Pojęcie pareidolii opisuje sytuację, gdy to, co widzimy, sprowadzamy do znajomego wzorca takiego jak ludzka twarz. Jej źródłem może być każdy przedmiot, zjawisko pogodowe czy internetowa grafika. Ludzkiemu mózgowi wystarczy chwila, by o poranku w kawiarni ujrzeć w układzie piany z napoju zdziwiony wyraz twarzy czy postać z ulubionego filmu – i jest to zupełnie naturalne. Ten pozornie zabawny defekt może jednak okazać się skutecznym narzędziem dezinformacji.
Buzię widzę w tym tęczu
Spójrzmy na pierwszy z brzegu przykład: „niezwykłe objawienie”, do którego doszło 6 października 2012 r. w USA w stanie Ohio. Nagranie z tego zdarzenia gwałtownie zdobyło popularność ze względu na zabawne słowa kobiety komentującej to specyficzne zjawisko “Buzię widzę w tym tęczu. Kocham cię Jezu” – relacjonowała Polka na udostępnionym wideo. Jej filmik został zatytułowany „Ukazanie się serca Jezusa na niebie”, ponieważ niektórzy świadkowe tego fenomenu widzieli raczej serce, niż twarz Chrystusa.
Włoski Jezus
Kolejnym przykładem jest sensacyjny zachód słońca, który można było zaobserwować w 2019 r. we Włoszech. Chowająca się za chmurami złocista tarcza przypominała górną część pomnika Jezusa z Rio de Janeiro w Brazylii. Fotografię tego złudzenia gwałtownie podchwyciły media na całym świecie. Niektórzy internauci uznali jednak, iż jest to coś więcej niż zwykły przypadek. Zwiastun powrotu Zbawiciela? Koniec świata? Sąd ostateczny? Nic dziwnego, iż wśród wierzących takie przedstawienie pareidolii mogło choćby wzbudzić panikę.
Ukraiński Jezus
Innym popularnym „objawieniem się” biblijnego Syna Bożego na niebie jest tak zwany „Ukraiński Jezus”. Jak informował portal innemedium.pl, przez jakiś czas w okolicach anektowanego przez Rosję Krymu dało się zobaczyć twarz Jezusa Chrystusa podobną do tej z Całunu Turyńskiego. Zjawisko to miało miejsce 7 lipca 2014 r., czyli dokładnie dziesięć dni przed zestrzeleniem pasażerskiego Boeinga 777 należącego do linii Malaysia Airlines. Jednak niezależnie od tego, jak blisko po sobie wystąpiły oba wydarzenia, to nie jest to dowód na interwencję Boga, a właśnie efekt pareidolii.
Matka Boska z Leszna
Przypomnijmy jeszcze historię z naszego polskiego podwórka, kiedy Matka Boska „dała się odnaleźć” w środku cmentarza w Lesznie, niedużej miejscowości pod Warszawą. Tym razem pareidolia miała realne konsekwencje dla wszystkich mieszkańców tego miasteczka. Jak można przeczytać w archiwalnej notatce prasowej serwisu gwiazdy.com, przebarwienie na okrągłej bliźnie po ściętej gałęzi dębu część osób uznała za podobiznę Maryi. Nagłośnienie tego zjawiska spowodowało, iż za parking pod cmentarzem zaczęto pobierać opłaty, a na miejscu pojawiła się telewizja i tłumy wiernych.
Mamidło górskie
Istnieje wiele zjawisk podobnych do pareidolii. Jednym z nich jest „broken ghost”, po polsku zwany mamidłem górskim. Jest to zjawisko obserwowane najczęściej w górach, ale niekiedy widoczne też z okien samolotu, gdy znajduje się on między chmurą a promieniami padającego słońca. Podświetlona w ten sposób mgła działa jak ekran – osoba, która na nią spojrzy, będzie w niej widziała swoją powiększoną sylwetkę, w dodatku otoczoną przez tęczową aureolę.
To nie jest dowód naukowy!
Co więcej, pareidolia może posłużyć jako źródło fałszywej informacji, czy wzmocnienie nieprawdziwej tezy. Na przykład twierdzenia o tym, iż na Marsie na pewno istnieje bądź istniała cywilizacja. Marsjańska Twarz to nieoficjalna nazwa na geologiczny twór umiejscowiony na obszarze marsjańskiego regionu Cydonia Planitia. Według niektórych interpretacji wiernie odwzorowuje on ludzką twarz.
Naukowcy wyjaśniają, iż jest to jedynie gra świateł i cieni. Późniejsze zdjęcia tego obiektu z innej perspektywy i w innych warunkach atmosferycznych znacznie mniej przypominały ludzką twarz. Mimo to przez cały czas część osób uważa, iż jest to wytwór starożytnej, kosmicznej cywilizacji, której członkowie mieli skolonizować Ziemię.
Jak skutecznie oczernić królową?
Niekiedy pareidolia może posłużyć także w celu naruszenia czyjegoś dobrego imienia. Wystarczy, iż na twoim zdjęciu ktoś doszuka się czegoś, co przypomina mu symbol jakieś nielubianej organizacji, twarz zbrodniarza wojennego, albo, jak w przypadku podobizny królowej Elżbiety II – diabła. Tego ostatniego dopatrzono się we włosach monarchini na kanadyjskich banknotach drukowanych od 1953 r.
Co ciekawe, po zauważeniu tego elementu postanowiono zniszczyć niebędącą w obiegu część serii, a kolejny projekt poprawiono tak, by nikomu nie zdawało się, iż w czuprynie królowej czai się złowrogo wyglądający demon.
Z psychologicznego punktu widzenia
Nasz mózg potrafi spłatać nam niejednego figla. Musimy jednak pamiętać, iż to, co widzimy, nie zawsze jest wystarczającym dowodem na poparcie naszych przypuszczeń. Można wierzyć, iż na Marsie istnieje życie, na podstawie góry przypominającej układ ludzkiej twarzy, ale nie zastąpi to wyników rzetelnych badań naukowych. Dlatego też hipotezy tego typu należy weryfikować i powstrzymywać się od ich udostępniania przed sprawdzeniem ich prawdziwości, ponieważ informacje roznoszą się gwałtownie i mogą mieć duży wpływ na nasze życie.