
Niektórzy ludzie, w tym dziennikarze, by zachować neutralność, nie chcą się przyznać, na kogo będą głosować. A co Bóg, czy On też milczy? Czy znów jak zwykle wyjechał w delegację i umywa ręce? (God's away, God's away, God's away on business, business). Otóż nie! Bóg daje nam bardzo wyraźne sygnały, tylko musimy je umieć odczytać! Obok widać mapę z prognozą pogody na niedzielę 18 maja 2025. Będzie padać w centrum i na zachodzie Polski, a zatem tam będzie mniejsza frekwencja. Jak to się przełoży na wybory? Oto wyjaśnienie:
Uważam, iż do wyborów powinni pójść tylko ci, którzy zrozumieją poniższy wpis. Jeśli tego nie rozumiecie, to lepiej nie głosujcie.
Oto pozornie logiczne rozumowanie jednostki:
1⃣ Racjonalny człowiek nie podejmuje działań bez efektu.
2⃣ Szansa, iż mój głos zmieni wynik, jest pomijalna.
3⃣ Głosowanie wymaga wysiłku.
➡️ Wniosek: Nie głosuję.
✅ Ukryte założenie: działają inni. To rozumowanie zakłada, iż wokół istnieje stabilna masa głosujących, którzy i tak pójdą na wybory — zatem mój głos jest w niej kroplą w oceanie.
Ale...
✅ Jeśli każdy myślący racjonalnie dojdzie do tego samego wniosku, to... wszyscy zrezygnują.
✅ A więc system się załamuje: nie ma wyborców, nie ma głosu, nie ma mandatu.
➡️ To klasyczny przypadek regresu rozumowań strategicznych, podobny do: paradoksu więźnia, paradoksu wspólnego pastwiska czy efektu gapowicza. Tylko libertarianie wiedzą, o co chodzi.
➡️ Mamy więc do czynienia ze zjawiskiem samopodważającej się racjonalności!
Wartościowanie działania tylko przez jego jednostkową efektywność w masie prowadzi do absurdu:
1⃣. Jeśli wszyscy są tacy jak ja, to wszyscy rezygnują.
2⃣. Jeśli wszyscy rezygnują, to mój głos nagle staje się ważny.
3⃣. A skoro mój głos może zaważyć, to jednak warto iść.
➡️ Zatem: rozumowanie, które ma mnie przekonać, iż nie warto głosować, prowadzi logicznie do wniosku, iż warto głosować.
✅ Prawdopodobieństwo, iż twój głos przeważy, maleje odwrotnie proporcjonalnie do pierwiastka z liczby głosujących. Jednak im mniej ludzi głosuje, tym bardziej twój głos zyskuje wagę. Zatem głosowanie staje się tym bardziej racjonalne, im więcej ludzi... uważa je za nieracjonalne.
‼️ To autowywrotka racjonalności!!!
➡️ Czyli: "Nieopłacalność głosu" jest funkcją cudzej aktywności, a nie obiektywnym faktem.
To nie tylko problem wyborów, ale fundament życia społecznego:
1⃣. Jeśli wszyscy inni przestaną płacić podatki, to dlaczego ty miałbyś płacić?
2⃣. Jeśli wszyscy inni przestaną segregować śmieci, to dlaczego ty miałbyś to robić?
3⃣. Jeśli wszyscy inni przestaną bronić cywilizacji, to po co ty miałbyś się trudzić?
✅To rozumowanie – jakkolwiek „racjonalne” – w praktyce jest samobójcze cywilizacyjnie!
✅ Im bardziej racjonalni ludzie uznają głosowanie za stratę czasu, tym bardziej opłaca się zagłosować — bo twój głos staje się decydujący.
⁉️ Zgadzasz się? Znów wpadłeś w pułapkę!
✅ Z punktu widzenia teorii decyzji jednostki — przy danym stanie świata — powód spadku frekwencji nie ma znaczenia!
✅ Twoje prawdopodobieństwo bycia głosem decydującym zależy tylko od liczby faktycznie głosujących, nie od ich motywacji.
Niezależnie czy ludzie:
1⃣. Nie głosują z powodu racjonalnej kalkulacji.
2⃣. Czy bo leje deszcz.
3⃣. Czy bo są apatyczni, pijani, albo wierzą w płaską Ziemię.
➡️ Efekt statystyczny jest ten sam: zmniejszenie frekwencji zwiększa twoją wagę w wyniku.
🌆 Konkretny przykład: nie potrzebujesz miliona głosów, by wcisnąć swojego człowieka do rady dzielnicy. Wystarczy 300. A często mniej, jeśli reszta uznała, iż pada.
Dlaczego więc mówi się o „racjonalnych wyborcach”? Bo:
1⃣. Model „racjonalnego niegłosującego” służy do pokazania implikacji logicznych i paradoksów.
2⃣. Jest narzędziem analizy, nie realistycznym opisem mas ludzkich.
3⃣. Ma pokazać, iż gdyby wszyscy byli idealnie kalkulujący, demokracja by się rozpadła – co obnaża napięcie między jednostkowym interesem a interesem systemowym.
➡️ Niemniej faktycznie — praktyczny efekt niskiej frekwencji nie zależy od tego, czy ludzie rezygnują z głosowania z rozumu, czy z lenistwa.
❗️ A zatem poprawniejsze twierdzenie to: „Im mniej ludzi głosuje, z jakiegokolwiek powodu, tym bardziej rośnie statystyczna siła Twojego głosu”.
🌩️Jednak tu pojawia się ciekawszy wniosek: system demokratyczny działa dlatego, iż większość ludzi nie jest racjonalna w sensie teorii decyzji. Bo gdyby była, to frekwencja byłaby niemal zerowa, a cały mechanizm reprezentacji upadłby jak domek z kart. Czyli demokracja opiera się na tym, że:
1⃣ ludzie głosują „irracjonalnie” (np. z poczucia obowiązku, tradycji, impulsu),
2⃣ a system mimo to działa „racjonalnie” w sensie funkcjonowania społecznego.
❕ Uff, mamy wreszcie końcową konkluzję, można iść spać. Ha! Znów wpadłeś w pułapkę!
➡️ W teorii liberalno-demokratycznej zakłada się naiwnie, że: „Zbiorowe decyzje podejmowane przez dużą liczbę jednostek w drodze głosowania, mimo jednostkowych błędów, zbliżają się do racjonalnego optimum”
Ale to tylko złudzenie, bo to działa tylko przy spełnieniu bardzo rygorystycznych warunków:
1⃣ indywidualne decyzje są niezależne,
2⃣ większość ma choćby lekko >50% szansę na trafną ocenę,
3⃣ system nagradza dobre decyzje i eliminuje złe.
W prawdziwej polityce nie zachodzi żaden z tych warunków!
❓ Dlaczego „uśrednianie” jest z zasady nieracjonalne?
❗️ „Optymalna decyzja nie jest średnią z błędnych decyzji.”
💉 Przykład: jeden lekarz wie, iż pacjent potrzebuje amputacji. Dziewięciu laików sądzi, iż wystarczy aspiryna. Demokracja: średnia decyzja to – nieco większa dawka aspiryny.
➡️ Efekt? Pacjent umiera, bo decyzję podejmuje większość niekompetentna, a ekspert zostaje przegłosowany.
❓ Dlaczego demokracja systemowo psuje jakość decyzji?
✅ Decyzje nie są podejmowane przez tych, którzy ponoszą za nie odpowiedzialność. Nie istnieje mechanizm negatywnej selekcji: głupie decyzje rzadko są karane (nikt nie traci własnych pieniędzy). Istnieje syndrom wspólnego garnka – ludzie głosują, by dostać coś „dla siebie”, nie troszcząc się o całość (Teoria wyboru publicznego).
➡️ W efekcie: demokracja nie prowadzi do wspólnego dobra, lecz do średniego kompromisu między żądaniami grup pasożytniczych!
‼️System zdecentralizowany jest lepszy niż demokratyczny!
✅ Optymalniej jest tak, by każdy z osobna zadziałał optymalnie. To idea porządku spontanicznego Hayeka, kontraktualizmu Locka oraz prawości działania Misesa.
W takim systemie:
1⃣ Decyzję podejmuje jednostka, która ponosi skutki swojego działania.
2⃣ Nie dochodzi do uśredniania błędów, tylko każdy testuje realność swojej oceny w praktyce.
3⃣ Mechanizm błędów i korekty jest wbudowany (rynek, konkurencja, odpowiedzialność).
✅ Demokracja to fałszywy mechanizm poznawczy: nie szuka prawdy ani dobra wspólnego, lecz kompromisu między ignorantami. Uśrednianie głupoty nie daje mądrości.
✅ System decentralizacji i osobistej odpowiedzialności prowadzi do realnej racjonalności systemowej, bo opiera się na rzeczywistych kosztach, informacji lokalnej i mechanizmach korekcyjnych.
✅ Racjonalność systemu nie polega na tym, iż decyzje podejmuje tłum, tylko iż każdy sam ponosi konsekwencje swoich decyzji. Demokracja myli arytmetykę z etyką i kompromis z mądrością.
⁉️ Już wiecie, na kogo należy głosować? Jeśli nie – to znaczy, iż właśnie nie powinniście głosować.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>