nie mam ci dzisiaj zupełnie nic
do powiedzenia mój aniele
może gdy zaczniesz znów się śnić
będzie mi łatwiej jakby śmielej
może się wreszcie zapoznamy
otworzę na wskroś wszystkie dźwierza
bo tak bez jawy, tak bez snu
jakoś już tobie nie dowierzam
nie znam słów żadnych co uniosą
niewierną duszę w boskie progi
nie mam też skrzydeł tak jak ty
jestem grzesznikiem zbaczam z drogi
człowiekiem marnym puchem ciężkim
z niedolą swoją pogodzony
u schyłku życia pragnę tylko
uścisku zwykłej ludzkiej dłoni
lecz gdy kompanem jest samotność
jedyna taka i znajoma
to pewnie ona będzie blisko
kiedy w samotni będę konał
dlatego nie mam słów aniele
ani też żadnych wielkich złudzeń
ale zostawię drzwi otwarte
ot tak
na próbę