„Potępiamy zbrodniczy atak Rosji na Ukrainę. Wyrażamy wsparcie dla broniącego się kraju i oczywiście artykułujemy to, aby Ukraina tej wojny nie przegrała. (…) Życzymy Rosji wszystkiego najgorszego” – z wyżyn swego życiowego doświadczenia zawyrokował Krzysztof Bosak. I sprawa stała się jasna. Przynajmniej dla mnie, choć podejrzewam, iż także dla co najmniej kilkunastu tysięcy czytelników Myśli Polskiej. Konfederacja ostatecznie przekroczyła drzwi politycznego salonu i w najważniejszych dla życia narodu kwestiach zajmować będzie odtąd adekwatne dla owego salonu stanowisko. Także w kwestii dla naszej przyszłości najważniejszej – zaangażowania Polski w ukraińską wojnę.
Cała sprawa zaczęła się skądinąd dość błaho. Pani Samuela Torkowska, ubiegająca się z list Konfederacji o mandat posła, w rozmowie z dziennikarzem portalu goniec.pl, odmówiła odpowiedzi na pytanie o to, komu życzyłaby zwycięstwa w wojnie ukraińsko-rosyjskiej. „Nie powiem, bo trwa kampania i jest to dość niepoprawne politycznie. choćby w samej partii zdania są podzielone, więc chciałbym, żeby pan uszanował, iż na razie wolałabym się wstrzymać z jakimiś swoimi sympatiami” – tymi słowy kandydatka ucięła uporczywe indagacje dziennikarza. – „Wojna zawsze jest najgorszym z rozwiązań. Gdy giną ludzie, to nie jest dobrze. Myśli pan, iż Ukraina ma jakiekolwiek szanse z Rosją? Nie bądźmy naiwni. Przecież Rosja jeszcze nie wykorzystała choćby 15 proc. swojej siły” — dodała. Na koniec wywiadu stwierdziła, iż uważa, iż Ukraina „prędzej czy później przegra tę wojnę”.
Samuela Torkowska
Tym samym udowodniła, iż poza atrakcyjną aparycją prezentuje całkiem poukładane poglądy. Niestety w kraju ogarniętym, co prawda dogasającym ale wciąż powszechnym szaleństwem, zdrowy rozsądek budzi u odbiorców głębokie niezrozumienie. Stąd i poglądy pani Samueli wywołały poważną konfuzję. Bo jak to? – święta Ukraina, o której rozlicznych victoriach codziennie informują nas media jednak wojnę przegra? Co więcej, ta przegrana wcale nie musi być dla nas niekorzystna… Nic dziwnego, iż rozległo się wycie.
Właśnie w tym miejscu wchodzi Krzysztof Bosak – cały na biało. I mówi: „Jesteśmy za przestrzeganiem prawa międzynarodowego, integralności i niepodległości innych państw. Potępiamy zbrodniczy atak Rosji na Ukrainę. Wyrażamy wsparcie dla broniącego się kraju i oczywiście artykułujemy to, aby Ukraina tej wojny nie przegrała.” – przekonuje. W końcu Konfederacja to partia centrowa, nie ma w niej miejsca dla ekstremistów. Na koniec dodaje: „Życzymy Rosji wszystkiego najgorszego”.
Jako, iż rzecz dzieje się dosłownie w przededniu wyborów sprawa będzie miała swoje konkretne konsekwencje. Dla ludzi myślących tak jak my, dla których trzymanie Polski z dala od wojny, dla których utrzymanie pozytywnych relacji z wszystkimi sąsiadami są priorytetami, ta wypowiedź jest dyskwalifikująca. W takiej sytuacji można oddać głos na listę Konfederacji tylko jeżeli w danym okręgu mandat ma szansę osiągnąć osoba o poglądach zbliżonych do pani Samueli a przeciwnych poglądom pana Krzysztofa. A takich okręgów jest zaledwie kilka lub kilkanaście. Tak czy inaczej, na wyborczej „ostatniej prostej” Konfederacja na własne życzenie zrezygnowała z kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy głosów. Pycha? Głupota? Sabotaż? Może wszystkie trzy po trochu? Ale przecież nie ma co ich żałować. W końcu chcącemu nie dzieje się krzywda.
Przemysław Piasta
fot. za profilami FB Samueli Torkowskiej i Krzysztofa Bosaka