W Wielki Piątek ulicami Rzymu tradycyjnie jak co roku przeszła Droga Krzyżowa. „Słowa pokoju w świecie pełnym wojny” to motyw przewodni wybrany przez papieża Franciszka. Przedstawiciele Ukrainy podobnie jak w ubiegłym roku – są oburzeni sposobem, w jaki Stolica Apostolska i papież Franciszek nawiązują do wojny toczonej na terenie Ukrainy.
W zeszłym roku w Drodze Krzyżowej krzyż niosły między innymi Rosjanka i Ukrainka. W tym roku krzyż był niesiony między innymi przez tych co zaznali cierpień, tortur, musieli uciekać z terenów konfliktów i przemocy. Byli wśród nich – młody Rosjanin i młody Ukrainiec.
Ukraińska i rosyjska młodzież modliła się razem w Wielki Piątek wieczorem przy dziesiątej stacji („Jezus z szat obnażony”). „Słowa pokoju od młodych z Ukrainy i z Rosji” to tytuł rozważania, w której obaj chłopcy opowiedzieli o swoim doświadczeniu.
Rosjanin powiedział „Jestem rosyjskim chłopcem… podczas gdy to mówię, to prawie czuję się winny, ale jednocześnie nie rozumiem dlaczego i czuję się podwójnie źle. Odarty ze szczęścia i marzeń na przyszłość. Od dwóch lat widzę płaczącą babcię i mamę. W liście doniesiono nam o śmierci mojego starszego brata, do dziś pamiętam go w dniu jego 18. urodzin, uśmiechniętego i jaśniejącego jak słońce, a wszystko to zaledwie kilka tygodni przed naszym wyjazdem w daleką podróż. Wszyscy mówili nam, iż musimy być dumni, ale w domu było tylko wiele cierpienia i smutku. To samo stało się z tatą i dziadkiem, oni też wyjechali i nic więcej o nich nie wiemy. Ktoś z moich szkolnych kolegów z wielkim strachem szepnął mi do ucha, iż jest wojna. Wracając do domu napisałem modlitwę: Jezu, proszę, niech na całym świecie zapanuje pokój i abyśmy wszyscy byli braćmi.”
Z kolei młody Ukrainiec to uciekinier z Mariupola. Powiedział on: „W zeszłym roku ojciec i matka przygotowali mnie i mojego młodszego brata do zabrania nas do Włoch, gdzie od ponad dwudziestu lat pracuje nasza babcia. Wyjechaliśmy z Mariupola w nocy. Na granicy żołnierze zatrzymali mojego ojca i powiedzieli mu, iż musi zostać na Ukrainie, żeby walczyć. Dalej pojechaliśmy autobusem jeszcze dwa dni. Kiedy dotarliśmy do Włoch, byłem smutny. Czułam, iż zostałam pozbawiona wszystkiego; iż jestem zupełnie naga. Nie znałem języka i nie miałem żadnych przyjaciół. […] Babcia bardzo się starała, żebym poczuł się szczęśliwy, ale ja ciągle powtarzałem, iż chcę wrócić do domu. W końcu moja rodzina postanowiła wrócić na Ukrainę. Sytuacja tutaj jest przez cały czas trudna, wszędzie jest wojna, miasto jest zniszczone. „Ale z pomocą dobrego Boga, pokój powróci”.
Ołeh Nikołenko rzecznik MSZ w Kijowie stwierdził: „Jesteśmy rozczarowani, iż Stolica Apostolska nie uwzględniła argumentów ukraińskiej strony w sprawie obraźliwego charakteru takiego gestu. Wspólny udział Ukraińca i Rosjanina zniekształca rzeczywistość”. Swoje obudzenie wyraził również ambasador Ukrainy w Watykanie Andrij Jurasz.
Ja nie rozumiem o co chodzi p. rzecznikowi i ambasadorowi. Czy naprawdę oczekują, iż papież Franciszek będzie konsultował z nimi przebieg uroczystości religijnych?
Łukasz Marcin Jastrzębski