Mark Zuckerberg oświadczył, iż od dzisiaj będzie bronił wolności słowa, przywracając „swobodę wypowiedzi” na swoich platformach. Nowa polityka Facebooka bez wątpienia ma związek z rychłymi zmianami w administracji krajowej USA i prezydenturą Donalda Trumpa, który zmieni skrajnie lewicową, zamordystyczną ekipę Josepha Bidena i Kamali Harris.
Zuckerberg rezygnuje z cenzury Facebooka. W opublikowanym wczoraj nagraniu, żydowski właściciel Facebooka i Instagrama powiedział m.in.: – Zamierzamy pozbyć się weryfikatorów faktów i zastąpić je Notatkami Społeczności, tak jak na portalu X. Weryfikatorzy faktów są zbyt stronniczy politycznie i nie są godni zaufania.
W nagraniu mówił też, iż czas wrócić do korzeni – wolności słowa i wypowiedzi, bo właśnie to nim rzekomo kierowało, kiedy zakładał Facebook: – Skomplikowane systemy zautomatyzowanej cenzury i moderacji treści popełniały zbyt wiele „pomyłek” uciszając miliony osób.
Cała wypowiedź brzmi następująco:
– Witam wszystkich, chcę dziś porozmawiać o czymś ważnym, ponieważ nadszedł czas, aby powrócić do naszych korzeni związanych ze swobodą wypowiedzi na Facebooku i Instagramie. Zacząłem budować media społecznościowe, aby dać ludziom głos. Pięć lat temu wygłosiłem przemówienie w Georgetown na temat znaczenia ochrony wolności słowa i przez cały czas w to wierzę. Ale w ciągu ostatnich kilku lat wiele się wydarzyło. Toczy się powszechna debata na temat potencjalnych szkód związanych z treściami online, a rządy i tradycyjne media naciskają na coraz większą cenzurę.
Wiele z tych działań ma wyraźnie polityczny charakter, ale istnieje również wiele szkodliwych treści: narkotyki, terroryzm, wykorzystywanie dzieci. Są to sprawy, które traktujemy bardzo poważnie i chcę mieć pewność, iż postępujemy odpowiedzialnie. Zbudowaliśmy więc wiele złożonych systemów do moderowania treści. Ale problem ze złożonymi systemami polega na tym, iż popełniają błędy, choćby jeżeli przypadkowo cenzurują tylko 1% postów – to wciąż miliony ludzi, a my osiągnęliśmy punkt, w którym jest po prostu zbyt wiele błędów i zbyt wiele cenzury.
Ostatnie wybory również wydają się być kulturowym punktem zwrotnym, w kierunku ponownego ustalenia priorytetów. Zamierzamy więc wrócić do naszych korzeni i skupić się na ograniczeniu liczby błędów, uprościć naszą polityki i przywrócić swobodę wypowiedzi na naszych platformach. Mówiąc konkretnie, oto co zamierzamy zrobić: Po pierwsze, pozbędziemy się weryfikatorów faktów i zastąpimy ich notatkami społecznościowymi podobnymi do usługi X, zaczynając od Stanów Zjednoczonych.
Po tym, jak Trump został wybrany prezydentem w 2016 roku, tradycyjne media bez przerwy pisały o tym, iż dezinformacja stanowi zagrożenie. Próbowaliśmy w dobrej wierze odpowiedzieć na te obawy, nie stając się arbitrami prawdy. Ale weryfikatorzy faktów byli po prostu zbyt stronniczy politycznie i zniszczyli więcej zaufania niż stworzyli, zwłaszcza w USA, więc w ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy stopniowo wprowadzać bardziej kompleksowy system notatek społecznościowych.
Po drugie, zamierzamy uprościć nasze zasady dotyczące treści i pozbyć się szeregu ograniczeń dotyczących tematów takich jak imigracja i płeć, które są po prostu niezgodne z głównym nurtem dyskursu. To, co zaczęło się jako ruch na rzecz większej inkluzywności, było coraz częściej wykorzystywane do zamykania opinii i wykluczania ludzi o innych poglądach. To zaszło za daleko. Dlatego chcę mieć pewność, iż ludzie mogą dzielić się swoimi przekonaniami i doświadczeniami na naszych platformach.
Po trzecie, zmieniamy sposób, w jaki egzekwujemy nasze zasady, aby ograniczyć błędy, które stanowią zdecydowaną większość cenzury na naszych platformach. Kiedyś mieliśmy filtry, które skanowały każde naruszenie zasad. Teraz zamierzamy ukierunkować te filtry na zwalczanie nielegalnych i poważnych naruszeń oraz na naruszenia o niższej wadze. Będziemy bazować na tym, iż ktoś wcześniej musi zgłosić problem, zanim my podejmiemy działania. Problem polega na tym, iż filtry popełniają błędy i usuwają wiele treści, których nie powinny, więc ograniczając je, znacznie zmniejszymy ilość cenzury na naszych platformach.
Zamierzamy również dostosować nasze filtry treści, aby wymagały znacznie większego zaufania przed usunięciem treści. W praktyce jest to kompromis. Oznacza to, iż będziemy wyłapywać mniej złych rzeczy, ale zmniejszymy również liczbę postów i kont niewinnych osób, które przypadkowo usuniemy. Po czwarte, przywracamy treści obywatelskie. Przez pewien czas społeczność prosiła o mniej polityki, ponieważ powodowało to stres. Przestaliśmy więc polecać te posty. Czujemy jednak, iż nadeszła nowa era. Zaczynamy otrzymywać informacje zwrotne, iż ludzie chcą ponownie zobaczyć te treści.
Zamierzamy więc zacząć wprowadzać je z powrotem na Facebooka, Instagrama i Threads, jednocześnie pracując nad utrzymaniem przyjaznych i pozytywnych społeczności. Po piąte. Zamierzamy przenieść nasze zespoły ds. bezpieczeństwa i moderacji treści z Kalifornii, a nasz amerykański dział weryfikacji treści będzie miał siedzibę w Teksasie. Ponieważ pracujemy nad promowaniem wolności słowa, myślę, iż pomoże nam to budować zaufanie do wykonywania tej pracy w miejscach, w których istnieje mniej obaw o stronniczość naszych zespołów.
Wreszcie, będziemy współpracować z prezydentem Trumpem, aby przeciwstawić się rządom na całym świecie, które atakują amerykańskie firmy i naciskają na cenzurę. Stany Zjednoczone mają najsilniejszą, konstytucyjną ochronę wolności słowa na świecie. Europa wprowadza coraz większą liczbę przepisów instytucjonalizujących cenzurę i utrudniających tworzenie tam czegokolwiek innowacyjnego. Kraje Ameryki Łacińskiej mają tajne sądy, które mogą nakazywać firmom ciche usuwanie treści. Chiny ocenzurowały nasze aplikacje choćby przed działaniem w tym kraju.
Jedynym sposobem, w jaki możemy odeprzeć ten globalny trend, jest wsparcie rządu USA. I właśnie dlatego było to tak trudne w ciągu ostatnich czterech lat, kiedy choćby rząd USA naciskał na cenzurę. Ścigając nas i inne amerykańskie firmy, ośmielił inne rządy do pójścia jeszcze dalej. Ale teraz mamy możliwość przywrócenia wolności słowa i jestem podekscytowany, iż mogę z niej skorzystać. To zajmie trochę czasu, a są to złożone systemy, które nigdy nie będą idealne. Jest też wiele nielegalnych rzeczy, nad których usunięciem musimy bardzo ciężko pracować.
Ale najważniejsze jest to, iż po latach pracy nad moderacją treści skupionej głównie na usuwaniu treści, nadszedł czas, aby skupić się na ograniczaniu błędów, upraszczaniu naszych systemów i powrocie do naszych korzeni, aby dać ludziom głos.
NASZ KOMENTARZ: Liczymy, iż pod naciskiem administracji Trumpa zmiekną również skrajnie lewicowe władze YouTube, które utrzymują na swojej platformie wulgarnych, lewicowych patostrimerów, a jednocześnie cenzurują i banują kulturalnych dziennikarzy, publicystów i naukowców, tylko dlatego, iż poruszają tematy niewygodne dla żydów, tęczowej i zielonej komuny.
Polecamy również: Żydonaziści ostrzelali konwój humanitarny w Strefie Gazy