W związku z usunięciem przez portal OKO Press komentarzy prof. Aliny Molisak do rozmowy Hanki Grupińskiej z prof. Jackiem Leociakiem, zamieszczamy jej wpisy na naszej stronie. Prof. Molisak jest historyczką literatury w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, badaczką kultury Żydów, autorką i redaktorką licznych publikacji.
—
Mnie szokuje taka opinia: “Traktowanie Zagłady jako czegoś absolutnie wyjątkowego ogranicza nam potencjał poznawczy” [słowa prof. Leociaka wypowiedziane w wywiadzie] – bo jakoś nigdy badaczom rzetelnym Zagłady nie przyszłaby ona do głowy!!!
Nadto – tekst Tokarskiej-Bakir [chodzi o esej “Przeciw Izraelowi i za Palestyną. Lewico, nie widzisz, jakie mogą być skutki?” opublikowany 31.10.2024 na wyborcza.pl] był bardzo dobrą diagnozą modnego na lewicy antysemityzmu, i takiemu zjawisku nie da się zaprzeczyć.
[W wywiadzie Hanka Grupińska mówi: A Joanna Tokarska-Bakir w swoim niedawnym tekście w GW pisze, iż krytyka wojny, demonstracje amerykańskie w obronie Gazańczyków to lewicowy antysemityzm, który staje się modą. Naturalnie nie przyjmuje argumentu krytyki polityki izraelskiej. Bo wtedy musiałaby mówić o postawach antyizraelskich i antywojennych. Oskarżenie o antysemityzm razi większą siłą.]
Leociak mówi: “Zobacz mój przykład – ta moja fascynacja Zagładą doprowadziła mnie do fascynacji Izraelem, która w dość wybiórczy sposób pozwalała mi rozpoznawać tamtą rzeczywistość”.
Skoro nie ma pojęcia ani o syjonizmie i jego historii i raczej słabe pojęcie o izraelskiej historii – to po co zabiera głos?
Nieuctwo obojga rozmawiających polega np. na tym, iż nie widzą, iż idea autonomii (bundowska) i syjonistyczne różne nurty (ale z modelem kultury w języku hebrajskim) to są koncepcje z przełomu XIX i XX wieku, długo przed Zagładą – i to, co się z tymi obiema koncepcjami dzieje po 1945 też chyba jest im słabo znane… Edelman wyrósł z Bundu i zawsze się pieklił, iż tylko Bund miał rację… a Izrael to nie był model bundowskiego państwa, więc Izraela nie lubił.
Oboje (Leociak i Grupińska) może powinni odpowiedzieć na pytanie dość fundamentalne – czy (syjonistyczne) państwo Izraela ma prawo do obrony i upierania się przy istnieniu? Bo chyba jednak nie dotarło do rozmawiających w imię jakiego hasła dokonano pogromu 7.10 – zabijano tych ludzi na festiwalu i kibucników nie dlatego, iż byli syjonistami czy nie, ale dlatego, iż byli Żydami – jak w czasie Zagłady, bycie Żydem oznaczało wyrok śmierci…
“Wojna w Gazie w odpowiedzi na 7.10 zdewastowała obraz Izraela w świecie” – uważa Leociak. I to mówi naukowiec? Nie wojna zdewastowała, ale to jak ta wojna jest przedstawiana, jak jest relacjonowana, także jak manipuluje się (po obu stronach) obrazem np. w social mediach.
Grupińska dodaje: “Międzynarodowy Trybunał Karny zarzuca przywódcom izraelskim popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Ale to są tylko terminy. I nie o nie chodzi”. Leociak uzupełnia “Poza wszystkim – jeżeli nieuprzedzonym okiem spojrzymy na to, co się dzieje w Gazie, to sprawa jest jasna”.
Nie jest NIC jasne, bo:
a/ zarzuty zostały postawione Putinowi po zebraniu dowodów, w tym zarzut zbrodni przeciw ludzkości – stało się to po wizytach międzynarodowych gremiów (m.in. lekarzy, patologów etc.) w Buczy, gdzie zebrano te dowody etc.;
b/to nie są „tylko terminy”, bo to są konkretne pojęcia prawa międzynarodowego, które zostały określone właśnie po Zagładzie (Lemkin, gdyby usłyszał, iż wymyślił „tylko termin” chyba by się w grobie przewrócił);
c/ co znaczy „spojrzymy nieuprzedzonym okiem”?? nie ma takiego oka, co chyba Leociak powinien rozumieć – nie twierdzę, iż Bibiemu nie można przedstawić zarzutów, ale może najpierw właśnie odbyłyby się międzynarodowe badania jak na terenach Ukrainy?
“A ja od lat, od mojej pierwszej książki „Tekst wobec Zagłady” z 1997 roku, stawiam pod znakiem zapytania prawomocność twierdzenia, iż Zagłada jest absolutnie wyjątkowa i absolutnie niewyrażalna, a co za tym idzie – nie sposób jej pojąć” – mówi Leociak. To ja od lat powtarzam, iż prof. Leociak, gdy w pierwszej książce pisze jak ważne jest słowo i język opisu – całkowicie lekceważy fakt, iż jego wiedza pochodzi ze źródeł przetłumaczonych (na polski, angielski), ale jakoś nie czytał świadectw pozostających w jidysz – dalece nie wszystko przetłumaczono…
Leociak zapewnia: “Ja nie narzucam nikomu mojej wrażliwości moralnej, mojego pojmowania empatii wobec ofiar”.
Doprawdy??? Pisząc o sobie ekskluzywnie jakim to etycznym wyzwaniem jest dla niego (podpisanego) Zagłada? I nie dając prawa innym do tego, żeby nie zgadzali się z taką instrumentalizacją Zagłady jaka została dokonana w tym liście…..
“Więc ja uważam, iż badacze Holokaustu mają szczególne zobowiązania wobec współczesności. Dlaczego? Bo są (a przynajmniej powinni być) bardziej wyczuleni na sygnały rodzącego się niebezpieczeństwa, które może doprowadzić do katastrofalnych skutków. Dlaczego? Bo rozpracowali mechanizmy mobilizacji ludobójczej, przejścia od ekonomicznego antysemityzmu do eliminacyjnego antysemityzmu” – zaznacza Leociak.
I co? On sam nie widzi, iż zarówno ideologia Hamasu, jak i innych dążących do unicestwienia państwa Izraela, to jest właśnie „eliminacyjny antysemityzm”? Że takim „eliminacyjnym antysemityzmem” kierowali się popełniający zbrodnie 7.10 (jakoś nie słyszałam wtedy głosu Leociaka, ani innych – współczucia dla ofiar i potępienia dla sprawców).
I jego zrozumienie dla terrorystycznych działań zamieszkałych w Gazie prowadzi jego samego do popierania „eliminacyjnego antysemityzmu”.
Gdy osoby podpisane pod tamtym listem zwracały się do „sióstr Palestynek i braci Palestyńczyków” – to mogły od razu napisać, iż zgadzają się z przekonaniami tych, którzy Hamas popierają…
“Ta aura Zagłady, o której już mówiliśmy, z pewnością knebluje nam usta – Żydów nie można krytykować. Oni się przecież bronią przed tymi, którzy chcą ich zepchnąć do morza. A w ogóle to jest fajny kraj, byliśmy tam z pielgrzymką do ziemi świętej” – mówi Leociak.
I tu jest dość obrzydliwa manipulacja i taka właśnie wyższościowa postawa, tego, który „wie lepiej”. Nie wiem czemu ironicznie wyraża się o tym, iż Izrael musi się bronić „przed tymi, którzy chcą ich zepchnąć do morza” – no cóż, nie chcą zepchnąć do morza? Nie chcą unicestwić państwa?
Przypomnę, iż niemieckie sądy uznały, iż hasło „From the river…” jest antysemickie i zakazały jego publicznego głoszenia. To hasło jak widać Leociakowi (i innym) nie przeszkadza.
“A poczucie solidarności z krzywdzonym to trudne zadanie. To nie jest przyjemna sytuacja, iż nagle musisz konfrontować się z cudzym cierpieniem, może i choćby powinnaś jakoś zareagować, odpowiedzieć” – mówi Leociak.
Jakoś nie przeszkadza mu to w tym, by nie mieć empatii dla ofiar 7.10 (co widać w tym jak oboje podśmiewają się z gestów pamięci wobec tych ofiar).
Grupińska mówi: “Miesiące temu Judith Butler pisała, iż życia palestyńskie są „ungrievable” – nie nadają się do opłakiwania”.
Nie mogę poważać Butler, która jakoś nie dostrzegła ani gwałtów i przemocy wobec kobiet 7.10, ani jakoś do tej pory nie odniosła się do przemocowych i dyskryminujących przecież wobec kobiet (tych żyjących w Gazie) zachowań hamasowców.
“Obojętność jest kluczowym pojęciem w postawach wobec obserwowanej czy doświadczanej zbrodni. I to może być długa trajektoria. Można z daleka statycznie obserwować, a można zbliżać się do zbrodni i tę obojętność coraz bardziej nasycać zaangażowaniem. To zaangażowanie ma dwa kierunki – z obojętności można pójść w aktywne wspieranie ofiar, ale można także zbliżyć się do działań oprawcy” – uważa Leociak.
Może warto, żeby tę ocenę odnieśli do siebie i innych sygnatariuszy tego listu. Bo tak też można patrzeć – jakoś głosów sprzeciwu, potępienia i oburzenia nie czytałam (tych podpisujących ów list) ani wsparcia dla ofiar 7.10 nie widziałam.
Ciekawe, iż ludziom tak rozmawiającym o Palestyńczykach nie przyjdzie do głowy okazać narodowi palestyńskiemu solidarność poprzez postulowanie uwolnienia spod buta Hamasu i skorumpowanego cwaniactwa władz palestyńskich.
Alina Molisak