zmiany prawne wprowadzone w tym roku zwiększyły liczbę ludzi, których można powołać do wojska. Ulice ukraińskich miast aktywnie patrolują mundurowi z terytorialnych centrów uzupełnień, sprawdzając mężczyznom książeczki wojskowe i wręczając wezwania. „Die Welt”, powołując się na własne źródła w Europie, podaje, iż Ukraina do końca roku powinna zrekrutować i przeszkolić 200 tys. nowych żołnierzy. Nasi rozmówcy z Kijowa oceniają, iż taka liczba jest możliwa osiągnięcia. Mimo to nastroje w wojsku są dalekie od optymalnych. 1 lipca Ukraina uprościła mobilizację. Ochronę przed wcieleniem do sił zbrojnych (ZSU) straciły niektóre kategorie ludności. Od maja, odkąd wprowadzono obowiązek doprecyzowania danych osobowych będących w posiadaniu terytorialnych centrów uzupełnień (TCI ), odpowiedników polskich wojskowych komend uzupełnień, zdecydowało się na to 2,6 mln Ukraińców. Choć teoretycznie wyrazili oni w ten sposób gotowość do podporządkowania się ewentualnej decyzji o powołaniu, z kadrami w wojsku są coraz większe problemy. Płk Serhij Hrabski, komentator wojskowy, tłumaczy ten paradoks tym, iż rejestracja w Rezerw+ nie przekłada się automatycznie na skierowanie na front. _Obowiązuje tu zasada 10 proc. Skoro zgłosiło się 2,6 mln, to zmobilizować w jednym okresie możemy 260 tys. W innym przypadku gospodarka nam się zawali_ mówi DGP. Dodatkowo część ludzi, którzy ściągnęli aplikację Re-zerw+ albo doprecyzowali dane w tradycyjny sposób, już pełni służbę, a zmiany w prawie wykorzystała, by posprzątać bałagan w wojskowych rejestrach. Gdyby 260 tys., o których mówi Hrabski, faktycznie powołać do armii, powinni oni wystarczyć do końca roku. O podobnych liczbach pisze „Die Welt”, powołując się na ocenę „europejskich środowisk związanych z bezpieczeństwem”. Wcześniej padały wyższe szacunki, a prezydent Wołodymyr Żeleński wspominał nawet, iż armia oczekuje powołania dodatkowych 500 tys. żołnierzy.”
Czwartkowy przegląd mediów; nowy pakiet broni dla Ukrainy; Nowa umowa dla Pilicy+
„Ukraińska armia potrzebuje do końca roku 200 tys. nowych żołnierzy. Zdaniem władz uda się to osiągnąć dzięki wprowadzanym w tym roku zmianom w przepisach. Zmiany prawne wprowadzone w tym roku zwiększyły liczbę ludzi, których można powołać do wojska. Ulice ukraińskich miast aktywnie patrolują mundurowi z terytorialnych centrów uzupełnień, sprawdzając mężczyznom książeczki wojskowe i wręczając wezwania. „Die Welt”, powołując się na własne źródła w Europie, podaje, iż Ukraina do końca roku powinna zrekrutować i przeszkolić 200 tys. nowych żołnierzy. Nasi rozmówcy z Kijowa oceniają, iż taka liczba jest możliwa osiągnięcia. Mimo to nastroje w wojsku są dalekie od optymalnych. 1 lipca Ukraina uprościła mobilizację. Ochronę przed wcieleniem do sił zbrojnych (ZSU) straciły niektóre kategorie ludności. Od maja, odkąd wprowadzono obowiązek doprecyzowania danych osobowych będących w posiadaniu terytorialnych centrów uzupełnień (TCI ), odpowiedników polskich wojskowych komend uzupełnień, zdecydowało się na to 2,6 mln Ukraińców. Choć teoretycznie wyrazili oni w ten sposób gotowość do podporządkowania się ewentualnej decyzji o powołaniu, z kadrami w wojsku są coraz większe problemy. Płk Serhij Hrabski, komentator wojskowy, tłumaczy ten paradoks tym, iż rejestracja w Rezerw+ nie przekłada się automatycznie na skierowanie na front. _Obowiązuje tu zasada 10 proc. Skoro zgłosiło się 2,6 mln, to zmobilizować w jednym okresie możemy 260 tys. W innym przypadku gospodarka nam się zawali_ mówi DGP. Dodatkowo część ludzi, którzy ściągnęli aplikację Re-zerw+ albo doprecyzowali dane w tradycyjny sposób, już pełni służbę, a zmiany w prawie wykorzystała, by posprzątać bałagan w wojskowych rejestrach. Gdyby 260 tys., o których mówi Hrabski, faktycznie powołać do armii, powinni oni wystarczyć do końca roku. O podobnych liczbach pisze „Die Welt”, powołując się na ocenę „europejskich środowisk związanych z bezpieczeństwem”. Wcześniej padały wyższe szacunki, a prezydent Wołodymyr Żeleński wspominał nawet, iż armia oczekuje powołania dodatkowych 500 tys. żołnierzy.”