„To była urzędnicza pomyłka” – oświadczył w sejmie jakiś biedak z PiSu w randze wiceministra, by powiedzieć, iż złapani na gorącym uczynku kłamią w pośpiechu dla zatarcia śladów dotyczących chęci sprowadzania, wzorem Merkelowiej, „co najmniej” 400 000 „inżynierów i lekarzy” rocznie, zewsząd.
Ostatnio takie pożary mają coraz częściej, gdyż kłamstwo kryje kłamstwo i kłamstwem pogania. Od słynnego prezydenckiego plakatu wyborczego z 2005, gdzie pod jedną z dam widniało słowo UCZCIWOŚĆ.
I kłamią aż do dziś i jeszcze przez wiele dni jakie nas z nimi czekają.
Widzieliśmy to na przykładzie schyłkowego SLD, widzieliśmy to na przykładzie tuskowo-kopaczowej PO, gdzie „u Sowy” wystąpił z wykładem o konieczności „albo wojny” sam prawdomówny Morawiecki. Ewangelista Morawiecki, jak chciał jeden biedaczyna w koloratce i purpurze przed cudownym obrazem Królowej Polski.
Im „dłuższa” władza tym więcej kłamstw, a gdy bagno już szerokie i głębokie to nie ma dnia bez kompromitacji. I gdyby mieli jakikolwiek honor, to – za przeproszeniem – rzygaliby z rana na widok lustra, ale choćby tego odruchu już nie mają.
Anatomię gangreny widać znakomicie w mailach ex szefa KPRM. Kogo czym przekupić, kogo czym zaszantażować, gdzie kłamać ostro, a gdzie łagodnie. Gdzie przykrywać g*** fajerwerkami, a gdzie kasą publiczną. I komu jakie role rozdzielać. I tak dzień za dniem. Zawsze bliżej dna.
Być może za parę miesięcy do bagna wdepnie Konfederacja. Warto by spojrzała w lustro dziś, gdy kłamie jeszcze rzadko. Może się to niestety zmienić i na końcu zanikną choćby elementarne odruchy samozachowawcze – przestaną mieć odruch wymiotny na swój widok; zaprzedanych i zakłamanych następców UD, KL-D, PSLD, AWS, UW, PO czy PiSu.
A może nas i siebie jednak zaskoczą? Co nam szkodzi pomarzyć.
Wojciech Popiela