

Podczas spotkania ze studentami we Lwowie, Wałerij Załużny, ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii i były głównodowodzący sił zbrojnych, ujawnił, iż w pewnym momencie został poproszony o nieujawnianie informacji o rosyjskich dronach spadających na terytorium Rumunii.
W swoim przemówieniu Załużny skrytykował również art. 5 traktatu północnoatlantyckiego, który deklaruje, iż atak na jednego członka jest uważany za atak na cały Sojusz. Jego zdaniem przepis ten nie zawsze działa skutecznie w praktyce.
— Kraje bałtyckie rozumieją, iż nie ma prawdziwego art. 5 i nigdy go nie było. Rozumie to Polska, na którą od czasu do czasu spadają nasze lub rosyjskie rakiety. Rumunia też to rozumie, po prostu milczy. Czasami dzwonią do mnie i mówią: „Bądź cicho” — zdradził Załużny.
Przypomniał również przypadek, gdy rumuński personel wojskowy wyraził zaniepokojenie skutkami ukraińskich systemów walki elektronicznej (EW). Według Załużnego rumuńscy oficerowie zadzwonili do niego i zapytali, dlaczego systemy EW zostały aktywowane, w wyniku czego rosyjskie drony straciły orientację, zmieniły kurs i poleciały w kierunku Rumunii.
— Zadzwonili do mnie z Rumunii i poprosili, żebym nie mówił, iż spadły tam szahidy. Potem zadzwonili ponownie i powiedzieli: „Dlaczego włączyłeś swoje systemy EW? Drony leciały do nas”. Odpowiedziałem: „Więc je zestrzelcie. Macie 40 F-16” — opowiadał Załużny.
Rumunia wielokrotnie znajdowała szczątki rosyjskich dronów Szahid po masowych atakach na ukraińską infrastrukturę — w szczególności na obiekty portowe. Najczęściej fragmenty dronów odkrywano wzdłuż rumuńskiego brzegu Dunaju, w pobliżu granicy z Ukrainą.