To nie jest przypadek, iż Ukraińcy dokonali ataków na Polaków właśnie w tamtym okresie – w przededniu Wigilii, w Wigilię, w Boże Narodzenie… Chodziło o to, żeby uśpić Polaków i ich czujność. Ukraińcy doskonale wiedzieli jak ważnym czasem dla polskich katolików jest Boże Narodzenie, iż Polacy będą się zbierać rodzinnie tak jak zawsze przy stole wigilijnym i świętować przyjście na świat Zbawiciela. Poza tym koniec roku 1944 na Wołyniu był ponadto czasem, kiedy adekwatnie nie toczyła się wojna. Polacy mieli nadzieję na to absolutne minimum normalności… – mówi w rozmowie z PCh24 dr Leon Popek (INP Lublin).
Szanowny Panie doktorze, spotykamy się dzisiaj, żeby porozmawiać o tzw. Krwawej Wigilii na Wołyniu. Zanim jednak o tej strasznej rzezi, bardzo proszę o komentarz do „przełomu”, jak rząd Tuska nazwał deklarację Kijowa w sprawie ekshumacji ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu. Kiedy w związku z tym wystartują ekshumacje?
Jak słusznie Pan redaktor zauważył to była deklaracja, a takich strona ukraińska w sprawie ekshumacji na Wołyniu złożyła bardzo wiele. Od deklaracji do podpisania umów, a następnie do konkretnych prac w terenie – poszukiwawczych, ekshumacyjnych – potem do pochówków jest bardzo daleka droga.
Chciałbym zwrócić uwagę, iż w ukraińskich deklaracjach nie ma w ogóle słowa na temat pochówków. Stawiam więc sprawę jasno i pytam otwarcie: gdzie mamy pochować naszych rodaków, jeżeli uda nam się oczywiście ich odnaleźć i ekshumować? Nie mamy takich miejsc!
Przypomina mi się tutaj sytuacja sprzed wielu lat, kiedy to ponad dekadę czekali na pochówek polscy żołnierze, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku. Ich szczątki odnaleziono i ekshumowano w okolicach Lwowa. To byli żołnierze, którzy zginęli w walce z Niemcami. Było ich około 100. Przez ponad 10 lat ich szczątki leżały w kryptach kościołów, w dzwonnicach etc. Nie pochowano ich, ponieważ nie było zgody na ich pochówek! W końcu, na skutek działań dyplomatycznych strony polskiej, zostali pochowani na cmentarzu w Mościskach.
Proszę porównać skalę – tutaj był problem z pochówkiem stu żołnierzy. Na Wołyniu zginęło co najmniej 60 tys. naszych rodaków. Gdzie ich pochowany? W tej chwili my po prostu nie mamy takich miejsc! Chcemy ekshumować i bardzo dobrze, ale ekshumacje to nie wszystko? Pytam: gdzie pochowamy naszych rodaków? Dlaczego państwo polskie w ogóle o tym nie myśli mimo iż wielokrotnie zwracano na to uwagę?
Także tu pozostało bardzo daleka droga… Tak jak powiedzieliśmy – póki co mamy kolejną deklarację Kijowa. Mam nadzieję, iż tym razem nie skończy się tylko na słowach, ale w końcu zaczniemy działać.
Powiem szczerze, iż chciałbym, aby okres jesienno-zimowy został wykorzystany na przygotowanie merytoryczne, logistyczne, żeby nie okazało się, iż jest wiosna 2025, a brakuje podpisów, pieczątek, jakiś zgód, iż w dalszym ciągu są jakieś przeszkody, żeby zacząć ekshumację.
Okres jesienno-zimowy nie sprzyja pracom w terenie, co mam nadzieję dla wszystkich jest oczywiste. Wykorzystajmy więc ten czas, żeby załatwić wszystkie sprawy formalno-urzędowe, żeby móc na wiosnę ruszać w teren.
Wywołał Pan doktor brak miejsc pochówku dla ofiar rzezi wołyńskiej. Ale przecież prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski pod koniec listopada powiedział „ekshumowane ofiary rzezi wołyńskiej mogą spocząć na Powązkach”. Nie wiem, czy złożył tę deklarację ze szczerego serca. Pamiętam bowiem jego stosunek do akcji „Wołyń na Powązki” i wszelkich prób upamiętnienia ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Powązkach. Ale wiadomo kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Czy pochowanie ofiar Wołynia na Powązkach jest Pana zdaniem możliwe?
Pomysł Pana Trzaskowskiego moim zdaniem jest mało realny, wręcz nieprzemyślany.
Dlaczego?
Temat dotyczy poszukiwań, ekshumacji i pochówków ok. 130 tyś. Polaków zamordowanych przez OUN-UPA w ok. 4000 miejscowościach na olbrzymim terenie ( woj. lwowskie, wołyńskie, stanisławowskie, tarnopolskie i częściowo poleskie). Teren bardzo się zmienił. Z mapy współczesnej Ukrainy zniknęło ok. 1500 miejscowości. Odeszli ostatni świadkowie. Sam proces poszukiwań i ekshumacji będzie trwał dziesiątki lat ( o ile nie setki) i będzie bardzo kosztowny dla państwa polskiego. Pamiętajmy, iż zginęli obywatele polscy, którzy tam mieszkali od wielu pokoleń. Tam są groby ich rodzin na cmentarzach rzymskokatolickich i gdyby żyli, Oni też tam by spoczęli. Należy Ich pochować po katolicku na wyznaczonych cmentarzach. Ich mogiły będą strażnikami polskości tych terenów, tak jak kości Ich przodków świadczą o tym, iż tam kiedyś była Polska. Należy również uwzględnić decyzje poszczególnych rodzin, które będą chciały sprowadzić szczątki bliskich do Polski i pochować w grobach rodzinnych. Mają do tego pełne prawo i należy ich decyzję uszanować.
Jak skomentowałby Pan doktor słowa posła PO Pawła Kowala: „Mówimy o zbrodni dokonanej przez obywateli polskich na innych polskich obywatelach. Zbrodnia nie obciąża państwa ukraińskiego, bo nie istniało”. Powiem szczerze, kiedy usłyszałem te słowa dosłownie spadłem z krzesła…
To jest tłumaczenie, które ja też już słyszałem na jakiejś konferencji polsko-ukraińskiej. To bardzo wygodne dla strony ukraińskiej stawianie sprawy.
Rzeczywiście wszyscy, którzy mieszkali w granicach II Rzeczpospolitej w latach 39-45 byli obywatelami polskimi: Polacy, Żydzi, Czesi, Niemcy, Ukraińcy, Białorusini etc..
To jest takie tłumaczenie… trochę zastępcze, ponieważ wychodzi na to, iż obywatele polscy mordowali obywateli polskich. Już pojawiają się artkuły w ukraińskich mediach, iż oddziały dowodzone przez Polaków i składające się z Polaków, wymordowały 11 lipca 1943 r. Polaków w Orzeszynie, iż na Wołyniu była wojna domowa… To absolutna nieprawda. Niestety takie głosy coraz częściej się pojawiają i uruchamiają kolejne teorie. Być może niedługo usłyszymy jak któryś z polskich bądź ukraińskich polityków powie otwartym tekstem, iż na Wołyniu, czy w Małopolsce Wschodniej Polaków mordowało NKWD. Póki co kwestia ta jest przebąkiwana, ale moim zdaniem coś jest na rzeczy.
To jednak nie wszystko. Wielokrotnie spotykałem się z narracjami, iż w 1943 i 1944 roku na Wołyniu nie było żadnego ludobójstwa, żadnej rzezi, żadnej czystki etnicznej, żadnej „krwawej niedzieli” i iż jest to jakiś wymysł. Później pojawiła się narracja, iż rzezi wołyńskiej dokonali Niemcy. Oni rzeczywiście pacyfikowali niektóre wsie na Wołyniu przy pomocy policji ukraińskiej między innymi za pomoc partyzantce sowieckiej albo za ukrywanie Żydów. Już tutaj policja ukraińska była bardzo, bardzo skuteczna mordując w roku 1942 przede wszystkim inteligencję, były wojskowych, działaczy społecznych etc.
Na pewno jednak trzeba pewne rzeczy rozróżniać, ponieważ one może będą różne. adekwatnie każdą miejscowość, gdzie dochodziło do mordów trzeba bardzo dokładnie od strony dokumentów, od strony relacji sprawdzać. Nie można nakładać jednej kalki na cały teren i twierdzić, iż wszędzie było tak samo. Różnice były i to potworne.
Pełna zgoda, Panie doktorze. Te różnice widać na przykładzie ukraińskich zbrodni na Polakach popełnionych w ostatnich 10 dniach roku 1944… Odkładałem to pytanie, ale nie można od niego uciec… „Krwawa Wigilia”… „Krwawe Święta Bożego Narodzenia”… „Krwawy Nowy Rok”… Praktycznie każdego dnia Ukraińcy dokonywali masakry kilkudziesięciu Polaków w konkretnych miejscowościach nie wspominając już o „pojedynczych mordach”, których również wówczas nie brakowało. Każdego dnia mamy rzeź, ale tak jak Pan doktor powiedział – one wszystkie się różnią. Pierwszy przykład – zbrodnia w Toustobabach z 22 grudnia 1944 roku. Ukraińcy mordują co najmniej 82 Polaków. Gdyby nie odsiecz Armii Czerwonej, to Polaków zginęłoby dużo więcej…
W 1944 roku, kiedy na wschodnie terytorium Polski wkracza Armia Czerwona, w niektórych miejscach na Wołyniu ukraińskie zbrodnie i mordy na Polakach ustają. Ukraińcy zaczynają przesuwać się na tereny Małopolski Wschodniej, gdzie zaczynają kolejne rzezie i masakry na terenach województw tarnopolskiego, stanisławowskiego, lwowskiego.
Celowo podkreśliłem, iż chodzi o „niektóre miejsca na Wołyniu”. W dalszym ciągu trwa bowiem, iż tak to ujmę, dopalanie i dobijanie Wołynia, iż przywołam tylko zbrodnię w Wiśniowcu, gdzie w lutym 1944 r. Ukraińcy zamordowali około 300 polskich mieszkańcach miasta Wiśniowiec Nowy i około 160 Polaków w pobliskiej wsi Wiśniowiec Stary.
Później te same oddziały UPA wsparte przez oddziały Policji SS pod wodzą Niemców mordowały chociażby w Hucie Pieniackiej i w innych miejscowościach, np. w Podkamieniu.
Przywołał Pan redaktor zbrodnię w Toustobabach. Ja proponuję, aby skupić się na zbrodni w Ihrowicy, która miała miejsce 24 grudnia 1944 roku. Właśnie dlatego mówimy o „Krwawej Wigilii”.
Na Wołyniu jest już Armia Czerwona, są już Sowieci. Wydawałoby się, iż święta Bożego Narodzenia będą w miarę spokojnie będzie spokojnie. Nic bardziej mylnego…
W czasie Wigilii w Ihrowicy Ukraińcy jako jednego z pierwszych mordują dzięki siekier księdza Szczepankiewicza wraz z matką, siostrą i bratem. Kapłan usłyszawszy strzały we wsi zaczął bić w dzwony dzięki czemu części Polaków udało się uciec przed Ukraińcami. Niestety prawie stu naszym rodakom, w tym kobietom i dzieciom, nie udało się uciec. Zostali bestialsko zamordowani.
To nie jest przypadek, iż Ukraińcy dokonali ataków na Polaków właśnie w tamtym okresie – w przededniu Wigilii, w Wigilię, w Boże Narodzenie… Chodziło o to, żeby uśpić Polaków i ich czujność. Ukraińcy doskonale wiedzieli jak ważnym czasem dla polskich katolików jest Boże Narodzenie, iż Polacy będą się zbierać rodzinnie tak jak zawsze przy stole wigilijnym i świętować przyjście na świat Zbawiciela. Poza tym koniec roku 1944 na Wołyniu był ponadto czasem, kiedy adekwatnie nie toczyła się wojna. Polacy mieli nadzieję na to absolutne minimum normalności…
Niestety opanowani rządzą polskiej krwi upowcy przeszli do ataku. Oni po prostu chcieli zamordować jak najwięcej Polaków. Oni wiedzieli, iż Polacy w Boże Narodzenie nie będą się ukrywać, nie będą w kryjówkach, tylko będą przy stole wigilijnym. Wszyscy. Od małego do starego. Mężczyźni i kobiety. Zdrowi i chorzy. Wszyscy… A Ukraińcom chodziło tylko o to, żeby zabić ich wszystkich…
Pozwoli Pan doktor, iż przytoczę relację ze zbrodni w Janówce, która miała miejsce 25 grudnia 1944 roku: „Samoobrona Janówki spodziewała się ataku w noc wigilijną. 25 grudnia nad ranem, uznając, iż zagrożenie minęło, członkowie samoobrony rozeszli się do domów na świąteczne śniadanie. Ponadto, na skutek rozpuszczenia przez Ukraińców fałszywych pogłosek o zbliżaniu się Niemców, Polacy ukryli broń palną. Wówczas na kolonię napadli upowcy wspierani przez chłopów ukraińskich, paląc zabudowania i mordując ludność cywilną, która rzuciła się do ucieczki w stronę ośrodka samoobrony w Zasmykach”. Przeczytałem to, ponieważ dzisiaj próbuje się nam wmówić, iż rzeź wołyńska wpisuje się w tzw. historię ludową, czyli w dużym uproszczeniu: ukraińscy chłopi zbuntowali się przeciwko polskim panom. Przepraszam, ale zbrodnia w Janówce pokazuje, iż to nie była żadna ruchawka, tylko zaplanowane świetnie przygotowane i przeprowadzone ludobójstwo…
Oczywiście, iż to było bardzo dobrze, wręcz po mistrzowsku przygotowana i wykonana w sposób wręcz szatański zbrodnia. Najgorsze jest to, iż minęło 80 lat i przez cały czas nie możemy odnaleźć, ekshumować i godnie pochować naszych rodaków i bliskich…
Powiem więcej: minęło 80 lat, a wiedza Polaków na temat zbrodni wołyńskiej przez cały czas jest minimalna. Wielu na pewno słyszało o „Krwawej Niedzieli 1943”, ale kto słyszał o „Krwawej Wigilii 1944”?
Myślę, iż niewielu i dlatego bardzo Panu dziękuję, iż pomaga Pan wraz z portalem PCh24 nagłośnić ten temat i tę straszną historię.
Wołyń w dalszym ciągu dopiero się przebija do szerszej świadomości Polaków.
Dla mnie jest to po prostu niewyobrażalne, iż celowo w sposób tak zorganizowany, przemyślany, zbrodniczy napadano na rodziny i to w dodatku w Wigilię i Boże Narodzenie, tylko dlatego, iż były to polskie rodziny… Powtarzam: wówczas front już przeszedł i na Wołyniu stacjonuje Armia Sowiecka.
Wydawałoby się, iż Polacy przeczekali i przeżyli wszystko co najgorsze i teraz będzie choć trochę lepiej. Niestety Ukraińcy doszli do wniosku, iż muszą dokonać przyspieszenia, ponieważ – jak już wspominałem–- chcieli zamordować jak najwięcej, najlepiej wszystkich Polaków.
Przepraszam, ale nie rozumiem i nie potrafię tego ani zrozumieć, ani wytłumaczyć…
Dlaczego NKWD zaniżało liczbę ofiar UPA? W Ihrowicy zginęło co najmniej 89 Polaków, NKWD w dokumentach pisało o niecałych 70.
Ponieważ na bieżąco po spaleniu wsi, po wymordowaniu Polaków nikt nie przeprowadzał dokładnych wykazów osób zabitych.
W Ihrowicy było sporo rodzin mieszanych wyznaniowo, byli Polacy w związkach z Ukrainkami i Ukraińcy z związkach z Polakami. Mogło być tak, iż część osób właśnie z tych rodzin mieszanych zostało pochowanych osobno wcześniej, jako osoby rozpoznane, jako osoby mające krewnych. Natomiast pozostałych, gdzie Polacy albo już uciekli, albo zginęli wszyscy z całych rodzin, pochowano w zbiorowym grobie pod płotem, z tyłu za cmentarzem.
Dlaczego tam?
Ponieważ tam było miejsce na tak duży zbiorowy grób. o ile ktokolwiek będzie na tych terenach, to proszę szukać zbiorowych grobów przy końcu cmentarza, pod płotem, koło ogrodzenia, koło parkanu, bo tam było wolne miejsca.
Na koniec chciałbym przywołać relację z Łozowej, gdzie w nocy z 28 na 29 grudnia 1944 roku Ukraińcy zmordowali ponad 100 Polaków: „W domu Pawła Kozioła upowcy zabili jego matkę oraz pobili jego żonę, z pochodzenia Ukrainkę. Koziołowa padając nakryła własnym ciałem dziecko, ratując mu życie i udawała martwą. Leżąc zauważyła towarzyszące upowcom kobiety ukraińskie, plądrujące izbę; jedną z nich była jej własna siostra”. choćby nie wiem, co powiedzieć Panie doktorze…
Takich tragedii było dużo więcej. Znamy liczne przykłady mordowania żony przez męża i męża przez żonę, ojca przez syna etc.
Miejmy świadomość jak daleko ziarno zbrodni, ziarno zła zostało zasiane. Z tym właśnie ciągle się mierzymy i ciągle nie możemy do końca tego zrozumieć. Teraz jednak proszę pomyśleć o tych, którzy przeżyli i musieli mierzyć się z tą traumą, z tą wiedzą przez całe życie. Ci ludzie musieli jakoś dalej funkcjonować, a nikt im nie pomagał, nikt ich nie leczył psychiatrycznie.
Około 50% ocalonych świadków, to są dzieci, które były świadkami strasznych rzeczy i one musiały się później borykać z tym wszystkim. Te dzieci mają teraz swoje dzieci czy wnuki i ta pamięć żyje w dalszym ciągu. Dzisiaj wiemy, iż trauma jest dziedziczna, czasami nieleczona, iż funkcjonuje przez pokolenia i dlatego myślę, iż w społeczeństwie polskim w tej chwili tak wiele osób popiera i jest za tym, żeby w końcu zamknąć ten rozdział, a można to zrobić tylko w jeden sposób: ODNALEŹĆ I GODNIE POCHOWAĆ ZAMORDOWANYCH.
No i usłyszeć przepraszam od Ukraińców… Szczerze przepraszam…
Powiem tak, Panie redaktorze: przepraszanie, to nie jest jakiś jednorazowy akt. Nie wystarczy, iż ktoś powie, iż szczerze przeprasza i koniec, sprawa załatwiona, już nigdy do niej nie wracamy.
Będziemy do tego wszystkiego wracać za każdym razem, gdy będziemy stawać na grobach zamordowanych Polaków, gdy będziemy ich opłakiwać, gdy będziemy pamiętać. Nie może być tu jednak chęci zemsty, czy odwetu. Musimy pamiętać po to, aby to nie powtórzyło. Musimy to nieustannie przypominać Ukraińcom z tego samego powodu.
Mamy prawo do bólu, mamy prawo do pamięci, mamy prawo do opłakiwania, mamy prawo do pochówku. To są takie podstawowe rzeczy, którymi nie może rządzić polityka. Polityka tu nie może dyktować nam, jak powinno być. Jesteśmy chrześcijanami, wychowanymi w takim, a nie innym kręgu kulturowym i sami to najlepiej wiemy.
Trzeba po prostu zadać podstawowe pytanie: czy to jest ludzkie? Czy tak się godzi? Czy tak się godzi postępować, żebyśmy nie mogli pochować swoich rodaków i bliskich po 80 latach od ich zamordowania? Czy tak się godzi, żeby tysiące naszych rodaków i bliskich dalej leżało w jakiś niebadanych miejscach, nieodnalezionych i niepochowanych?
Czy to wszystko się godzi?
W tym wszystkim, zapominamy o zadośćuczynieniu, ale to osobny temat, który czeka nas jeszcze we wzajemnych relacjach.
Dziękuję za rozmowę
Tomasz D. Kolanek