Od redakcji: Umarł nasz długoletni kolega i redaktor Myśli Polskiej, kol. Zbigniew Lipiński (1943-2023). Dzisiaj chcemy przypomnieć naszym czytelnikom Jego tekst sprzed lat 10.
Dotyczył on ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach. Kol. Zbigniew Lipiński, pochodzący z Kresów (wieś Hołoby k. Włodzimierza Wołyńskiego) urodził się w roku tragicznym, w roku apogeum zbrodni na Wołyniu. Recz jasna nie pamiętał tamtych dni, ale tamta tragedia tkwiła w Nim zawsze. Był czynnym działaczem ruchu kresowego od lat 90. W naszym przekonaniu publikacja tego tekstu sprzed lat dziesięciu będzie najlepszym na dzisiaj przypomnieniem kol. Zbigniewa Lipińskiego, tym bardziej, iż jest on przez cały czas bardzo aktualny. Oto tekst:
„Nie udało się przemilczeć 70. rocznicy ludobójstwa na Polakach dokonanego przez OUN-UPA i inne formacje ukraińskich szowinistów w latach 1939 – 1947. Nie udało się, aby Sejm nie podjął uchwały upamiętniającej tę rocznicę. Nie udało się powstrzymać nacisku kresowian, by ludobójstwo to przypomnieć społeczeństwu.
Nie udało się powstrzymać Marszu Pamięci w Warszawie, ani zapobiec uroczystościom w miastach wojewódzkich i powiatowych, niejednokrotnie pod patronatem miejscowych samorządów, które bez ogródek w okolicznościowych uchwałach nazywały mord na Polakach jednoznacznie ludobójstwem.
Ale udało się utworzyć nieformalną koalicję hańby w celu zrelatywizowania upowskiej zbrodni na Kresach, pomniejszenia jej rozmiarów i dzikiego okrucieństwa, rozłożenia winy między zwyrodniałych morderców ukraińskich i ich ofiary. W skład tego antynarodowego porozumienia weszli: środowisko „Gazety Wyborczej” z Michnikiem na czele, Episkopat Polski (!!!) z jego przewodniczącym arcybpem Józefem Michalikiem, większość sejmowa z marszałkiem Ewą Kopacz, prezydent RP – Bronisław Komorowski. Do koalicji doszlusowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z jej sekretarzem Andrzejem Kunertem. Na zapleczu czuwał i wydawał instrukcje niezwykle wpływowy Związek Ukraińców w Polsce ze swym postbanderowskim „Naszym Słowem” oraz wtyczkami w środowiskach politycznych i naukowych. Koalicja ta podeptała męczeństwo Kresowian.
„Antypolska akcja”
Jako pierwsza ruszyła do ataku „GW”. Naczelny GW w artykule „Mówić o Wołyniu prawdę, ale nie jątrzyć” nazywa rzeź Polaków dokonaną przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich „antypolską akcją na Wołyniu”. Dla niego to po prostu „akcja”, tak jakby Ukraińcy zaczęli wybijać szyby w oknach domów polskich czy też nie sprzedawać Polakom towarów w swoich sklepach. To po pierwsze. Po drugie – ogranicza ludobójstwo to do terenu Wołynia. Podczas gdy bandyci z UPA dokonywali ludobójstwa Polaków również: na Podolu, w Małopolsce Wschodniej, na Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie, Chełmszczyźnie. Ludobójstwo to trwało do 1947 r., kiedy to Operacja „Wisła” położyła kres poparciu miejscowej ludności ukraińskiej (na ile wymuszonemu, a na ile dobrowolnemu – to inna kwestia) poprzez wysiedlenie na Ziemie Zachodnie. Natomiast na terenach przyłączonych do Związku Sowieckiego likwidacja UPA trwała do 1951 r. OUN-UPA mordowała zarówno Polaków (nas przede wszystkim) jak i inne narodowości zamieszkujące Kresy Wschodnie. Oblicza się, iż ofiarą rzezi padło ok. 200 tys. obywateli polskich, w tym ok. 150 tys. Polaków.
Odzyskanie przez Polskę po I wojnie Światowej części Kresów zamieszkałych również przez Ukraińców Michnik komentuje następująco: „Ukraińcy żyjący w Polsce czuli się narodem pod polską okupacją”. Brawo! To jakby żywcem wyjęte ze szkolnego podręcznika historii z czasów stalinowskich. Język ten – trudno się dziwić – jest bliski Michnikowi. Zajadły w swym antypolonizmie autor relatywizuje okrucieństwa OUN-UPA, pisząc: „Mówiąc o „rzezi wołyńskiej”, warto pamiętać o „rzezi galicyjskiej” czy o Jedwabnem. Ukraińcy nie mieli monopolu na okrucieństwo”. Co ma rzeź galicyjska do ludobójstwa UPA? Oczywiście Michnik przypisuje mord w Jedwabnem Polakom, tak jak przypisywał powstańcom warszawskim mordowanie Żydów. Proponuje ponadto zastąpić słowo „ludobójstwo” innymi określeniami, np. „tragiczna wojna domowa”. To wyjątkowe oszustwo. Nie było bowiem tam i wtedy żadnej wojny domowej, tylko mordowanie bezbronnej polskiej ludności cywilnej przez UPA z wyjątkowym bestialstwem. AK czy inne zbrojne formacje Polskiego Państwa Podziemnego w zasadzie nie istniały na tych terenach, spacyfikowane przez Sowietów. 27. Wołyńska Dywizja AK powstała dopiero w marcu 1944, kiedy ludność polska została już w większości wyrżnięta. Trzeba też pamiętać, iż ludobójstwo to miało charakter doktrynalny, precyzyjnie zaplanowane i zrealizowane w myśl zasad ;ukraińskiego nacjonalizmu integralnego sformułowanego przez Dmytro Doncowa. Celem było pozbycie się „czużyńców” i utworzenie państwa ukraińskiego obejmującego rozległe tereny również polskie, białoruskie i rosyjskie. Michnik uważa, iż potępienie masowych mordów na Wołyniu za oczywiste. Ale i tu mamy manipulację. Przede wszystkim nie tylko na Wołyniu, a po drugie – trzeba powiedzieć, iż chodzi o ludność polską.
Wzywa też, aby „nie epatować okrucieństwem i licytować się, kto więcej wycierpiał”. To teza wyjątkowa podła, gdyż ludobójstwo dokonane na Kresach przez OUN-UPA charakteryzowało się wyjątkowym bestialstwem, największym w czasie II Wojny Światowej, a poza tym znowu sugestia, jakoby obie strony dokonywały okrucieństw. Innymi słowy Michnik wzywa, by ukryć okrucieństwo zbirów z OUN-UPA i innych formacji zbrojnych szowinistów ukraińskich. „Mówić prawdę, ale nie jątrzyć” – wzywa autor. Ale z „prawdy” michnikowej wynika kolejne kłamstwo, gdyż sugeruje on wzajemne cierpienia. Czyje? Mordowanych Polaków i zbrodniarzy z UPA? „Ofiary polskie i ukraińskie musza być godnie upamiętnione” – postuluje. I znowu z tego wezwania wynikają obopólne winy i okrucieństwa, co jest kłamstwem, podłym antypolskim kłamstwem. Uwagi też wymaga sformułowanie „ofiary obu stron”. jeżeli napastnik ginie w czasie napaści, nie jest żadną ofiarą. Natomiast niewątpliwie uczczenia wymagają ukraińskie ofiary OUN-UPA, gdyż formacje te mordowały swoich rodaków za pomoc udzieloną Polakom lub odmowę udziału w ludobójstwie.
Wyznaje również: „Nie są też moimi bohaterami pacyfikatorzy sił ukraińskich w epoce II RP ani przywódcy Narodowych Sił Zbrojnych”. A przecież waśnie polsko-ukraińskie przed wojną rozniecali właśnie szowiniści z OUN. To Państwo Polskie miało być bezbronne? Niby dlaczego? Ukraińcy w II RP korzystali z szerokich wolności kulturalnych, oświatowych i gospodarczych. Posiadali reprezentację parlamentarną, a działacz ukraiński Wasyl Mudryj był wicemarszałkiem Sejmu. i właśnie ten stan rzeczy nie odpowiadał ukraińskim integralnym nacjonalistom.
Jest wreszcie w krętactwach Michnika jeszcze jedno wielkie kłamstwo, kiedy pisze o polskich twardych głosach polskich żądających pokuty Tego nikt nie żąda od narodu ukraińskiego. Natomiast oczywistym żądaniem polskim jest, by zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej, zbrodnie OUN-UPA. na Kresach nazwać – co oczywiste – ludobójstwem, potępić to ludobójstwo, wskazać sprawców, a żyjących jeszcze zbrodniarzy ukarać. Ukrywanie, zamazywanie czy pomniejszanie prawdy o tamtych sprawach, to tak jakby rozmydlać zbrodnie SS, gestapo, NKWD czy UB.
Ale przecież środowisku, które reprezentuje i przewodzi autor nie chodzi o prawdę. Chodzi o obciążanie Polaków niepopełnionymi zbrodniami i winami.
Abp Michalik przeprasza zbrodniarzy
„Jesteśmy świadomi, iż tylko prawda może nas wyzwolić… prawda, która niczego nie upiększa i nie pomija, która niczego nie przemilcza …” – czytamy w „Deklaracji Kościołów z Polski i Ukrainy ws. zbrodni wołyńskiej” z 28.06.2013 r., podpisaną przez arcybpa Józefa Michalika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, arcba większego Światosława Szewczuka – metropolitę kijowsko-halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Dokument podpisali także arcybp Jan Martyniak metropolita przemysko-warszawski Kościoła bizantyjsko-ukraińskiego i arcybp Mieczysław Mokrzycki – metropolita lwowski, obrządku łacińskiego, przewodniczący Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy. Niestety, treść Deklaracji nie odpowiada w niczym cytowanej w dokumencie maksymie.
Zanim przejdziemy do treści tej osobliwej Deklaracji trzeba zwrócić uwagę, iż jeden z sygnatariuszy – Kościół greckokatolicki jest w ogromnym stopniu współwinny ludobójstwu, bowiem kler greckokatolicki pełnił nie tylko funkcje kapelanów poszczególnych sotni UPA, ale również wzywał do mordowania Polaków, a niejednokrotnie księża greckokatoliccy dowodzili oddziałami wyżynającymi ludność polską.
Dla podpisujących rzeź Polaków dokonana przez OUN-UPA, to „zbrodnie i czystki etniczne”, ale nie ludobójstwo. Wymieniają „dziesiątki tysięcy niewinnych osób”, ale unikają podania dokładnej liczby ofiar ludobójstwa, która jest przecież ustalona w dużym przybliżeniu. Używają określenia „zbrodnia wołyńska”, żeby zawęzić ludobójstwo do terenu Wołynia, podczas gdy – jak pisałem powyżej – obejmowało ono również Kresy Południowo-Wschodnie oraz inne tereny ówczesnej i obecnej Polski. Sygnatariusze wzywają Ukraińców i Polaków do „odważnego otwarcia serc i umysłów na wzajemne przebaczenie i pojednanie”. Wzajemne? A czegóż to zbrodniarze z OUN-UPA i ich współcześni pogrobowcy mają Polakom wybaczać lub nie?!
Dalszy akapit stanowi szczyt obłudy i bezczelności, gdy w imieniu Kościoła greckokatolickiego Światosław Szewczuk wprawdzie przeprasza „braci Polaków” z wyrządzone „zło” (cóż za eufemiczne określenie!), ale natychmiast domaga się: „W imię prawdy uważamy, iż przeproszenia i prośby o wybaczenie wymaga postawa tych Polaków, którzy wyrządzili zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc”. Czyli powinniśmy dać się zarzynać bez najmniejszego oporu, gdyż – jak się okazało po 70 latach – broniąc się „wyrządziliśmy zło Ukraińcom”.
Abp Michalik poddał się tej bezczelności, gdyż zadeklarował: „Jako przewodniczący Episkopatu Polski kieruję do Braci Ukraińców prośbę o wybaczenie”. Ten fragment Deklaracji tak skomentował przewodniczący Kresowego Ruchu Kresowego w liście-proteście do arcybpa Michalika: „Pytam więc w czyim imieniu Ksiądz Arcybiskup skierował prośbę o przebaczenie do Ukraińców? W imieniu tych 150 tys. Polaków pomordowanych przez bandytów z UPA? Dlaczego do Ukraińców? Przecież zbrodniarze z UPA stanowili zaledwie znikomy odsetek narodu ukraińskiego. Zatem nie naród ukraiński dopuścił się zbrodni na Polakach, tylko OUN-UPA, która wymordowała również ok. 80 tys. swoich rodaków, czego dowiedli Wiktor Poliszczuk i Witalij Masłowskij – nienacjonalistyczni ukraińscy historycy. A może za „braci” uważa Ksiądz Arcybiskup pogrobowców Bandery we współczesnej Ukrainie, stawiających pomniki mordercom, uznający ich za bohaterów i organizujących faszystowskie pochody młodzieży z pochodniami na wzór SS we Lwowie i innych miastach zachodniej części Ukrainy? Z czego wynikałoby, iż Wasza Ekscelencja przeprasza za to, iż Polacy ośmielili się bronić swojego życia przed mordercami, gdy mieli ku temu możliwości i święty obowiązek”. Nic dodać nic ująć, niech więc te słowa dowódcy obrony wsi Rybcza na Wołyniu przed bandytami z OUN-UPA wystarczą za komentarz. W Deklaracji znajdujemy również potępienie „skrajnego nacjonalizmu i szowinizmu”. Zupełnie słusznie, tylko dlaczego dostojni autorzy właśnie w tym dokumencie nie napisali konkretnie o integralnym nacjonalizmie ukraińskim? Użyli nic nie mówiących ogólników.
W sumie Deklaracja ta nie mówi prawdy ale ją przeinacza lub przemilcza. Zaniża liczbę ofiar, nie wskazuje sprawców OUN-UPA, Służby Bezpeky, SS-Galizien, bataliony „Nachtigal” i rozkłada winę między ofiary i katów, nie nazywa tej zbrodni ludobójstwem ani nie potępia niespotykanego w historii okrucieństwa oprawców z OUN-UPA. Niestety, Episkopat Polski w osobie jego przewodniczącego wpisał się w zamazywanie prawdy – stanął po stronie rządzącego Polską establishmentu w jego ciemnej grze politycznej oraz sił postbanderowskich w Polsce i na Ukrainie. Jeszcze jedno gorzkie rozczarowanie Kresowian i ich rodzin. A przeprosiny arcybpa Michalika stanowią obrazę pamięci pomordowanych z dzikim okrucieństwem Polaków.
Zbigniew Lipiński
Na zdjęciu: Zbigniew Lipiński podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni ludobójstwa na Wołyniu (razem z Jackiem Marczyńskim) – 11 lipca 2013 roku
Myśl Polska, nr 33-34/2013