Komentarz krytyczny do postanowienia Sądu Najwyższego z 29 marca 2023 r. III CZ 427/22
stwierdzającego, iż wniesienie pisma do sądu przez internet nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych.
Temat i sam problem wielu z praktyków spraw sądowych, znało od dawna. Czasami na prawniczych forach przemykało się pytanie, czasem sugestia – co powinien zrobić prawnik lub obywatel, gdy z przyczyn częściowo od siebie niezależnych ma kłopot z nadaniem pisma na poczcie w terminie. No właśnie czy może je wysłać do sądu przez Internet? Otóż Sąd Najwyższy w 2023r. w cywilizowanym kraju, w środku Europy uznał, iż jest to absolutnie niedopuszczalne.
Dlaczego taki problem ze złożeniem pism nie tylko powstał, ale wręcz narasta?
Otóż w karierze każdego doświadczonego pełnomocnika czyli adwokata albo radcy prawnego, pojawiła się na pewno kilkukrotnie konieczność złożenia pisma w ostatni dzień terminu. Czasem ze względu na chorobę dziecka, czasem przez urlop, czasem przez to, iż klient się wyjątkowo późno ze swoją sprawą do kancelarii zgłosił, a czasem trzeba było innego klienta wyciągać z aresztu i czas na przygotowanie apelacji czy kasacji dramatycznie się skurczył. Z podobnymi problemami stykają się obywatele naszego kraju, którzy bez profesjonalnej pomocy, sami działają w swoich sprawach przed sądami.
W tym czasie najbardziej powszechny operator pocztowy w Polsce, czyli Poczta – Polska S.A. jest jedną z tych organizacji, które niezbyt podniosły standard świadczonych usług w ciągu ostatnich 30 lat, a ostatnio wręcz ten standard obniża. Choćby zamykając w najbliższych dniach ostatnią czynną 24h pocztę w drugim co do wielkości polskim mieście, czyli Krakowie. To oznacza oczywiście, iż obywatel nie ma już prawa do wniesienia pisma jak mówi przepis – do godziny 24:00 w ostatni dzień ustawowego terminu, a termin ten będzie upływał o godzinie 21:00 lub 22:00, gdy zamknięty zostanie ostatni punkt pocztowy. Oczywiście w wielu mniejszych miastach to skrócenie godzin pracy poczty, już dawno nastąpiło.
Szkoda tylko, iż sumarycznie cierpią na tym prawa procesowe obywateli naszego kraju.
Kwestia kluczowa – jaka powinna być motywacja składu orzekającego orzekającego w sprawie przyjęcia takiego pisma?
Zadaniem nas – prawników, jest nie tylko chronić interesy naszych klientów, zgodnie ze ślubowaniem radcy prawnego powinniśmy także przyczyniać się do ochrony i umacniania porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej. Sędziowie ślubują podobnie: „jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa” Ale zacznijmy od ustalenia adekwatnej motywacji – ta zaczyna się od pytania: po co nam ta Rzeczypospolita i czym ona jest? Czy chodzi o jakiś abstrakcyjny twór? O dobro aparatu państwowego? Jak możemy najlepiej jej służyć?
Zgodnie z Konstytucją – Rzeczypospolita to dobro wspólne wszystkich obywateli. To nasze wspólne Państwo. Państwo, które powołaliśmy wspólnie po to, żeby nam wszystkim lepiej się żyło. Służąc obywatelom, służymy Rzeczypospolitej.
Kluczowe pytanie – co zrobić, żeby obywatelom Rzeczypospolitej lepiej się żyło, powinni zadać sobie sędziowie Sądu Najwyższego, gdy przystąpili do orzekania w sprawie, w której mieli zadecydować – czy pismo wniesione do sądu za pośrednictwem platformy E-PUAP, pomimo brak odpowiednich przepisów, jest wniesione w pełni skutecznie. Oczywiście ze względu na brak odpowiednich przepisów na poziomie ustawowym, na to pytanie zmuszeni byliby odpowiedzieć „raczej nie” – choć nikt prawdopodobnie by nie oponował przesadnie, gdyby taką lukę prawną, w obszarze, w którym ustawodawca ewidentnie nie nadąża, zasypali tworząc i przyjmując na potrzeby tej sprawy pro-obywatelską wykładnię per analogiam z innych przepisów i procedur.
Potencjalne skutki orzeczenia prawotwórczego z wykorzystaniem wykładni per analogiam
Gdyby w swej łaskawości Sąd Najwyższy uznał, iż skoro inne pisma i niemal wszystkie dokumenty można wnosić do organów administracji publicznej, to także i obowiązek przyjęcia pisma procesowego wniesionego elektronicznie wynika choćby z zasady demokratycznego Państwa prawnego…
Gdyby w swej łaskawości Sąd Najwyższy uznał, iż skoro z Konstytucji wynika, iż „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez adekwatny, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”, to przecież tym każdym jest także obywatel wnoszący pismo do sądu przez internet…
…to wypełniłby ewidentną, istniejącą dziś lukę w naszym systemie prawnym. Sąd już dziś może doręczać dokumenty do profesjonalnych pełnomocników, za pośrednictwem specjalnego portalu informacyjnego, który z nieznanych nikomu przyczyn działa tylko w jedną stronę. Równolegle istnieje infrastruktura systemu EPUAP i (choć przyznać trzeba, iż byłaby w tym celu niewygodna) może służyć także do przyjmowania pism do sądów.
Wreszcie takie orzeczenie mogłoby spowodować radykalne przyspieszenie zupełnie niezrozumiale opieszałych prac informatyczno-legislacyjnych, mających na celu pełną informatyzację i zapewnienie możliwości w pełni elektronicznego udziału w postępowaniach sądowych.
Innymi słowy, gdyby Sąd Najwyższy orzekł o skuteczności wniesionego pisma za pośrednictwem platformy E-PUAP, to Ministerstwo Sprawiedliwości coś wreszcie musiałoby z tym zrobić. Choć jestem przekonany, iż nasi obywatele jak zwykle i tak dobrze poradziliby sobie, choćby bez wprowadzenia tych oczywistych funkcjonalności do ministerialnego systemu, a wykorzystując jedynie starą, dobrą skrzynkę podawczą udostępnianą w ramach systemu E-PUAP.
Potencjalne skutki orzeczenia kompromisowego
Sędziowie SN mogli też postąpić nieco inaczej. Mogli orzec (a była to interpretacja popierana dotychczas przez bardzo wielu prawników i sędziów), iż wniesienie pisma do sądu wówczas następuje, ale jest to pismo zawierające brak formalny. Brak formalny w postaci braku podpisu, który należy wówczas uzupełnić w terminie 7 dni składając na dzienniku podawczym lub wysyłając pocztą podpisane pismo. Dobra furtka awaryjna, dla tych którzy potrzebują z usług sądu skorzystać, a z różnych przyczyn nie byli w stanie wysłać pisma w najważniejszy dzień przed zamknięciem poczty.
Takie orzeczenie utrzymywałoby dotychczasowy status quo. Nikt kto nie musiał, z tego rozwiązania nie korzystał, nie było ono nadużywane, a stanowiło jedynie wentyl bezpieczeństwa dla utrzymania gwarancji procesowych obywatela lub jak w przypadku pełnomocników – klienta.
Czym są te gwarancje procesowe i jak obywatele zostali pozbawieni swoich praw w wyniku orzeczenia SN?
Gwarancje procesowe to właśnie prawo do rozpoznania sprawy – w dwóch instancjach, przez „właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”,
W tym przypadku sytuacja jest bardzo prosta. SN orzekł, iż pismo wniesione do sądu za pośrednictwem platformy EPUAP, nie wywołuje jakichkolwiek skutków procesowych. To oznacza, dla tego konkretnego obywatela, utratę prawa do dochodzenia swoich racji przed sądem. I nie ma to znaczenia czy korzystał z pomocy profesjonalnego pełnomocnika. Efekt jest taki sam – stracił prawo do merytorycznego rozpoznania swojej sprawy.
Czy to dobrze? Moim zdaniem nie, nie i jeszcze raz nie. O chorobie formalizmu.
To orzeczenie to kolejny wyjątkowo rażący wykwit choroby, która już od lat toczy nasze sądy. To choroba skrajnego formalizmu, sprowadzająca w istocie dziś proces sądowy do procesu formułkowego. Otóż z codziennej praktyki wynika, iż wielu sędziów zdaje się, tylko czekać na jakikolwiek błąd obywatela, a jeszcze lepiej jego pełnomocnika. Następnie fakt zaistnienia takiego błędu jest wykorzystywany przez skład orzekający (choćby jedoosobowy) jak się tylko da, by jak najszybciej z powodów proceduralnych zakończyć rozpoznawanie danej sprawy. Tak orzec jest łatwiej, bo przecież nikt nie będzie patrzył na to czy w tej sprawie sąd orzekł słusznie, czy nie słusznie – jedynym przedmiotem kontroli jest czysto formalne sprawdzenie czy sąd mógł taką sprawę z przyczyn proceduralnych zakończyć. I nikt nie patrzy na to, czy to dobrze czy źle i z jakim problemem takie orzeczenie zostawia później obywatela. Ważne, iż sąd znalazł powód żeby go nie rozstrzygać.
W efekcie takiej decyzji proceduralnej sprawa zostaje zakończona, statystyka się zgadza i jak to z ironią mówią młodzi ludzie „cyk, pora na CS’a”.
A wstydźcie się państwo Sędziowie Sądu Najwyższego, iż odmawiacie obywatelom naszego kraju – prawa do merytorycznego rozpoznania sprawy. Wy mieliście pracować dla ludzi i robić wszystko, by ich prawa obywatelskie, w tym prawo do sądu były możliwie najlepiej zagwarantowane. Retorycznie już tylko zapytam czyje to prawa tak bardzo ucierpiałyby, gdyby sąd po prostu przyjął pismo przyjęte za pośrednictwem E-PUAP?
Autor:
Piotr Kłodziński
radca prawny
P.S. Zwrócono mi uwagę, iż bronię błędu zawodowego pełnomocnika, bo sam nim jestem, a przecież powinien był on przewidzieć, iż taka forma wniesienia pisma może w świetle przepisów zostać uznana przez sąd za nieskuteczną. Oczywiście, iż ten pełnomocnik musiał przewidywać takie ryzyko i nie znam istotnych przyczyn dla których się na podjęcie tego ryzyka zdecydował, wiem jednak, iż na koniec to w wyniku decyzji sądu ucierpiał niepotrzebnie obywatel. A co do krytyki działań tego pełnomocnika posłużę się analogią: kiedy idę przez opanowane przez kibiców innej drużyny krakowskie Azory w szaliku Cracovii, to oczywiście wszyscy wiemy, iż jestem mało przewidujący i generalnie robię niemądrze, ale czy na pewno to ja zasługuję na krytykę, a nie przede wszystkim ci którzy moje ciało tym nożem w końcu ugodzą?
Pełnomocnik oczywiście popełnił błąd, czy też zaryzykował, ale w tej historii w mojej ocenie, to przede wszystkim sędziowie którzy nie znaleźli innej możliwości niż odebranie obywatelowi prawa do sądu byli „tymi złymi”. I właśnie takie orzeczenia sądów należy najbardziej krytykować.
P.S.2. A co do tej zmiany, która miała nastąpić w sądach – żeby te były bardziej dla ludzi, to niestety ze smutkiem należy skonstatować, iż opisywane wyżej postanowienie zostało wydane przez najbardziej prominentnych sędziów, którzy właśnie w ramach tej zmiany rozpoczęli w ostatnich latach swoje orzekanie w Sądzie Najwyższym.