Całkowicie odpolityczniony Minister Bodnar zwrócił uwagę na niesłychane od czasów Bolesława Bieruta chamstwo Prokuratorów, którzy zamiast przyjąć go w Krajowej Prokuraturze z należnymi Prokuratorowi Generalnemu honorami – wyprosili go i jego obstawę z Prokuratury Krajowej! Mało tego – nagrali Prokuratora Bodnara mimo tego, iż jest on nie tylko Prokuratorem Generalnym, ale także Ministrem Sprawiedliwości i senatorem Rzeczypospolitej! Bo przecież wszystko miało być załatwione po cichu - tak jak podpułkownik Sienkiewicz załatwił TVP o trzeciej w nocy!
Każde oko – choćby oko ślepej Temidy dostrzegło na nagranym wideo, iż zastępcy Prokuratora Krajowego nie przygotowali czerwonego dywanu na okoliczność wizyty Prokuratora-Ministra i Senatora w jednej osobie w biurze Prokuratora Krajowego – nie mówiąc już o orkiestrze dętej, która powinna odegrać na cześć wizytatora tradycyjną „Międzynarodówkę”!
Czujne oko Prokuratora Generalnego Adama Bodnara w lot dostrzegło naruszenie godności jego urzędu ( a raczej Trzech Urzędów!) i skierowało do rzecznika dyscyplinarnego pismo w sprawie swojego zastępcy - a w zasadzie przestępcy Roberta Hernanda — poinformowało w komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Bo przecież jest oczywiste od czasów Bolesława Bieruta iż w sytuacji, gdy prokurator zostaje odwołany i to decyzją samego Premiera, który jest przecież Najwyższym Sędzią Polskiego Ludu – a więc jedynym źródłem prawa - Prokurator Krajowy i jego zastępcy powinni paść na kolana i złożyć przed Bodnarem druzgocącą samokrytykę! Nagrywając Prokuratora Generalnego – Ministra i Senatora w jednej osobie i nie akceptując jego decyzji, która okazała się decyzją Najwyższego Sędziego Polskiego Ludu (NSPL) Donalda Tuska – Prokuratorzy – podobnie jak kierownictwo TVP – doprowadzili do gigantycznego chaosu w teoretycznym państwie!
A przecież Polska mogła już być tak samo "uśmiechnięta" jak była za komuny, gdyby nie tylko Prokuratorzy ale dziennikarze i wszyscy głosujący na PIS poddali się samokrytyce, wzorując się na samokrytyce Włodzimierza Sokorskiego, odwołanego w 1944 r. z rozlicznych stanowisk politycznych i wojskowych za - mówiąc z grubsza - uległość wobec „elementów niekomunistycznych " (czyli tzw. odchylenie prawicowe):
„Nie wykazałem dostatecznej czujności politycznej przy opracowaniu tez politycznych, do których wkradły się momenty antydemokratyczne, co było wyrazem fałszywej oceny sytuacji politycznej w kraju [...]. Pozostawienie mnie w tych warunkach na stanowisku Prokuratora Krajowego mogło doprowadzić i prowadziło do pogłębiającej się dezorientacji komunistów i tworzyło z mojego stanowiska politycznego odskocznię dla elementów niekomunistycznych. [...] Dzisiaj w pełni zdaję sobie sprawę z moich politycznych błędów i z ich potencjalnej szkodliwości. Tym silniejsza jest moja wola zrehabilitowania się przed partią i polskimi masami pracującymi. [...] Głęboko przekonany, iż Donald Tusk i junta 13 Grudnia nie odmówią mojej prośbie, proszę Was osobiście o poparcie sprawy mojego i mojej żony powrotu do życia społecznego”…