Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się, aby można było zatrzymać posła PiS Zbigniewa Ziobrę i doprowadzić go przymusowo na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa.
Zbigniew Ziobro ma kłopoty. Sąd zgodził się na jego zatrzymanie
Co ważne, Ziobro wielokrotnie nie stawiał się na wezwania komisji. Początkowo usprawiedliwiał nieobecność stanem zdrowia, później podważał legalność organu. Doszło choćby do tego, iż o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu byłego ministra zdecydował sąd. Komisja zakończyła jednak wówczas posiedzenie przed tym, jak funkcjonariusze dostarczyli Ziobrę do Sejmu. Tym razem przesłuchanie zaplanowano na 29 września.
Pegasus to zaawansowany system szpiegowski stworzony przez izraelską firmę NSO Group. Oficjalnie sprzedawany był jedynie rządom i służbom specjalnym do walki z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. Jednak od kilku lat Pegasus znajduje się w centrum międzynarodowych skandali związanych z nielegalną inwigilacją polityków, dziennikarzy, prawników i działaczy społeczeństwa obywatelskiego.
Pegasus działa w sposób niewidoczny: po zainfekowaniu telefonu daje dostęp do wiadomości, e-maili, mikrofonu, kamery, lokalizacji GPS, a choćby szyfrowanych komunikatorów. Co istotne, infekcja może odbywać się bez udziału użytkownika (np. bez kliknięcia w podejrzany link).
Pegasusem podsłuchiwano polskich polityków
W Polsce sprawa Pegasusa wybuchła w 2021 roku, kiedy Citizen Lab (grupa badawcza z Uniwersytetu w Toronto) ujawniła, iż system był używany do inwigilowania m.in. Krzysztofa Brejzy, Romana Giertycha oraz Ewy Wrzosek.
Opozycja i organizacje praw człowieka uznały użycie Pegasusa za polityczny skandal i próbę nielegalnego wpływu na wybory. Pegasus zakupiono ze środków z Funduszu Sprawiedliwości, kontrolowanego wówczas przez resort Zbigniewa Ziobry.
– Uważam, iż opinia publiczna powinna poznać możliwie najwięcej szczegółów dotyczących zakupu systemu Pegasus przez naszych poprzedników. Dlatego zdecydowałem się, by zaprezentować odtajnione dokumenty w tej sprawie. Dziękuję Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu za zgodę na odtajnienie dokumentów – mówił w kwietniu ówczesny minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
