Chyba każdy mieszkaniec naszego pięknego kraju przez ostatnie miesiące miał okazję dowiedzieć się jak okrutnym złem dla Polski jest Donald Tusk, rzekomo agitujący politykę rosyjską na usługach „eurokratów z Brukseli”. choćby ci, totalnie niezainteresowani polityką mieli okazję zapoznać się z materiałami wideo partii rządzącej. Głośna muzyka, efekty mogące wywołać epilepsję i czerowne napisy „TUSK”. Choć u młodych te propagandowe reklamy wywołują raczej uśmiech i bóle głowy, tak nie można odmówić im rozmachu. Inne partie polityczne również próbują swoich sił „w internet”.
16 lat temu miała miejsce pełnoskalowa kampania internetowa , która doprowadziła Baracka Obamę do zwycięstwa. Jednak od tamtej pory, na całym świecie obserwujemy znaczącą ewolucję kampanii wyborczych. Aktualnie w Polsce, Facebook, Twitter i Instagram przez cały czas odgrywają istotną rolę, ale już nie dominują.
Politycy podbijają TikToka
Ewolucja kampanii internetowych jest widoczna. Od początkowej ery Facebooka i długich postów tekstowych, przez erę Twittera z krótkimi komunikatami, po erę Instagrama z obrazkami i materiałami graficznymi. Dzisiaj? To TikTok zdobywa ogromną popularność w Polsce, przyciągając choćby 13 milionów użytkowników miesięcznie.
Lider Konfederacji, Sławomir Mentzen, zrobił na tej platformie furorę. Inni polityczni liderzy, w tym Mateusz Morawiecki i Donald Tusk, również dołączyli do TikToka. I to, pomimo formalnego zakazu prowadzenia kampanii politycznych na tej platformie.
Grzegorz Kowalczyk, dziennikarz z businessinsider.com zauważa, iż teraz to krótkie, dynamiczne wideo stanowią kluczową formę przekazu. Treści te trafiają na inne platformy społecznościowe, takie jak Twitter czy Facebook, i rozprzestrzeniają się przez całą polską sieć oraz media tradycyjne. TikTokowa kampania staje się coraz bardziej wpływowa, a politycy z mniejszymi lub większymi sukcesami starają się dostosować do zmieniających się preferencji wyborców i nowych narzędzi komunikacji.
PIS bombarduje nas reklamami
Gazeta.pl informuje, iż PiS rozpoczęło mikrotargetowaną kampanię internetową, skierowaną na poziom powiatów i gmin, wykorzystując Google i YouTube, aby docierać do użytkowników w konkretnych regionach. Reklamy są tworzone z myślą o lokalnych sprawach i mają być przekonujące dla społeczności w danym powiecie. – To jest nasza bomba, choć dla niektórych na pierwszy rzut oka może nie być zauważalna. W terenie ma jednak swoją siłę rażenia – powiedział Gazecie informator ze sztabu kampanii Prawa i Sprawiedliwości.
Premier Morawiecki prowadzi także podcast i codzienne podsumowania kampanii na Facebooku. PiS reaguje tym samym na przewagę, jaką uzyskała Platforma Obywatelska w internecie w czerwcu, kiedy ich przekaz dotarł do blisko 300 milionów użytkowników mediów społecznościowych.
Partia wykorzystuje Internet do docierania do wyborców i promowania swoich obietnic wyborczych przed zbliżającymi się wyborami. Straszy też Tuskiem i imigrantami, nie zważając na „aferkę wizową”. Sztabowcy podkreślają, iż technicznie jest to dość proste, ale wymaga dużo pracy, żeby reklama była przekonująca i dobrze osadzona lokalnie.
– Różne były kampanijne triki w internecie, ale czegoś takiego jeszcze nie było […] Osoba, która nie jest zainteresowana polityką i żyje od wyborów do wyborów, a takich jest większość w naszym kraju, teraz zobaczy swój powiat, swoją gminę w reklamie. I zobaczy, co się wydarzyło w jej regionie dzięki rządowi. Widząc swoją okolicę, inaczej odbieramy taki przekaz, reagujemy pozytywnie – ocenia w rozmowie z money.pl Michał Fedorowicz, prezes Instytutu Badania Internetu i Mediów Społecznościowych.
Efektywność dzięki danych i ogrooooomnej sumie pieniędzy, naszych
Mikrotargetowanie działa ze względu na dostęp do szczegółowych danych. A danych, które mogą wykorzystać politycy, by wpłynąć na nasze decyzje wyborcze, jest coraz więcej i to zgodnie z prawem. — Wiele danych udostępniamy sami jako użytkownicy rozmaitych aplikacji. Powiązanie kampanii politycznej z zainteresowaniami i interakcjami w sieci nie jest niewykonalne i nie musi wiązać się z niedozwolonymi działaniami – podkreśla Adam Majchrzak, starszy analityk stowrzyszenia factcheckingowego, Demagog.
PiS wykorzystało mikrotargetowanie w różnych aspektach kampanii:
- Targetowanie geograficzne: Przygotowano liczne treści reklamowe dedykowane konkretnym miastom, powiatom i regionom w Polsce. Treści te promowały lokalne inwestycje i osiągnięcia rządu Prawa i Sprawiedliwości. Reklamy były wyświetlane na platformach takich jak YouTube, Google, Facebook i Instagram, docierając do wyborców w konkretnych lokalizacjach.
- Targetowanie po danych demograficznych: PiS dostosowało treści reklam do danych demograficznych, takich jak wiek, płeć i język. Na przykład, reklamy były kierowane do osób w wieku 45 lat i starszych, a także do osób nieokreślających swojego wieku. Istniały również reklamy skierowane wyłącznie do kobiet, dotyczące wsparcia dla młodych matek.
- Targetowanie po sygnałach kontekstowych: Komitet wyborczy PiS wykorzystywał informacje o zainteresowaniach i zachowaniach użytkowników do targetowania reklam. Na przykład, reklamy były kierowane do osób zainteresowanych podróżami, rolnictwem oraz innymi tematami związanymi z ich aktywnościami online.
Zgodnie z informacjami z cyberdefence24.pl, w okresie od 30 sierpnia do 5 września 2023 roku PiS wyświetliło 208 reklam o łącznych wydatkach wynoszących około 790 tysięcy złotych. Największą część tych wydatków stanowiły reklamy wideo (709 tysięcy złotych), a także reklamy graficzne (79,7 tysięcy złotych). Warto zaznaczyć, iż kampania PiS była skoncentrowana na różnych aspektach, takich jak mieszkalnictwo, lasy czy wsparcie dla młodych matek. Jednak jak spojrzymy na centrum przejrzystości Google, to wydatki te rosną z dnia na dzień
PO stara się nadgonić konkurencję
Nie jest to jedyny asumpt technologii w tegorocznej kampanii parlamentarnej. Spoty video Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi nie są już tak widoczne, choć zasługują na pochwałę za konkrety.
Platforma Obywatelska też wykorzystuje sztuczną inteligencję do generowania głosów polityków Prawa i Sprawiedliwości w swoich kampaniach społecznych. Według informacji z tvn24.pl, eksperci wyrażają zaniepokojenie tym podejściem. podkreślając konieczność jasnego oznaczania, iż głosy zostały wygenerowane przez AI.
– Ja bym się nad tym trzy razy zastanowił. Trzeba pamiętać, iż jest to miecz obosieczny. Za chwilę może się pojawić jakiś spot z Donaldem Tuskiem, który będzie mówił już zupełnie zmyślone rzeczy – zauważa dr Mirosław Oczkoś, ekspert od marketingu politycznego.
– Wykorzystanie AI w kampanii wyborczej może z pewnością prowadzić do manipulacji i dezinformacji. Może to zniekształcić prawdziwy obraz kandydatów i ich programów, co wpływa na zdolność wyborców do podejmowania świadomych decyzji – skomentowała dla TVN24 Aleksandra Przegalińska, członkini zarządu Escola S.A.
W spocie opublikowanym przez PO wykorzystano głos przypominający premiera Mateusza Morawieckiego do odczytania fragmentów prawdziwych maili. Politycy Prawa i Sprawiedliwości unikają tematu, choć nie podważyli autentyczności maili. Eksperci zwracają uwagę, iż wykorzystanie sztucznej inteligencji w kampanii politycznej może prowadzić do manipulacji i dezinformacji oraz zniekształcać obraz kandydatów. Jednak zdaniem niektórych ekspertów, ta praktyka na razie nie przekroczyła pewnej granicy, choć budzi obawy co do przyszłości. Debaty nad regulacjami dotyczącymi wykorzystania AI w kampaniach politycznych trwają, a eksperci zwracają uwagę na konieczność uregulowania tej kwestii prawnie i transparentnie oznaczania materiałów wykorzystujących sztuczną inteligencję.
- Retargeting w aplikacjach – Nowe rozdanie w mobile marketingu?
- Lojalizacja na mobile, czyli wygrana w marketingu dzięki personalizacji