B.Ratter: Imię Tadeusza Jasińskiego nadano ulicom w kilku polskich miastach

solidarni2010.pl 1 year ago
Felietony
B.Ratter: Imię Tadeusza Jasińskiego nadano ulicom w kilku polskich miastach
data:08 października 2023 Redaktor: Redakcja

Imię Tadeusza Jasińskiego nadano ulicom w kilku polskich miastach, w Grodnie powstał jego symboliczny grób, a sam Bohater został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ważni ludzie z Hollywood deklarowali nakręcenie superprodukcji w gwiazdorskiej obsadzie pod warunkiem, iż rodzina nie będzie protestować, gdy w filmie Pilecki zostanie przedstawiony jako Żyd. Andrzej Pilecki posłał ich do diabła, a ja uświadomiłem sobie, jaką wielką szkodę mogłoby takie „wybitne dzieło” narobić: Żyd ucieka z „polskiego obozu” koncentracyjnego, by w finalnej scenie podli Polacy i tak go dopadli i zamordowali. Oskar murowany – wspomina Wojciech Sumliński (Powrót do Jedwabnego, Wojciech Sumliński, Ewa Kurek Tomasz Budzyński).
Hollywood się nie udało, ale Polskiej Telewizji i owszem. W filmie Orlęta Grodno 39. reżyser uczynił najmłodszym bohaterem chłopca żydowskiego Leosia, a nie Tadzia Jasińskiego, którego 84. rocznicę śmierci przypomniało Muzeum Pamięci Sybir w Białymstoku: „Sowieci złapali Tadeusza i przywiązali go do czołgu. Stał się „żywą tarczą”. Podczas walk, wleczony na tanku, zmaltretowany chłopiec został kilkukrotnie postrzelony. Gdy maszyna się zatrzymała, podbiegły do niej nauczycielki, Grażyna Lipińska i Danuta Bukowińska, które pomimo gróźb czerwonoarmistów uwolniły Tadzia i zaniosły go do szpitala. Było już jednak za późno, a rany odniesione przez chłopca zbyt poważne. Zmarł w szpitalu 21 września 1939 r. Imię Tadeusza Jasińskiego nadano ulicom w kilku polskich miastach, w Grodnie powstał jego symboliczny grób, a sam Bohater został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski”.
Obronę Grodna m.in. opisała Grażyna Lipińska po powrocie z sowieckich łagrów w 1956 roku. W filmie jest sporo dowolności w traktowaniu faktów historycznych, nie ma choćby cienia zamku Stefana Batorego czy pomnika Orzeszkowej.
We wstępie do wydanych w 1981r. przez Hoover Instytut w Stanford zgromadzonych w nim dokumentów – relacji żołnierzy i rodzin Polaków z okresu okupacji sowieckiej 1939 -1941 - Jan Tomasz Gross musiał operować źródłami (faktami): Żydzi i Ukraińcy witali wojska sowieckie w następujący sposób:rzucając kwiatami na tanki i żołnierzy, całując czołgi, krzycząc, uściskując się wzajemne. (…) Relacja z Grodna: Gdy bolszewicy wkroczyli na tereny polskie odnieśli się z dużą nieufnością do ludności polskiej i pełnym zaufaniem do Żydów i im powierzali kierownicze funkcje”.
Od 2000 roku Jan Tomasz Gross pisze dla przedsiębiorstwa Holocaust. Nie tylko zresztą on fałszuje naszą historię za zgodą wszystkich opcji politycznych, które dysponując miliardami nie dbają o interes Polski i przekazanie historii Rzeczypospolitej, a stosunek do Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej mają jak za czasu sowieckiej władzy. Na czyją rzecz te pokłony i negliżowanie faktu zaboru połowy Polski i udziału mniejszości w eksterminacji Polaków?
Socjalista Kazimierz Pużak wspomina swoje śledztwo z Procesu Szesnastu w Moskwie:
Więc nie tylko szczegóły organizacji podziemnej, która z góry była na indeksie ZSRR jako nie spod ich stempla, ale przede wszystkim o przyznanie się do wyssanych z palca NKGB pogaduszek, odżegnywanie się od Londynu, przeklinanie go względnie dostarczanie na ten temat wiadomości i wreszcie żałowanie i kajanie się. Wszystko gwoli pokłonów na rzecz oswobodzicielskiej Armii Czerwonej i negliżowania faktu zaboru połowy Polski. Charakterystyczne, iż tak jak kiedyś Priwislinje oznaczało Królestwo Polskie byle wykreślić choćby słowo Polska (jak to przypomina zarządzenie Hitlera o Generalnej Guberni), tak w czasie śledztwa usiłowali nakłonić, by w protokołach śledztwa wyrażać się o województwach wschodnich: zachodnia Białoruś i zachodnia Ukraina. (Wspomnienia 1939-1945)
Kto wtedy (oprócz Jakuba Bermana) wpisał na listę cenzury wspomnienia Pużaka czy Mariana Marka Bilewicza? Wygląda na to, iż cenzura nasila się. Promowana i finansowana jest historia Rzeczypospolitej jako historia niechętnych Jej mniejszości - zgodnie z narracją tych mniejszości - a nie historia narodu polskiego.
Marian Marek Bilewicz: 30 czerwca 1941 r. stałem ze swymi przyjaciółmi na ulicy Łyczakowskiej przy placu Cłowym, przyglądając się przejeżdżającym transporterom wojsk niemieckich. Żołnierze niemieccy, gdy tylko zatrzymywano kolumny, chętnie wdawali się w rozmowy z ludnością żartując, dowcipkując, częstując papierosami, słodyczami. Za tłumaczy służyli przeważnie Żydzi, którzy w pierwszych dniach po wkroczeniu Niemców ukrywali się tylko przed Ukraińcami. Zauważyliśmy od strony placu Bernardyńskiego zbliżającą się grupę około 30 osób, prowadzoną przez uzbrojonych w karabiny osobników ubranych po cywilnemu, ale z niebiesko-żółtą opaską na ramieniu, pokrzykujących i rozdzielających na lewo i prawo ciosy kolbami karabinów.
Prowadzą Żydów - szepnął bezwiednie zniżając głos Bolek. Ale dlaczego ich leją? -wyrwało mi się. Głupiś, nie wiesz, iż Żydów biją wszędzie, gdzie są Niemcy? Podobno w Warszawie już połowę Żydów wywieźli do obozów i do „piachu”.
- Nie gadaj, przecież w Warszawie nic ma Ukraińców, więc kto to robi?
- Kto robi? Jest policja granatowa, jest niemiecka policja, a poza tym podobno Żydzi mają własną policję, która ich morduje. (Wyszedłem z mroku Marian Marek Bilewicz).
Gdybyśmy światu (i nam ) dostarczyli po 1945 roku (lub choćby po 1989 lub po 2015) wiedzę o historii Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej i narodu polskiego przed i w trakcie II wojny światowej - choćby tłumacząc wspomnienia Bilewicza, Grażyny Lipińskiej, Szymona Wiestenthala we wszystkich językach świata - uchronilibyśmy kanadyjski parlament od haniebnego uhonorowania ukraińskiego zbrodniarza Jarosława Hunkę, winnego ludobójstwa na Polakach, Ormianach, Żydach, Czechach, a siebie od konsekwencji postępowania wschodniego sąsiada z cywilizacji turańskiej stosującego zupełnie inne kryteria uczciwości. Z racji tej różnicy cywilizacyjnej bliższego lewackiej ideologii, czego przykładem jest marsz LGBT w Kijowie (czym zaprzątają sobie głowę w obliczu wojny, za którą nam każą płacić).
Pisał o ich uczciwości duński krytyk literacki i filozof Jan Brandes podczas wizyty we Lwowie w 1898 roku:
Tylko jedna część prasy stawała mi się z każdym dniem nieprzychylniejszą, to jest rusińska. Rzecz się tak miała: na długo przed moim przyjazdem otrzymałem od lwowskich Rusinów zaproszenie uczestniczenia w ich uroczystości literackiej. Pewnego dnia przyszła do mnie do hotelu deputacya z trzech Rusinów; profesor Michał Kruszewski przemawiał, a drugim, który od czasu do czasu tylko słówko dorzucał, był znany agitator i dziennikarz Iwan Franko (właściwie Frank, ponieważ jest pochodzenia niemieckiego). Panowie ci prosili, abym był obecnym w stowarzyszeniu ich na odczycie o literaturze małoruskiej i wziął udział w odbywającej się potem wieczornicy. Podziękowałem i przyjąłem. Ale gdy w ciągu dnia poruszyłem tę kwestyę z kilku moimi polskimi przyjaciółmi, zrozumiałem, iż popełniłem błąd. Pojąłem, iż w żaden sposób nie mogę sprawić im takiej krzywdy, abym poszedł do ludzi, którzy są największymi wrogami polskiej narodowości. Wiadomo mi np., iż Polacy osadzili Hruszewskiego na katedrze uniwersyteckiej, a mimo to natychmiast po objęciu posady zwrócił się on przeciw nim.
Nazajutrz przeczytano mi z rusińskiego dziennika artykuł, w którym Iwan Franko zajadle użył mnie przeciwko Polakom, posługując się zwrotem, jakobym ja najpierw (on dopiero później) nazwał Mickiewicza poetą zdrady i w ten sposób dał do zrozumienia, iż Polacy jako naród, tolerują zdradę. Przekręcił tedy moje słowa, aby mógł wojnę prowadzić. Posłałem więc Rusinom najoględniej i najgrzeczniej wystylizowany list, iż muszę z wielkim żalem odmówić zaproszeniu.
Odtąd napadał na mnie Franko codziennie i dotąd się jeszcze nie znużył, gdyż nieledwie przed dwoma tygodniami powtórzył w jakiemś wiedeńskiem czasopiśmie swoje stare artykuły z listopada przeciwko mnie skierowane i z tryumfem wygrzebał kilka niepochlebnych uwag o galicyjskich właścicielach dóbr pewnego typu z mojej książki »Wrażenia z Rosyi«. (Jan Brandes Lwów 1898)
Bożena Ratter
Polecamy:
https://sybir.bialystok.pl/bohater-odzyskal-wizerunek-legenda-znalazla-potwierdzenie/
Read Entire Article