Conrad - the post-romantic spirit

Wracamy raz jeszcze do Conrada, albowiem postać jego i twórczość domaga się wielu omówień, odwołań czy refleksji…A także przywołania wypowiedzi pisarza, kiedy stajemy wobec wątpliwości. I tak na przykład sam Conrad przyznał, iż to powieści Maryatta wpłynęły na wybór jego morskiego zawodu, jego pasji dla morza…A co z wpływem polskich autorów ? W latach młodzieńczych poznał przecież polskich poetów romantycznych, którzy odcisnęli niezatarte piętno na jego duszy. I w tej kwestii wypada przytoczyć słowa pisarza z wywiadu, drukowanego w „Tygodniku Ilustrowanym” ( 18.4.1914) z okazji jego przyjazdu do Polski w roku 1914:
„Angielscy krytycy, mówiąc o mnie, zawsze podają, iż jest we mnie coś niezrozumiałego, niepojętego, nieuchwytnego. Wy jedni to nieuchwytne uchwycić możecie, niepojęte pojąć. To jest polskość. Polskość, którą wziąłem do moich dzieł przez Mickiewicza i Słowackiego. „Pana Tadeusza” ojciec czytał mi głośno i mnie kazał czytać sobie głośno. Nie raz, nie dwa razy. Wolałem „Konrada Wallenroda” i „Grażynę”. Później wolałem Słowackiego. Wiecie dlaczego ? Bo on jest duszą całej Polski… ( ostatnie zdanie Conrad ujął po francusku).”
Wiemy też, iż kiedy młody Korzeniowski opuszczał Kraków, wuj Bobrowski ofiarował mu na drogę kilka starych fotografii rodzinnych oraz „Pana Tadeusza”. Pamiętamy też, iż Conrad choćby podczas swoich morskich wypraw nie rozstawał się z tym utworem, podobnie jak z dziełami Szekspira. Po latach żeglugi pokazywał te mickiewiczowskie tomy, oprawne w czarne płótno, odwiedzającym go w jego domu , w Capel House ( Kent). I tak wspomina go J.H. Retinger cytując słowa Conrada: „Niczego nie ocaliłem z mojego dziedzictwa poza tymi spłowiałymi dagerotypami i tą książką, której nie mogłem się dość naczytać w czasie mych długich podróży” ( vide „Conrad and his Contemporaries” ).
Pomimo tej pełnej afektu deklaracji dla epopei Mickiewicza Conrad w rozmowie w roku 1914 wyznał, iż wolał „Konrada Wallenroda oraz „Grażynę”. To zaskakujące wyznanie na pierwszy rzut oka wydaje się nieporozumieniem, ale autor „Lorda Jima” z pewnością wiedział, co mówi. A badaczy twórczości Conrada wyznanie to bynajmniej nie dziwi, albowiem motyw winy i zdrady stanowi jeden z czołowych motywów powieści Conrada. I – jak pisze Wit Tarnawski – wiąże się z głębokim przeżyciem ich twórcy, który musiał sam w sobie rozprawić się z zarzutem dezercji i sprzeniewierzenia się ojczyźnie, postawionym publicznie (choć niesłusznie!) przez Orzeszkową. A – zauważa dalej Tarnawski – w dziełach Mickiewicza galeria zdrajców prawdziwych czy pozornych, faktycznych czy potencjalnych jest również bogata: Wallenrod, Almanzor, ksiądz Robak, Litawor. W dodatku wina, zdrada i wyrzuty sumienia pojawiały się nierzadko w poezji romantyków. W przypadku Mickiewicza, także Conrada, to powtarzanie się wątku zdrady można odnieść do osobistych przeżyć. Kontynuuje Tarnawski: „Zwłaszcza Wallenrod wydaje się bardzo osobistą koncepcją poety, który w czasie pięcioletniego zesłania do Rosji, sam „pełzając milczkiem, jak wąż łudził despotę” i któremu przez pewien czas mogła się roić rola Wallenroda. Pobyt w Rosji – na ogół swobodny i wygodny – musiał, co więcej, narzucić Mickiewiczowi chwile poważnych niepokojów sumienia, czy nie sprzeniewierza się ojczyźnie, a prawdopodobnie nie oszczędził mu choćby zarzutów serwilizmu wobec despoty – które Boy potem podniósł w jednym ze swoich odbrązowiających artykułów” ( str.205/6).
Postacie owych „zdrajców” czy pokutników u Mickiewicza mogły z pewnością wywierać wielkie wrażenie na wyobraźnię Conrada, który sam borykał się z tym problemem przez całe życie – sądzi też Tarnawski. Osobiście nie stawiałbym jednak znaku równania pomiędzy sytuacją takiego Wallenroda, a położeniem egzystencjalnym Conrada, który przecież wybrał emigrację w Anglii, a ta nie była wrogo nastawiona wobec Polski. Atoli postać Konrada Wallenroda musiała wywrzeć znaczny wpływ na przyszłego autora „Lorda Jima”. Warto tu przypomnieć tezę Zawodzińskiego o motywach emigracji Conrada. Według niej chłopiec, któremu Rosja wydarła ojczyznę i zadręczyła rodziców, a który podobnie jak Alf w opowieści Wajdeloty miał później pójść w świat z ukrytą w sercu myślą o pomście. Zwraca się też uwagę na to, iż liczni zdrajcy i pokutnicy w powieściach Conrada noszą piętno wallenrodowskiej ponurości. Dostrzeżono i to, iż w „Wykolejeńcu” zjawiają się dwa wersety z „Konrada Wallenroda”, a jeden z nich choćby powieść tę kończy. Ale istnieją również analizy wychodzące poza wallenrodowski krąg winy i zdrady. I tak, artykuł Jerzego Łozińskiego pt. „Lord Jim a ksiądz Robak” ( „Wiadomości”, 21 sierpnia 1949 r) snuje analogie między tymi dwoma postaciami:
„Zamazanie piętna zdrady – oto zagadnienie „Lorda Jima”. Uderza tu niezwykłe podobieństwo do dziejów hańby Jacka Soplicy – bohatera epopei mickiewiczowskiej. Zbieżność ta być może nie jest przypadkiem, gdy zważymy, iż „Pan Tadeusz” zajmował zawsze jedno z miejsc głównych na półkach biblioteki Conrada”.
Poprawniej byłoby tu ukazać raczej wpływ mickiewiczowskiej epopei na Conrada od lat chłopięcych, kiedy to wspólna lektura dzieła wraz z ojcem przyszłego pisarza przenikała jakby przez osmozę do duszy, a potem kontynuowała swoją akcję podczas długich lat żeglowania. Łoziński zwraca tez uwagę na fakt, iż zarówno ksiądz Robak oraz lord Jim giną ostatecznie od kuli, płacąc ruiną swych już uczciwych zamierzeń za dawne winy.
Na tym nie kończą się mickiewiczowskie tropy w twórczości Conrada. Oto prof. Juliusz Kleiner porównuje balladę „Czaty” a opowieść Conrada „Karain” ( vide „Dziennik Literacki”, 5.6.1949). Tarnawski z kolei widzi w postaci Babalacziego z „Wykolejeńca” Halbana, mściwego doradcę Wallenroda. Mniej oczywiste są wpływy „Grażyny”, ale Tarnawski dostrzega je w dwóch powieściach. Postać kobiety, która nakłania do działania wahającego się mężczyznę, występuje w „Lordzie Jimie” (Klejnot i lord Jim) oraz w „Zwycięstwie” ( Lena i Heyst ). Są jeszcze inne echa mickiewiczowskie u Conrada, wrócimy do nich przy innej okazji. Już teraz jednak możemy powiedzieć, iż na kartach powieści Conrada przewija się post-romantyczny duch Polaka, którego wyobraźnię ukształtowały dzieła narodowych romantyków. I jest to oryginalny wkład syna rodu Korzeniowskich do literatury Albionu.
Marek Baterowicz
Od redakcji:
Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE