Zbiorowy, histeryczny atak totalnej opozycji na PIS i na Prezydenta, który podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. wpływów rosyjskich – jako żywo przypomina podobny atak elit „okrągłego stołu” ws. lustracji. Przypominam, iż kiedy 19 lipca 1991 r. Senat uchwalił niewielką większością głosów konieczność sprawdzenia przed wyborami, czy kandydaci na posłów i senatorów byli agentami, projekt ten został gwałtownie pogrzebany, a ówczesny minister spraw wewnętrznych Henryk Majewski oświadczył, iż lustracja „destabilizowałaby politycznie państwo polskie”(sic!). Tak więc już wtedy – po niby to „obaleniu” komuny – elity „okrągłego stołu” uznały, iż bez komunistycznej agentury Polska nie może istnieć!
Pucz z 4 czerwca 1992 roku, w wyniku którego obalony został pierwszy, niekomunistyczny rząd Jana Olszewskiego. Rząd, który pozbył się komunistów (włącznie z gen. Kiszczakiem i Florianem Siwickim), których przygarnął do rządu Tadeusz Mazowiecki - w wyniku tajnej, mocno zakrapianej wódą ugody „drużyny” agenta Bolka z komunistami w Magdalence. W tym puczu uczestniczyli Donald Tusk i Waldemar Pawlak – przestraszeni lustracją – „destabilizującą państwo polskie". Aleksander Kwaśniewski w imieniu przepoczwarzonej w SLD – PZPR oświadczył wtedy, iż także komuniści zagłosują za odwołaniem rządu Jana Olszewskiego.
Dziś się okazuje się, iż komunistyczna hydra, której nie odcięto łba w 1992 roku – odrodziła się za rządów tych obu puczystów, tj. za czasów koalicji PO-PSL, w której Donald Tusk został premierem a pan Waldek – jego zastępcą. Dodajmy także, iż Alek aż przez dwie kadencje był prezydentem „wolnej” Polski!
Strach, przerażenie i histeria pro-putinowskiej totalnej opozycji po uchwaleniu ustawy o powołani komisji ds. wpływów rosyjskich są o wiele większe niż wtedy – w 1992 roku, czyli po ponad 30-latach od puczu czerwcowego. Dziś spokojnie obok Tuska, Budki, Kierwińskiego mógłby wystąpić Jacek Kuroń, który wtedy – podobnie jak dzisiejsi „obrońcy demokracji” – z przerażeniem w oczach wył do kamery telewizji, iż lustracja „jest to stek kłamstw”, który wymyślili ludzie „chorzy na sprawiedliwość”. Gdyby Kuroń żył – z pewnością stanął by obok Tuska na marszu w „obronie demokracji”, zorganizowanego m.in. przez Tuska w 31 rocznicę puczu - w strachu przed ujawnieniem czynów i ludzi działających przeciwko Polsce.
Wtedy – w 1992 roku lista komunistycznych agentów obejmowała 64 nazwiska, włącznie z prezydentem Lechem Wałęsą. Dzisiaj lista pro-putinowskich i pro-niemieckich posłów wynosi 214 osób, którzy przestraszyli się ustawie o powołaniu komisji. Bo przecież jest oczywiste, iż puczysta Tusk, wraz z puczystą Pawlakiem realizowali w ramach koalicji PO-PSL plan wyznaczony im przez kanclerz Angelę Merkel – byłą komunistkę z NRD w czasach, gdy kontrolę nad jej działaniami sprawował skromny agent GRU Władymir Putin!
Tak więc neo-komuna odrodziła się niczym hydra w czasach „wolnej” Polski, w której nie dokonano lustracji. To z ramienia zamontowanej przez Niemców Platformy Obywatelskiej w euro-parlamencie znaleźli się tacy komuniści jak Miller, Cimoszewicz, iż nie wspomnę całej listy Polakożerców, głosujących w PE za sankcjami przeciwko Polsce!
Czas więc oczyścić Polskę z posowieckiego szamba! Czas, by ujawnić wszystkie „czyny i rozmowy” a także dokumenty w wyniku których Polska stała się sojusznikiem „Rosji takiej, jaka jest” i gdy prezydent Komorowski chwalił się Obamie z dokonanego resetu z Rosją, by robić „wzajemnie korzystne interesy”.
Wściekłość, pogróżki i szantaże opozycji dotyczące powołania do życia komisji do spraw rosyjskich, choć przypominają czasy puczu z 4 czerwca 1992 roku – nikogo jednak już nie przestraszą. Dzięki 8 –letnim rządom PIS-u pozbyto się bowiem wpływu pro-putinowskich generałów na Wojsko Polskie, Policję i Straż Graniczną. Do dziś totalna opozycja wyje na Antoniego Macierewicza, który w czasie krótkich rządów PIS w koalicji z LPR i Samooobroną zlikwidował WSI (ustawa z 2006 r), zaś min. Błaszczak (atakowany przez Rosję i polską pro-putinowską totalną opozycję) – przeniósł do rezerwy szkolonych w ZSRR generałów.
To generał Mirosław Różański (w latach 1982–1990 członek PZPR) - doradca ds. wojskowych Polski 2050 Szymona Hołowni skrytykował zakupy uzbrojenia dla polskiej armii. Podał też w wątpliwość... przygotowania do obrony terytorium Polski. – Powinniśmy myśleć o tym, żeby odsuwać zagrożenie, a nie zastanawiać się, jak będziemy bronić rubieży – oznajmił doradca Hołowni(sic!).
Istnieje więc obawa, iż w przypadku wygranej pro-putinowskiej opozycji – znów likwidowane będą jednostki wojskowe, zrywane kontrakty zbrojeniowe i awansowane będą komunistyczne trupy do wojska i straży granicznej. I co oczywiste – kontrola przez Rosję polskiej tarczy anty-rakietowej, wykłady Ławrowa dla polskich dyplomatów, kooperacja polskiego kontrwywiadu z FSB i wysyłanie do Rosji na szkolenia członków Państwowej Komisji Wyborczej. I oczywiście reaktywacja Festiwalu Pieśni Radzieckiej w Kołobrzegu. Nie wynika to z domysłów, ale z czynów i uzgodnień Donalda Tuska z Putinem…
To oczywiste, iż w wyniku wygranej pro-putinowskiej opozycji – amerykańskie wojska opuszczą Polskę, mur na granicy z Białorusią zostanie zburzony a szef dyplomacji Tuska, czyli Radek Sikorski postraszy Ukraińców, by podpisali rozejm z Rosją – gdyż inaczej zginą…
Przed takim scenariuszem przestrzega ambasador USA Mark Brzeziński, który na antenie TVN24 wypowiedział się pozytywnie nt. decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, by skierować ustawę do sprawdzenia przez Trybunał Konstytucyjny: „W pełni doceniamy i rozumiemy, dlaczego prezydent Duda przekierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego”. Zabrakło zrozumienia, iż podpisanie oznacza powstanie sądu kapturowego dla opozycji. Już lepiej byłoby milczeć, niż udawać troskę o demokrację”.
„Demokracja” wg zapowiedzi Tuska, Kosiniaka, Hołowni, Czarzastego i Bosaka – to wpływ pro-putinowskich partii oraz ich pożytecznych idiotów na bezbronną Polskę. Nie zaskoczyło mnie więc wycie pożytecznej posłanki KO Kamila Gasiuk-Pihowicz, która na antenie TOK FM postraszyła Prezydenta Andrzeja Dudę: „…to najgorsza decyzja w historii tej marnej prezydentury. To decyzja, która zamyka Andrzejowi Dudzie drogę do międzynarodowej kariery. Można wprost powiedzieć, iż Andrzej Duda wybrał nie drogę międzynarodowej kariery, ale zakładu karnego”.
Strach się więc bać, gdy Gasiuk-Pihowicz zamykać będzie karierę międzynarodową Andrzejowi Dudzie i otwierać dla niego wraz z Borysem Budką drogę do zakładu karnego. Takiej histerycznej tragi-farsy nie zdołano bowiem wymyślić w programie Monty Python…