Brytyjski rząd ogłosił wprowadzenie obowiązkowych cyfrowych dowodów tożsamości dla obywateli i stałych rezydentów, którzy będą poszukiwać pracy. To rewolucja w systemie prawnym, bo od końca II wojny światowej Wielka Brytania była jednym z ostatnich państw Europy, które odrzucały obowiązkowe dokumenty tożsamości, uznając je za sprzeczne z tradycją wolności jednostki.
Wielka Brytania wprowadza „cyfrowy dowód tożsamości”. Tzw. system BritCard ma działać w formie aplikacji przechowującej dane osobowe – imię, nazwisko, narodowość, status rezydencji czy datę urodzenia – i będzie wymagany przy podejmowaniu zatrudnienia. Rząd podkreśla, iż dokument ma być trudniejszy do podrobienia niż paszport czy papierowe rachunki, które dziś służą do weryfikacji prawa do pracy. Partia Pracy tłumaczy, iż nowy system ograniczy nielegalną imigrację, utrudni zatrudnianie w szarej strefie i uszczelni rynek pracy.
W teorii nowy system identyfikacji cyfrowej pomoże w walce z nielegalną pracą, jednocześnie ułatwiając zdecydowanej większości osób korzystanie z kluczowych usług rządowych. Program będzie dostępny dla wszystkich obywateli Wielkiej Brytanii i legalnych rezydentów, oszczędzając czas poprzez wyeliminowanie konieczności skomplikowanych kontroli tożsamości, które często opierają się na kopiach papierowych dokumentów.
Zamiast tego, wdrożenie z czasem uprości proces ubiegania się o usługi takie jak prawo jazdy, opieka nad dziećmi i zasiłki, a jednocześnie usprawni dostęp do dokumentacji podatkowej. Nowy identyfikator cyfrowy będzie przechowywany w telefonach, tak jak miliony osób korzystają już z aplikacji NHS lub zbliżeniowych płatności mobilnych. Co ważne, nie będzie wymogu noszenia przy sobie dowodu tożsamości ani konieczności jego okazania, jednak okazanie dowodu cyfrowego będzie obowiązkowe jako sposób potwierdzenia prawa do pracy.
„Uniemożliwi to osobom, które nie mają prawa tu przebywać, znalezienie pracy, ograniczając ich szanse na zarobienie pieniędzy, co jest jednym z głównych „czynników przyciągających” osoby przybywające do Wielkiej Brytanii nielegalnie. Będzie to jasny sygnał, iż jeżeli przyjedziesz tu nielegalnie, nie będziesz mógł podjąć pracy, co zniechęci ludzi do podejmowania tych niebezpiecznych podróży” – twierdzi rząd na swojej stronie.
W tle rozwija się jednak debata o wolności obywatelskiej. Obrońcy praw człowieka przypominają, iż już dwie dekady temu Tony Blair próbował przeforsować biometryczne ID, a pomysł upadł pod ciężarem sprzeciwu opinii publicznej i parlamentu. Dziś historia zatacza koło – milion podpisów pod petycją przeciwko cyfrowym dowodom pokazuje, iż Brytyjczycy nie chcą być zmuszani do permanentnej kontroli. Organizacje takie jak Open Rights Group ostrzegają, iż system przerodzi się w narzędzie codziennej inwigilacji – od rynku pracy po życie prywatne.
Opozycja również nie oszczędza Starmera. Kemi Badenoch z Partii Konserwatywnej przypomina, iż choć cyfrowa identyfikacja funkcjonuje w bankowości czy internecie, to państwo nie ma prawa zmuszać obywateli do takiej formy weryfikacji. Jeszcze ostrzejszy jest Nigel Farage, który słusznie wskazuje, iż cyfrowe ID nie powstrzyma nielegalnej migracji przez kanał La Manche i stanie się narzędziem kontroli własnych obywateli, a nie migrantów. Co więcej, w praktyce ten system wprost wepchnie nielegalnych imigrantów w szarą strefę zatrudnienia oraz w środowiska przestępcze.
Cyfrowe ID niesie jeszcze inne zagrożenie. Jak wskazuje Anna Best, konsultantka IT z Oxfordu, może to uruchomić nową formę cyfrowej przestępczości. Wprost nazwała pomysł „marzeniem hakera”:
„Absolutnie fatalny pomysł. Przechowywanie wszystkich danych w jednym miejscu to marzenie każdego hakera. Mamy już niezliczone sposoby na potwierdzenie swojej tożsamości – paszporty, prawa jazdy i tak dalej. Jest to wprowadzane tylko po to, by rząd mógł kontrolować nielegalną pracę w tym kraju. Jestem absolutnie wściekła, iż oczekują od nas narażania naszych danych, aby spróbować kontrolować problem, którego oni nie są w stanie rozwiązać. Absolutnie się na to nie godzę” – napisała.
Polecamy również: Eurokomuniści przyjęli nowe cele klimatyczne