W Polsce rocznie zgłasza się około 13 000 zaginięć. To bardzo dużo. Większość z zaginionych odnajduje się w krótkim czasie. Ale pozostało ten odsetek, który nie odnajduje się nigdy.
Zaginięcia z roku na rok są coraz bardziej nagłaśniane – w internecie, na portalach społecznościowych, w telewizji czy na słupach ogłoszeniowych, jak i w podcastach.
Każdy z nas chyba słyszał o zaginięciu Iwony Wieczorek, rodziny Bogdańskich, Ewy Tylman (z tragicznym zakończeniem), czy zaginięciu Krzysztofa Dymińskiego, od którego minęły już dwa lata. Za to mało kto wie o sprawach Michała Delewskiego, Joanny Brylowskiej czy Darii Młynarczyk.
Jedne zaginięcia są nagłaśniane bardziej, a inne już mniej. Wiadomo, iż przy zniknięciach dzieci po krótkim czasie uruchamiany jest ChildAlert. Ale takiej technologii nie ma przy zaginięciach ludzi dorosłych – pełnoletnia osoba mogła zniknąć z własnej woli, zacząć nowe życie z daleka od swojej rodziny (takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko).
Chociaż zdarzają się też wypadki – np. pobicie i wraz z nim utrata pamięci. Tak było w przypadku pana Tadeusza, który odnalazł się po… dziesięciu latach!
Jedna osoba tak, ale żeby cała rodzina?!
Jednym z najbardziej tajemniczych zaginięć jest przypadek rodziny Bogdańskich. Rodzina, która na co dzień mieszkała w Starowej Górze, rozpłynęła się w powietrzu pewnego kwietniowego dnia 2003 roku. Zniknęło wtedy 5 osób: ojciec Krzysztof, matka Bożena, córka Małgorzata, syn Jakub oraz matka Krzysztofa – Danuta.
Do dziś jest to jedna z najbardziej tajemniczych spraw.
Takiego rodzaju grupowe zniknięcia zdarzają się rzadko – prawie nigdy.
Pojedynczej osobie łatwiej jest „rozpłynąć się w powietrzu” niż kilkuosobowej grupie.
To właśnie dlatego ta sprawa nie daje spać śledczym w nocy.
Podejrzenia w pierwszej kolejności padły na ojca rodziny. Sprawa do dziś nie została wyjaśniona, a z całą historią można zapoznać się na stronie Dziennika Łódzkiego.
Zaginięcia dzieci
Są najtrudniejsze. Dzieci nie porzucają dawnego życia tak jak dorośli. Najczęściej są porywane przez własnych rodziców (którzy nie sprawują nad nimi pełnej opieki, lub zabrano im prawo do opieki, a dorośli nie są pogodzeni z decyzją sądu), porywane przez obce osoby lub najbliższych sąsiadów albo oddalają się z własnej woli od miejsca zamieszkania (wtedy dochodzi do wypadku, np. utonięcia lub na ich drodze pojawia się agresor).
Jak podaje polska policja: „W ciągu ostatnich trzech lat w Polsce zaginęło ponad 6 300 osób, które nie ukończyły 18. roku życia”.
Portal naTemat wspomina o tym, że „Wśród zaginionych przeważają ucieczki nastolatków. W grupie młodszych dzieci najczęstszym powodem zaginięć są zaniedbania rodziców. Częste są również porwania rodzicielskie. Zdarzają się jednak tajemnicze zaginięcia, których nie udało się rozwiązać”.
Międzynarodowy Dzień Dziecka zaginionego obchodzony jest 25 maja. W 2025 roku od 12 do 25 maja trwała kampania społeczna „#zaginioneNiezapomniane”, która przypomniała o dzieciach zaginionych wiele lat temu. Jej twórcami są polska Policja oraz Fundacja ITAKA Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Patronat honorowy objęła Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak.
To działanie pokazuje nam, iż nigdy nie można tracić nadziei i wątpić w to, iż małoletni członek naszej rodziny się odnajdzie.
Taka kampania wspiera rodziny zaginionych i informuje społeczeństwo o tożsamości dzieci, które zniknęły wiele lat temu.
Mimo zaginięcia dawno temu, aktualnie dzięki najnowszym technologiom służby są w stanie stworzyć portrety progresywne – czyli zdjęcie osoby zaginionej wraz z jej „postarzeniem”. Dzięki takim działaniom, dzieci zaginione 20 lat temu zamieniają się w dorosłych i mogą wyglądać jak osoba, którą codziennie mijamy na ulicy.
Ostro i bez znieczulenia
– tak działamy od 2020 roku. Dziennikarstwo, które nie jest obojętne. Tygodnik Spraw Obywatelskich nagłaśnia nadużycia, edukuje i daje narzędzia do realnej, obywatelskiej zmiany.
Przekaż darowiznę i stań się naszym współwydawcą
Zaginięcie gorsze niż śmierć?
Czy taka jest prawda? Czy śmierć członka rodziny jest „lepsza” niż jego zniknięcie? jeżeli rodzina czeka na powrót najbliższej osoby dwadzieścia kilka lat, to przez cały ten okres jest jakby w zawieszeniu. Nie wie, co dzieje się z członkiem rodziny, gdzie się znajduje, czy żyje, czy jest bezpieczny.
Większość rodzin osób zaginionych mówi, iż takie zaginięcie jest „gorsze niż śmierć”.
Nawet najgorsza informacja, byłaby lepsza niż ten stan nieświadomości.
Rodzina chciałaby zapalić świeczkę na grobie i mieć członka rodziny „w pobliżu” – mimo, iż już nieżyjącego.
Zawsze jest ta iskierka nadziei, iż zaginiony się znajdzie i wróci do domu. Ta nadzieja nigdy nie umiera.
Co zrobić gdy ktoś z naszego najbliższego otoczenia zaginie?
Nieprawdą jest, iż aby zgłosić zaginięcie, musi minąć 48 godzin od zniknięcia danej osoby. jeżeli policjant nie przyjmie naszego zgłoszenia, bo twierdzi, iż nie minął wystarczający czas, wtedy możemy prosić o pisemne potwierdzenie nieprzyjęcia zgłoszenia.
Jeśli posterunek policji nie przyjmie naszego zgłoszenia o zniknięciu członka rodziny, wtedy najlepiej zawiadomić fundację ITAKA, skontaktować się z sąsiadami, najbliższą rodziną, sklepikarzami z najbliższej okolicy.
Warto też odwiedzić szpitale, noclegownie, hostele itd.
Najważniejsze są godziny tuż po zaginięciu.
Zaginięcie najbliższej osoby może dotknąć każdego z nas
„Magazyn Kryminalny 997” i „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…” to chyba dwa najbardziej znane programy o tematyce kryminalnej, jak i pokazujące sylwetki osób zaginionych.
Prowadzącym jednym z tych programów był Michał Fajbusiewicz. On sam prywatnie doznał tragedii – jego była sympatia Barbara Chrzczonowicz zaginęła w 1986 roku i nie odnaleziono jej do dziś. Wszelkie podejrzenia padają na małżonka Basi, ale nie ma na to żadnych dowodów.
Nie jest on jedyną znaną osobą, którą dotknęła taka tragedia…
Ylenii Carrisi – córka Rominy Power i Al Bano, która zaginęła w… 1994 roku, zniknęła w czasie swojej samotnej podróży do Stanów Zjednoczonych. Jej rodzice rozstali się pięć lat po tragedii, która ich spotkała.
Takie sytuacje zdarzają się często – ludzie nie wytrzymują napięcia – mają odmienne poglądy: Al Bano chciał uznać córkę za zmarłą, Romina cały czas wierzyła, iż Ylenii żyje. W wielu przypadkach najbliżsi członkowie rodziny zapadają na poważne choroby z powodu wpływu stresu na ich organizm, a w najgorszych przypadkach umierają.
Matka Ylenii jest pewna, iż córka gdzieś cały czas żyje i kiedyś wróci…
Każdy radzi sobie inaczej. Tata zaginionego Krzysztofa – Daniel Dymiński wraz ze znajomymi i nurkami podjął poszukiwania na własną rękę. Za własne pieniądze przeczesuje warszawski odcinek Wisły. Do tej pory znalazł już kilka ciał, które ugrzęzły w rzecznym mule lub osiadły na dnie rzeki. Dzięki panu Danielowi inne rodziny mogą iść dalej przez życie z tą wiedzą, iż ich bliski nie żyje. Zakończył się dla nich etap „zawieszenia”.
Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!
Dołącz do nas!Nie tylko kryminalna sensacja
Przyczyną czyjegoś zniknięcia nie musi byś od razu porwanie lub morderstwo. Do wielu zaginięć dochodzi z przyczyn chorobowych np. u osób starszych może to być Alzheimer. Taka osoba wychodzi z domu, ale nie pamięta już drogi powrotnej do niego.
Dlatego gdy widzimy zagubioną starszą osobę na ulicy, nie bójmy się do niej podejść.
Być może jest już poszukiwana przez swoją rodzinę, która na pewno boi się o wiele bardziej niż my.
Tak samo możemy pomóc dziecku. Wystarczy na kilka sekund odwrócić wzrok i możemy stracić malucha z oczu. Dzieci są bardzo ciekawskie, dlatego jeżeli zobaczą coś interesującego, nie zważają na nic i idą w kierunku obiektu zainteresowania.
Gdy zauważymy bezradnie rozglądające się na boki dziecko, a co gorsza płaczące – nie odwracajmy wzroku. Podejdźmy do malucha i zadzwońmy po służby policyjne, ale najprościej będzie wykręcić numer ratunkowy 112.
W czasach „znieczulicy” wyjdźmy przed szereg i pomagajmy innym.
Bądźmy bardziej otwarci i życzliwi dla siebie nawzajem. Tylko tyle i AŻ tyle.
Letnie życie na gigancie
Jak wspomina polska policja, wiosną i latem liczba zaginięć dzieci wzrasta. Najczęściej są to ucieczki z domu, powodowane chęcią przeżycia przygody w czasie wolnym od szkoły.
Presja rówieśników, wyzwania internetowe, chęć „wyrwania się” z domu – to wszystko wpływa na podjęcie takiej, a nie innej decyzji.
Rozmawiajmy z naszymi dziećmi, dowiadujmy się o ich sytuacji w szkole i sprawdzajmy, jakie treści oglądają w internecie. Być może dzięki temu uchronimy je przed wielkim niebezpieczeństwem, a siebie przed ogromnym stresem.
Miejmy oczy dookoła głowy!
Szerokim echem odbiło się zaginięcie 71-latka we Wrocławiu. Pan wyszedł ze swoim psem na spacer i kiedy po pewnym czasie nie wrócił do domu, jego syn po bezowocnych poszukiwaniach prowadzonych na własną rękę zawiadomił policję.
Kilka godzin później przechodząca ulicą kobieta zwróciła uwagę na zdezorientowanego psa ze smyczą, biegającego po terenie centrum handlowego. Kiedy złapała smycz, pies poprowadził ją w stronę pobliskich krzaków. Leżał tam zaginiony senior, który potrzebował pomocy. Pomogły ludzka uważność i wierność psa, a adekwatnie suczki.
Dzięki szybkiej reakcji sprawa zakończyła się szczęśliwie.
Pomóc możemy w różny sposób – udostępniając posty na mediach społecznościowych, zawieszając plakaty z wizerunkami zaginionych a najważniejszym będzie patrzenie nie tylko na czubki własnych butów. Tym bardziej, iż nadciąga zima.
Idąc ulicą rozejrzyjmy się wokoło – może ten Pan siedzący na ławeczce to zaginiony pan Roman trzy lata temu 500 kilometrów dalej?
Przyglądajmy się innym ludziom, traktujmy ich z życzliwością, a może i my wyciągniemy jedną rodzinę ze „stanu zawieszenia”?








